12 lutego 2008 08:01

Trawers Torre i przyszłość wspinania w Patagonii

Po zrealizowaniu jednego z największych celów współczesnego alpinizmu jakim niewątpliwie było ukończenie Trawersu Torre. Jeden z jego pomysłodawców, który spędził na wspinaniu w Patagonii połowę swojego życia – Włoch Ermanno Salvaterra, podzielił się na łamach serwisu internetowego planetmountain swoimi wspomnieniami na temat tej wspinaczki i swoimi przemyśleniami dotyczącymi przyszłości alpinizmu w tym rejonie.

Ermanno SalvaterraTrawers został zrobiony, a wielki projekt nareszcie ukończony. Razem z Giarolli [Mauricio Giarolli, red.] i Orlandi [Elio Orlandi, red.] pierwszy podjąłem próbę dokonania tego prawie 20 lat temu. To była inna epoka, prawdopodobnie nie mieliśmy wystarczająco doświadczenia w tamtym momencie, aby porywać się na coś tak wielkiego, ale po prostu byliśmy zauroczeni tym pomysłem samym w sobie.

Pamiętam nasze męki, determinacje moich partnerów, zimne dni i noce spędzane w tych ścianach. Pamiętam jak Icio wspinał się lodowo. Ostre słowa, jakie podały od moich partnerów, kiedy chciałem wyruszyć mimo, że pogoda nie obiecywała niczego dobrego. Jednak wyruszaliśmy i próbowaliśmy, a potem wróciliśmy zmasakrowani i to wszystko była moja wina.

Pamiętam jak Elio jumarował na Exocet z niewiarygodnie wielkim plecakiem przyczepionym do liny od góry, żeby nie wywracał go do góry nogami. Pamiętam także, jak jednego razu był z nami Andrea Sarchi, a także wykańczający, 60-godzinny biwak, na siedząco, podczas którego siedzieliśmy zamknięci w namiocie rozbitym w ścianie. Pamiętam jak powiedzieli Co najmniej tydzień po tym jak wrócimy do domu, nawet nie myśl o dzwonieniu do nas w sprawie powrotu tam ciągu najbliższego roku.


Patagoński trawers marzeń: drogą ” Exocet” na Cerro Standhardt, zejście na Col dei Sogni, drogą „Spigolo dei Bimbi” na Punta Herron, zejście na Col de Lux, drogą „Huber-Schnarf” na Torre Egger, zejście na Col of Conquest i wejście górną częścią drogi „El Arca de los Vientos” oraz końcówką drogi „Ferrari” na Cerro Torre
(fot. Rolando Garibott/Climbing)

W tamtym okresie nic nie wiedzieliśmy o Aguila Standhart, które zostało zdobyte po raz pierwszy parę lat wcześniej. Patrzyliśmy na Punta Herron jak na jakiegoś ducha. Giongo krótko nam opowiedział o Torre Egger jak spotkaliśmy się z nim w jego domu w Merano [Giuliano Giongo, wraz z Bruno de Dona w 1980 po kilku wcześniejszych próbach wytyczył na Torre Egger nową drogę Tempeste – ED, 6a, A2, 85/90°, 1000 m – wyprowadzała ona na przełęcz znajdującą się pomiędzy Torre Egger, a Punta Herron, zespół za jednym zamachem zdobył oba wierzchołki, było to dopiero drugie wejście na Torre Egger i pierwsze na Punta Herron red.]. Prawdopodobnie w ogóle nie rozmawialiśmy o Cerro Torre, ale bardzo podobał nam się ten pomysł. Spróbowaliśmy więc zrobić trawers i zaniechaliśmy go przez kolejne trzy lata. Wielka przyjemność i wielkie zniszczenie.

Razem z Adriano Cavallaro, Ferruccio Vidi wspięliśmy Standhardt i Herron w 1991 roku i wydawało nam się, jakbyśmy żyli we śnie. Te wspomnienia zostaną w mojej pamięci, wyryte gdzieś na zawsze [podczas tej wspinaczki Włosi wytyczyli nową drogę Gaminis, Spigolo dei bimbi (ED, 6a+, 90°, 400 m) biegnącą z przełęczy miedzy Cerro Standhardt, a Punta Herron, a wyprowadzającą na ten ostatni, red.]. Wiele razy przez te upływające lata rozmawialiśmy o powrocie na trawers. Niektórzy udawali, że nie słyszą. Kilka lat temu zasugerowałem to Giarolli, ale odpowiedzi wydawała się wymijająca.

Ktoś inny teraz zrealizował moje wielkie marzenie. Ci, którzy wierzyli w ten projekt, zrealizowali go, wiedząc, że należy próbować i próbować. To nie jest łatwe zawracać z tak daleka i próbować znowu. Wiem o tym doskonale i jestem pewien, że nie jestem odosobniony.

Można się nauczyć od Rolo, że jeżeli chcemy rozwijać alpinizm musimy iść do przodu, a nie spoczywać na laurach ciągle rosnących trudności.. Zobaczymy ile czasu minie zanim ktoś powtórzy słoweńską drogę na wschodniej ścianie Cerro Torre [droga Piekielna Direttissima ED,VIII+, A4, 95°, 1000 m, red.] autorstwa niesamowitego zespołu w składzie Fištravec, Jeglič, Karo, Knez, Kozjek, Podgornik. Albo drogi na południowej ścianie Torre [chodzi o drogi – Słoweńską, Karo, Jeglič, 1986/7 – ABO, VII, A4, 75°, 1200 m oraz What’s Love Got To Do With It, org. Kaj ima ljubezen s tem?, Jeglič, Lukič, Praprotnik, 1994, ABO, VIII-, A4, 90°, 800 m, red.], albo zacięcie Torre Egger [droga Psycho Vertical ED+, VII+, A3, 90°, 950 m, red.], albo wspaniałe Zacięcie Angielskie na Wschodniej Ścianie Cerro Torre zrobione przez Burke’a i Proctora, albo legendarna amerykańska droga zespołu w składzie Donini, Bragg i Wilson na południowej ścianie Torre Egger.

To były inne czasy, wspinacze byli naprawdę twardzi. To prawda, używali stałych poręczy, ale to była inna epoka. Teraz powinniśmy wspiąć te drogi w czystym alpejskim stylu. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, ale naprawdę chciałby, jeżeli nie zobaczyć, to przeczytać o wspinaczkach takich jak ta.

Ermanno Salvaterra

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Poprawka [2]
    Droga "What's Love Got To Do With It?" (w oryginale…

    12-02-2008
    biedruń