Anatomia zdjęcia, czyli uwagi o fotografii wspinaczkowej. Cz. 2
Bez względu na to, jaką dziedziną sztuk wizualnych się zajmujemy, poniższe słowa Maurice’a Denisa – francuskiego malarza i teoretyka sztuki z początku XX wieku – powinny stanowić absolutny fundament i drogowskaz w naszym rozwoju.
Należy pamiętać, że obraz – zanim stanie się koniem bojowym, aktem lub anegdotą – stanowi zasadniczo płaską powierzchnię pokrytą kolorami dobranymi według pewnego porządku.
***
Może wydawać się paradoksem, że przywołuję te słowa w kontekście fotografii sportowej, tym bardziej w ekstremalnym wymiarze. Jednak wbrew obiegowym opiniom to nie tylko sprzęt gwarantuje dobre zdjęcia, nie zagwarantuje ich wrodzony talent i zdolności, którymi obdarzeni są tylko nieliczni. Sztuka – a zatem i fotografia, także sportowa i wspinaczkowa – jest także dziedziną, w której bardzo dużo zależy od wiedzy i przygotowania merytorycznego, a studia na kierunkach artystycznych wbrew pozorom nie polegają tylko i wyłącznie na natchnionym machaniem pędzlem. I myślę, że położenie nacisku na przygotowanie merytoryczne jest tym ważniejsze właśnie w fotografii, która z definicji odbywa się w trudnych, niewygodnych i często niezbyt bezpiecznych warunkach.
Jak wspomniałem w poprzedniej części, nakład wysiłku i zaangażowania całej ekipy oraz często niesprzyjające warunki wymagają pracy szybkiej i efektywnej, często też nie ma czasu ani możliwości na powtórkę sesji. Dlatego wiedza i świadomość formy, zasad kompozycji, umiejętność patrzenia i odnajdywania porządku w chaosie kształtów i kolorów otaczającego świata może być czynnikiem, który znacznie wpłynie zarówno na efektywność naszej pracy, jak i na jakość zdjęć. Te umiejętności przychodzą z czasem, dlatego warto je ćwiczyć tak, aby w wietrze i mgle jak najszybciej poukładać sobie wszystko w kadrze i spędzić w niewygodnej pozycji, wisząc na linie, jak najmniej czasu i oszczędzać też siły naszych modeli.
Pierwszą umiejętnością, nad którą warto zacząć pracować, to nauczenie się patrzenia na scenę jako na pewien układ geometryczny, gdzie pod powierzchnią kolorów, postaci, chmur, nieba, skały układają się geometryczne kształty, figury, czy linie. To właśnie te figury i linie organizują nam kadr, a nasze oczy podświadomie za nimi podążają, dlatego dzięki odpowiednio zakomponowanemu obrazowi niejako prowadzimy naszego widza, w które miejsce ma spojrzeć i wskazać to, co stanowi sedno naszego kadru. Co więcej, za pomocą odpowiednio poukładanych linii kompozycyjnych możemy u widza wywołać pewne wrażenia czy emocje.
Na „Portrecie Pani Recamier” pędzla Jacquesa-Louisa Davida bardzo łatwo możemy wskazać dominujący kierunek linii, z których zbudowana jest kompozycja.
Dominują linie poziome i pionowe, przecinające się pod kątem prostym. Takie nagromadzenie kierunków horyzontalnych i wertykalnych wywołuje u widza wrażenie spokoju i statyki. Z punktu widzenia fotografii sportowej, gdzie ważna jest akcja, taki układ spotykany jest rzadziej, niemniej w fotografii wspinaczkowej, gdzie niejednokrotnie umieszczamy wspinacza w kontekście pejzażu, w szerokim planie nieraz może znaleźć zastosowanie. W tym przypadku statykę kompozycji przełamuje nieco poza wspinacza – odchylona noga wprowadza nieco dynamiki do statycznego kadru.
Jednak dla nas jednym z głównych celów będzie pokazanie ruchu, dynamiki, akcji. Podobnie swoje zadania definiował Piotr Paweł Rubens, który za pomocą ulubionej kompozycji diagonalnej potęgował dynamikę malowanych scen.
W przypadku fotografowania wspinania zabieg ten jest łatwy do uzyskania, ponieważ jedną z wiodących linii ukośnych może stać się krawędź skały lub wyciągnięta do chwytu ręka wspinacza, rozstawione szeroko nogi, lub – zabieg nieco mniej oczywisty, lecz też bardzo efektowny – skupiony wzrok wspinacza patrzącego w kierunku kolejnego chwytu. Jest to jeden z moich ulubionych rodzajów kompozycji i bardzo chętnie go stosuję, ponieważ nie tylko wprowadza ogromny ładunek dynamiki, ale również prowadzi wzrok widza do centrum kompozycyjnego, które zwykle umieszczam na przecięciu skosów.
Bardzo użytecznym zabiegiem jest także umieszczanie głównego motywu kompozycji w tzw. mocnym punkcie obrazu (zasada trójpodziału). Jeżeli podzielimy kadr za pomocą linii na trzy części w pionie i poziomie, to na przecięciu tych linii uzyskamy 4 mocne punkty kompozycji – czyli miejsca, gdzie podświadomie podąża nasz wzrok. Umieszczenie tam postaci wspinacza sprawia, że odbiór kadru jest dużo ciekawszy niż, gdyby umieścić motyw dokładnie na środku (centralne kadrowanie jest bardzo częstym nawykiem osób początkujących, co też oczywiście nie oznacza, że niekiedy nie może mieć uzasadnienia).
Nieco bardziej skomplikowanym przykładem geometrycznej organizacji kadru może być tzw. Spirala Fibonacciego (albo złota spirala, powiązana z teorią tzw. złotego podziału, złotej proporcji, boskiej proporcji). Ten układ nie tylko organizuje obraz o doskonałych proporcjach, ale także prowadzi wzrok widza przez cały kadr do centrum kompozycyjnego.
Elementem, który dodatkowo może wspomóc ukierunkowanie wzroku widza na głównym motywie zdjęcia, jest akcent kolorystyczny. Wspinacze, z którymi pracowałem, wiedzą o mojej dbałości o ich garderobę podczas wspinania i każde umówienie się na sesję zawiera w sobie już sakramentalne pytanie – jaki masz kolory ciuchów? Nie chodzi mi tylko o prezencję modeli, ale jest to także całkowicie świadomy zabieg, dzięki któremu komponuję obraz. Niewielki element w kolorze kontrastowym w stosunku do ogólnej kolorystyki kadru powoduje, że od razu nasz wzrok kieruje się w kierunku tego fragmentu kadru. W połączeniu np. z kompozycją w mocnym punkcie lub przecięciu linii diagonalnych obraz jest czytelny już na pierwszy rzut oka i widz nie ma wątpliwości, co do hierarchii ważności poszczególnych elementów. Umiejętne zastosowanie koloru w kompozycji ma jeszcze jedną korzyść – dzięki fizjologii naszego postrzegania kolory ciepłe wydają nam się bliższe od chłodnych. Świadome wykorzystanie tego zjawiska pomaga nadać naszym zdjęciom głębi i przestrzeni oraz wydobyć główny motyw na pierwszy plan.
Użytecznym sposobem na przedstawienie głębi i wieloplanowości na naszym zdjęciu może być zastosowanie perspektywy kulisowej, czyli zbudowanie kadru na kilku przesłaniających się płaszczyznach. Taki układ nie tylko sprawia wrażenie dużej głębi i przestrzenności, ale można go wykorzystać do podkreślenia relacji między postaciami, skupienia otoczenia na motywie głównym, nawet w przypadku, gdy będzie on niewielkich rozmiarów, w oddali.
Jak widać na powyższych kilku przykładach układy na moich zdjęciach nigdy nie są przypadkowe, a wynikają z bardzo świadomej – w moim przypadku nawet bardzo rygorystycznej – dyscypliny geometrycznej. Im bardziej będziemy świadomi pewnych zasad i wyćwiczeni w ich stosowaniu, tym szybciej będziemy mogli znaleźć właściwą kompozycję wisząc i kręcąc się w kółko na zawieszonej w czeluści linie, w niewygodnej pozycji. Tym większą też mamy szansę na przywiezienie ze wspinania dobrych zdjęć, nawet jeżeli mają być to tylko pamiątki.
Warto o tych zasadach pamiętać, ale też nie wahajmy się ich łamać. Ze świadomego przełamywania ustalonych schematów nieraz może wyjść coś niesłychanie ciekawego.
Marcin Ciepielewski
PS Zapraszamy na prelekcję Marcina podczas 20. KFG – 10 grudnia w ICE Kraków: 17:40-18:20 – „Świadomość kadru, czyli jak zrobić dobre zdjęcie wspinaczkowe” – Marcin Ciepielewski / Cumulus
Patrz: Anatomia zdjęcia, czyli uwagi o fotografii wspinaczkowej. Cz. 1