6 września 2017 11:45

W górę po Puchar Polski w boulderingu, czyli Zako Boulder Power 2017 – relacja

W dniach 2-3 września odbyły się w Zakopanem już po raz dwunasty zawody Zako Boulder Power im. Bogusia Probulskiego. Ściana, postawiona w centrum miasteczka festiwalowego Spotkań z Filmem Górskim na Równi Krupowej, elektryzowała zarówno zapalonych miłośników wspinaczki, jak i zupełnych nowicjuszy.

Jeszcze w pięknej, letniej aurze… (fot. Julita Chudko)

A potem już tylko deszczowo… (fot. Julita Chudko)

***

Zespół routesetterów w składzie Łukasz Smagała, Piotr Suder i Tadeusz Sługocki intensywnie pracował już od środy, by zapewnić zawodnikom pole rywalizacji na najwyższym poziomie. Na kompaktowej ścianie powstało dziesięć baldów eliminacyjnych, oferujących szerokie spektrum trudności z przewagą ścisków, obłych struktur i testujących wytrzymałość palców krawądek.

Piotrek Suder i Łukasz Smagała – autorzy pucharowych przystawek (fot. FB Avatar Team)

W tyglu eliminacji spośród 56 panów wyłoniono 20 najlepszych, którzy rywalizowali ze sobą o start w finale. Zaskoczeniem była stosunkowo niewielka liczba pań, które zdecydowały się na udział w rywalizacji pod Giewontem – dla 17 pań runda eliminacyjna była formalnością, ponieważ wszystkie znalazły się w półfinale. Spośród nich szczególnie wyróżniały się Olga Weber, Gosia Rudzińska, Daria Brylova, Kasia Smagała, Karina Mirosław i Milena Poniewoźnik.

W Zakopanem zabrakło naszych znakomitych juniorek: Idy Kupś, Mai Rudki i sióstr Kałuckich. Ich nieobecność jest jednak w pełni uzasadniona. Ida walczyła na boulderach o medal Mistrzostw Świata Juniorów w Innsbrucku, osiągając ostatecznie 6. miejsce, zaś Ola Kałucka wynikiem 8.67 zdobyła tytuł mistrzyni świata w rywalizacji na czas. Obu zawodniczkom składamy najserdeczniejsze gratulacje! Wśród panów również zabrakło kilku czołowych zawodników, między innymi Piotrka Bunscha czy Andrzeja Mecherzyńskiego-Wiktora, który swą magnetyczną osobowością dodaje smaku każdym zawodom, na których się pojawia.

Panie i ich droga po medale

Finałowy boulder damski numer 1 był koncepcyjną przystawką po biało – niebieskich strukturach w niewielkim przewieszeniu. Karina Mirosław zaraz po starcie ustawiła się twarzą do publiczności, prezentując się szalenie efektownie, jednak nie mając większych perspektyw na wyjście dalej. Kasia Smagała poradziła sobie dzięki konsekwencji, rozpracowując sekwencję w czwartej próbie. Gosi Rudzińskiej wystarczyły dwie próby, by dojść do topu, a Olga Weber nie tylko bezbłędnie rozpracowała koncepcję, ale także na koniec wdzięcznie zapozowała fotoreporterom.

Karina Mirosław (fot. Julita Chudko)

Druga przystawka finałowa była estetyczną, wymagającą sekwencją, złożoną z  głębszych i płytszych zagłębień i odciągów. Karina nie umiała zaufać startowej dziurze, podobnie jak Olga, zaś Kasia nazbyt dynamicznie strzelała do bonusa, co musiało zakończyć się niepowodzeniem. Gosia zaczęła ostrożnie, lecz zaliczywszy bonus, zrezygnowała z precyzji i zdobyła top dopiero w trzeciej próbie po imponującej, acz nerwowej walce. Daszka ambitnie omijała bonus. Nie wyciągnęła jednak konsekwencji z niepowodzenia i w drugiej przystawce wyegzekwowała ten sam, siłowy patent, przez co nie udało się jej zatopować.

Start na trzecim boulderze dziewczyny próbowały pokonać to statycznie, to dynamicznie. Gosi Rudzińskiej przystawka ta wyraźnie nie przypadła do gustu, niewysoka Daszka musiał przyłożyć sporo siły, by wyhamować impet rozbiegu, Karina borykała się ze statycznym patentem. Efektowna zamiana nóg, haczonych na obłej strukturze, kosztowała Olgę Weber sporo wysiłku i w konsekwencji reprezentantka krakowskiej Korony nie zdołała przedrzeć się ponad chwyt bonusowy.

Olga Weber (fot. Julita Chudko)

Czwarta finałowa propozycja była w istocie przerobioną męską jedynką. W tym miejscu wypada pogratulować routesetterom: dzięki ich pomysłowości oraz szybkości działania finał przebiegał bez zbędnej przerwy technicznej. Techniczny trawers na pionie nie sprawił większości zawodniczek trudności, może poza silną, lecz wspinającą się nerwowo Gosią. Olga na „czwórce” miała wreszcie okazję zaprezentować swą elegancką technikę w całej okazałości. Niestety Milena Poniewoźnik, najwyraźniej zniechęcona niepowodzeniem w poprzednich przystawkach, nie potrafiła skoordynować nóg na starcie, w związku z czym zakończyła rywalizację, nie osiągając tu nawet bonusa.

Najlepsza zwodniczka Zako Boulder Power 2017 – Gosia Rudzińska (fot. Julita Chudko)

Finaliści w drodze po tytuły

Finalistom zaproponowano na początek test równowagi z trikowym topem. Adrian Chmiała miał kłopoty z balansem na starcie, Arek Smaga ostatecznie przedłożył siłę nad technikę, a co poniektórzy widzowie mogliby zinterpretować dołożenie do topu tylko jednego palca prawej ręki jako wyraz emocji wspinacza. Igor Fojcik szedł jak burza, zatrzymując się dopiero przed topem, ale ostatecznie rozpracowując sekwencję bezbłędnie. Największe problemy miał tutaj Maciek Dobrzański – starte niemal do krwi, jeszcze podczas półfinałów, palce z pewnością nie ułatwiały mu przytrzymania struktur.

(fot. Julita Chudko)

Drugą z finałowych przystawek był pomysłowy, koordynacyjny bald po czarnych strukturach z różowymi krawądkami. Stefan Bednar spędził na nim niemal trzy minuty swojego fleszowego przejścia, by ostatecznie uraczyć publiczność efektownym topem. Bardzo dobrze poradził sobie Adrian Chmiała, tymczasem nieprawdopodobnie wręcz silny Igor Fojcik nie umiał rozpracować właściwej sekwencji.

Stefan Bednar (fot. Julita Chudko)

Parametryczny start trzeciej przystawki po surowych, obłych ściskach był prawdziwym testem siły. Mikołaj Nowotnik nie mógł zdecydować się na daleki rzut ku symetrycznym paczkom powyżej bonusa, Maciek Dobrzański borykał się z odległością, podobnie jak Arek Smaga. Adrian Chmiała zdołał zdyscyplinować nogi i w drugiej próbie sekwencja dalekich przechwytów doprowadziła go wprost do topu.

Męska „czwórka”, przerobiona z damskiej „jedynki” poprzez odkręcenie dodatkowych chwytów, stanowiła ascetyczną kombinację struktur. Stefan kokietował publiczność, klinując kolano, ale chwilę dekoncentracji przypłacił brakiem topu. Maciek walczył zawzięcie, osiągając bonus w jedenastej próbie. Ani Igor, ani Adrian nie mieli większych trudności z osiągnięciem topu, w przeciwieństwie do Arka i Mikołaja, którym zmęczenie wyraźnie już dawało się we znaki.

***

Przerwę na podliczenie i ogłoszenie wyników zagospodarował Jurek Pustelnik, który zabawiał widzów frenetycznym pokazem sztuki barmańskiej. Niestety, mokra podłoga i wysoka wilgotność powietrza nie pozwoliły mu zaprezentować swego kunsztu w pełni.

Tylko najbardziej wytrwali widzowie oklaskiwali zwycięzców: Gosię Rudzińską oraz Adriana Chmiałę. Drugie miejsce na podium zajęli Daria Brylova i Stefan Bednar, zaś na pozycji trzeciej uplasowali się Olga Weber i Igor Fojcik.

Zwycięzcy Zako Boulder Power 2017, Adrian Chmiała i Gosia Rudzińska (fot. arch. G. Rudzińska)

Złośliwi twierdzą, że najbardziej niezmiennym elementem przebiegu sportowej rywalizacji boulderowców w Zakopanem jest fatalna pogoda. Ta rzeczywiście nie rozpieszczała zawodników, jednak routesetterzy, szczotkowi i sędziowie z Rafałem Kanowskim na czele dokładali wszelkich starań, by zniwelować jej wpływ na jakość chwytów i stopni.

Nad sprawnym i rzetelnym przebiegiem zawodów czuwał ponadto Arkadiusz Kamiński, zaś atmosferę dodatkowo podgrzewała konferansjerka Jakuba Brzosko, który, gdyby tylko mógł, dokonałby bilokacji, pełniąc jednocześnie odpowiedzialną funkcję organizatora Spotkań z Filmem Górskim. O oprawę muzyczną zadbał niezastąpiony DJ De La Rocka, który w odpowiedzi na ponurą aurę zaserwował zawodnikom i marznącej w deszczu publiczności klasykę ciężkiego brzmienia.

Zawody w Zakopanem jako jedne z nielicznych w Polsce zmagań boulderowych odbywają się na wolnym powietrzu, więc zamiast w ciężkie opary magnezji startujący zanurzają się w górski klimat. Rozwiązanie to wiąże się jednak z ryzykiem: wspinacze borykają się nie tylko z grawitacją, ale niejednokrotnie z chłodem i deszczem, lub – dla odmiany – z palącym słońcem. Niesprzyjająca aura to jednak, naszym skromnym zdaniem, nie jedyny powód, dla którego zawody w Zakopanem cieszą się niezasłużenie małym zainteresowaniem. Jesteśmy skłonni przydawać większego  znaczenia faktowi, iż  rozgrywanie finału zmagań ma miejsce w niedzielę wieczorem, gdy miasteczko festiwalowe nieubłaganie pustoszeje.

W kuluarach imprezy zasłyszano jednak informację z pierwszej ręki, iż już od przyszłego roku ostatni etap zmagań będzie odbywał się w sobotę, co pozwoli uczestnikom nie tylko zakosztować niezwykłej atmosfery festiwalu, ale także pozytywnie wpłynie na frekwencję zarówno wśród startujących, jak i wśród publiczności. Czy tak się stanie, przekonamy się już za rok, tymczasem gratulujemy zwycięzcom i życzymy dalszych sukcesów zarówno na zawodach, jak i w skałach.

Ilona „Księżniczka” Łęcka

Świetna galeria zdjęć z Zako Boulder Power 2017 autorstwa Julity Chudko TUTAJ.

Pełne wyniki zawodów:




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum