Kapitan francuskiej reprezentacji Romain Desgranges przechodzi na zawodniczą emeryturę
Przed nami kolejna tura rozgrywek Pucharu Świata i mistrzowskich imprez, w tym roku jednak już bez Romaina Desgrangesa. 37-letni Francuz zdecydował się odłożyć zawodniczy sprzęt na bok i przejść na zasłużoną emeryturę.
***
Rezygnacja ze startów w zawodach nie oznacza bynajmniej odejścia Francuza od wspinania w ogóle. Wręcz przeciwnie (za planetgrimpe.com):
Ten rozdział wcale się nie kończy. Wspinałem się, rywalizowałem w zawodach, dostawałem się do finałów, coraz więcej trenowałem, stawałem na podium i wgrywałem. Dziś znów zamierzam wspinać się każdego dnia, bo mam czas, ale rozkoszując się różnicą między wspinaniem i treningiem.
Romain Desgrages przez wiele lat był kapitanem francuskiej reprezentacji, specjalizował się w konkurencji prowadzenie. Ma za sobą 18 lat międzynarodowych startów, ciężkich treningów, powtarzania tych samych schematów, walki z bólem, okresów zwątpienia i triumfów. W tym czasie 130 razy startował w Pucharze Świata. Zdobył dwa złote medale mistrzostw Europy. Pierwszy raz w 2013 roku w Chamonix. W rozmowie ze wspinanie.pl mówił wtedy między innymi (cały wywiad TUTAJ):
Wygrywając w Chamonix, zrealizowałem swoje marzenie. Jakieś 10-15 lat temu byłem tutaj jednym z woluntariuszy podczas wielkich, międzynarodowych zawodów. Pomagałem wtedy m.in. takim wspinaczom jak Yuji Hirayama, François Legrand czy François Petit. Nosiłem ich plecaki w strefie izolacji… Zawsze marzyłem o tym, aby być na ich miejscu. Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że choć zajęło to kilka dobrych lat treningu i przygotowań, było warto!
Drugi medal Romain wywalczył w 2017 roku we Włoszech, w Campitello di Fassa. To był zresztą chyba najlepszy rok w jego karierze, bo do złota dołożył jeszcze statuetkę dla najlepszego zawodnika Pucharu Świata. Właśnie za te osiągnięcia nagrodzono go nagrodą Arco Rock Legends (w kategorii La Sportiva Competition Award).
Romain Desgranges zamierza nadal współpracować z rodzimą federacją, i wspinać się jeszcze więcej, ale już bez presji. W końcu, jak sam mówi: „przygoda jeszcze się nie skończyła!”.
Brunka