12 czerwca 2011 19:14

O zimie w górach wysokich

Najważniejsze wydarzenia ostatniej zimy w górach wysokich są powszechnie znane. Przypomnijmy te, o których było mniej głośno.

Na początku sezonu w Karakorum miało miejsce niecodzienne wydarzenie związane ze szkołą alpinistyczną „Shimshal Mountaineering School”. Założyli ją w 2009 r. pakistańscy himalaiści Quadrat Ali i Shaheen Baig, przy wydatnej pomocy wybitnych włoskich alpinistów Simone Moro i Herve Barmasse oraz finansowym wsparciu firmy North Face. Shimshal to wioska leżąca w dolinie o tej samej nazwie, w północnych partiach Hispar Mustagh w Karakorum.

Pod koniec 2010 r. szkoła zorganizowała zimową wyprawę kobiecą, której celem był Mingligh Sar (6050 m). Skład tworzyło 8 alpinistek – słuchaczek szkoły: Dur Begum (lat 30), Farzana Faisal (22), Takht Bika (23), Shakila Numa (25), Mehra Jabeen (21), Gohar Nigar (22), Hafiza Bano (16) i Hamida Bibi (18) oraz czterech instruktorów: Qudrat Ali, Shaheen Baig, Wahab Ali Shah i Rehmat Ullah Baig.

Wyprawa opuściła Shimshal 29 grudnia  i po krótkiej aklimatyzacji zaatakowała szczyt. Niebo było bezchmurne, a wiatr nie przekraczał 30 km/h. Żadna z dziewcząt nie miała kłopotów zdrowotnych i problemów z wysokością. Końcowy szturm rozpoczęto 3 stycznia 2011 o godz. 6.30. Po niecałych 5 godzinach cała wyprawa osiągnęła wierzchołek. Wspinano się w stylu alpejskim, nie używając lin poręczowych. Na szczycie Q. Ali odczytał ze swego GPS temperaturę: -38 stopni, wiatr wiał z prędkością 45 km/h.

W połowie grudnia 2010 Szerpowie Dawa Steven, Nanga Dorje i Pemba Tenzing weszli na Kyajo Ri (6186 m), piękną piramidę wznoszącą się w grani rozdzielającej doliny Gokyo i Bhote Kosi. Wystartowali 5 grudnia i osiągnęli wierzchołek po 28 godzinach. Było to wejście zimowe w świetle przepisów nepalskich, ale poza zimą kalendarzową (patrz niżej).

  • A teraz nieco rozważań natury ogólnej

Nasz włoski przyjaciel Simone Moro nieprzypadkowo był współautorem trzech ostatnich sukcesów zimowych w najwyższych górach: Shisha Pangma (2005), Makalu (2009) i Gasherbrum II (2011). To on, przy znaczącym udziale Denisa Urubki i nieodżałowanego Piotra Morawskiego, był głównym propagatorem i sprawcą ożywienia zimowego himalaizmu. Nie można mu więc odmówić prawa do wygłaszania sądów na temat reguł, jakie w tej dziedzinie alpinizmu powinny obowiązywać.


Simone Moro i Denis Urubko we Włoszech
(fot. simonemoro.blogspot.com)

W wywiadzie udzielonym opiniotwórczemu portalowi exploresweb Simone wyjaśniał, jaki jest jego zdaniem klucz do sukcesów:

"Przede wszystkim wyprawa musi być lekka. Po drugie, zapomnijmy o klasycznym stylu wyprawowym. Po trzecie, trzeba być gotowym znosić ekstremalne zimowe warunki bez przerwy przez wiele dni. Po czwarte: trzeba mieć oparcie w takim meteorologu jak Karl Gabl. Po piąte: być szybkim, być sprytnym taktykiem. Zła pogoda nie oznacza, że musisz siedzieć w bazie. Reasumując, oto moje rady:

  1. Zbierz mały zespół wykwalifikowanych, zmotywowanych i skoncentrowanych wspinaczy.
  2. Szybko przeprowadź proces aklimatyzacji.
  3. Zdobądź precyzyjną prognozę pogody.
  4. Stosuj lekki styl.
  5. Nie oczekuj dobrej pogody, atakuj górę tak szybko, jak to możliwe, przestrzegaj zimowego kalendarza."


Simone Moro pilotuje helikopter Fishtail Air (fot. montagna.tv)

Simone sformułował też zasady, jakie jego zdaniem, powinny obowiązywać przy zaliczaniu wejść zimowych:

  1. Baza główna wyprawy powinna być założona nie wcześniej jak pierwszego dnia zimy kalendarzowej (21 grudnia).
  2. Wejście na wierzchołek powinno nastąpić nie później jak ostatniego dnia zimy kalendarzowej (20 marca).

Oczywiście te zasady nie zostały przyjęte przez władze krajów, które na swoim terenie ustalają regulaminy wypraw. I zapewne jeszcze długo się to nie zdarzy. Trudno np. oczekiwać tego od władz nepalskich, które od kilkunastu lat nie mogą zdobyć się na poprawienie oczywistych błędów, jakie pokutują w tabelach szczytów dostępnych dla wypraw – czy to nazwy, czy wysokości, czy nawet w ogóle faktu istnienia szczytu.


Simone Moro na wierzchołku Makalu zimą 2009
(fot. Denis Urubko)

W przepisach nepalskich ciągle za sezon zimowy przyjmuje się okres 1 grudnia – 15 lutego. Uzasadnieniem dla takich terminów ma być konieczność zrobienia odstępu między końcem sezonu zimowego a początkiem wiosennego, ze względu na brak odpowiedniej ilości tragarzy, Szerpów itp. Wobec małej ilości wypraw zimowych, przy rozwoju infrastruktury i coraz większej liczbie ludzi zawodowo zajmujących się przemysłem turystycznym, takie uzasadnienie dziś nie wydaje się logicznym.

Jednak te nie usankcjonowane prawem zasady mogą być przestrzegane przez samych alpinistów i ich organizacje. Typowy dla pierwszej połowy grudnia okres słonecznej i bezwietrznej pogody nie może być wliczany do himalajskiej zimy, a wejścia dokonane w tym okresie powinny być traktowane jako „późnojesienne”.

Już wcześniej niektóre „niby zimowe” wejścia zostały zakwestionowane i nie są uwzględniane w statystykach. Tak jest w przypadku japońskiego wejścia na Dhaulagiri (szczyt 13 grudnia 1982, baza założona 1 listopada) oraz wejścia francuskiego solisty Jean-Christophe Lafaille’a na Shisha Pangma (szczyt 11 grudnia 2005, baza założona 14 listopada). Taki los spotkałby również Polaków, gdyby powiódł się atak dwóch Andrzejów – Heinricha i Zawady na Lhotse w dniu 25 grudnia 1978 roku. Mimo niepowodzenia, osiągniętą wówczas wysokość 8250 m, szeroko reklamowano wtedy jako „zimowy rekord świata”.


Chiński certyfikat potwierdzający zimowe wejście Simone Moro i Piotra Morawskiego na Shisha Pangma (arch. Simone Moro)

Problem granic sezonu zimowego wzięli ostatnio „na warsztat” ludzie zajmujący się kronikarstwem i statystyką wejść wysokogórskich. Ekspertem od statystyk portalu explorersweb jest Brazylijczyk Rodrigo Granzotto Peron. Podchwycił on reguły zaproponowane przez Simone Moro i wyszło z tego niezłe zamieszanie. Na początku zastrzega się :

Nie wpływa to na ocenę „pierwszych wejść zimowych” dokonanych przez Polaków, ponieważ te wejścia dokonywane były w innym czasie, przy innych przepisach, ale jesteśmy zmuszeni stwierdzić, że niektóre z klasycznych wejść nie są w pełni, ale tylko częściowe zimowymi (jak np. Wielickiego na Lhotse, gdy wyprawa przybyła do bazy na początku listopada, a cała droga i obozy były gotowe jesienią).

A dalej Rodrigo zamieszcza taką listę, nazywając ją „pełną listą wejść zimowych według nowych zasad”:

  • 1980 – Everest (Krzysztof Wielicki, Leszek Cichy)
  • 1985 – Cho Oyu (Maciej Berbeka, Maciej Pawlikowski, Jerzy Kukuczka, Andrzej Heinrich)
  • 1987 – Annapurna (Jerzy Kukuczka, Artur Hajzer)
  • 1988 – Cho Oyu (Fernando Garrido)
  • 1993 – Cho Oyu (Lito Sanchez, Manuel Diaz, Luis Arbues, Fernando Guerra, Manuel Rincón, Jorge Morales, Marianne Chapuisat)
  • 1994 – Cho Oyu (Jordi Guell, Juanjo Garra)
  • 2005 – Shisha Pangma (Simone Moro, Piotr Morawski)
  • 2009 – Makalu (Simone Moro, Denis Urubko)
  • 2011 – Gasherbrum II (Simone Moro, Denis Urubko, Cory Richards)


Jerzy Kukuczka na szczycie Annapurny 3 lutego 1987 r.
(fot. Artur Hajzer)

Rodrigo wysnuwa z tej listy następujące spostrzeżenia:

Tytuł Mr Winter należy się Simone Moro za trzy ośmiotysięczne wierzchołki zdobyte całkowicie w najzimniejszej porze roku (wszystkie jego wyprawy, od przyjścia do bazy do jej opuszczenia, odbyły się w zimie kalendarzowej). Za nim znajdują się dwie inne legendy himalaizmu, Jerzy Kukuczka i Denis Urubko, z dwoma ośmiotysięcznikami każdy. Jedyną kobietą jest Marianne Chapuisat z zimowym wejściem na Cho Oyu w 1993 roku.


Denis Urubko na wierzchołku Makalu zimą 2009
(fot. Simone Moro)

Łatwo zauważyć, że oprócz wspomnianego wejścia Wielickiego na Lhotse, Rodrigo Granzotto Peron nie uwzględnia także wejścia Czoka i Kukuczki na Dhaulagiri (szczyt 21 stycznia 1985, baza założona 3 grudnia) oraz Kukuczki i Wielickiego na Kangchendzongę (szczyt 12 stycznia, baza założona 9 grudnia).

Jest nadzieja, że zasady ogłoszone przez Simone Moro, choć całkowicie słuszne, nie zaczną działać wstecz i że nikomu nie przyjdzie do głowy wchodzić na Dhaulagiri, Kangczendzongę i Lhotse, stosując się do nowych zasad, po czym ogłaszać, że się dokonało pierwszego wejścia zimowego.

W latach 70. i 80. XX wieku udało się uniknąć rewolucji w przewodnikach taternickich, choć odzywały się głosy o konieczności usunięcia przejść dokonanych poza okresem zimy kalendarzowej. Miejmy nadzieję, że taka rewolucja nie dotknie wciąż korzystnych dla nas statystyk himalajskich.

Janusz Kurczab

Źródła: explorersweb.com

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    O zimie w górach wysokich [1]
    Wyślij protest

    12-06-2011
    artur hajzer