O ile jestem miłośnikiem zwierząt, przyrody i sam mam dwa sierściuchy, to się zastanawiam nad takimi zjawiskami.
Czyli jest prośba o nie strzelanie i hałasowanie w wieczór sylwestrowy, bo zwierzęta cierpią, ale scena, tabun ludzi i 1 megawat subwooferów jest ok?
Kiedyś w jak byłem w karkonoskim parku, usiadłem na kamieniu granitowym 2m od wydeptanego szlaku. Podszedł do mnie ziut, mówi, że jest parkowcem i żebym zszedł z kamienia, bo nie szanuje przyrody. To mu odpowiedziałem, że zszedłem po granitowych kamieniach, na których nie było żadnej szaty naskalnej, więc jak gumową podeszwą zniszczę granit? Zaczął mi pitolić jakieś farmazony. A ja zacząłem patrzeć szerzej na te zjawiska 'proprzyrodnicze'.
Na 100% jak były budowane wyciągi na Kopę, czy na Szrenicę i zaorali na 5km 200m szerokości pas gruntu, to nie zostały spłoszone żadne zwierzęta, ani zniszczone siedliska. Parkowcy monetyzują i doją te obszary protezując swoją pazerność 'troską o przyrodę'. Potem pewnie wsiadają w furę i jadąc nad morze 500km autostrady w dupie mają te wszystkie biedne żaby zmiażdżone przez buldożery i inne spycharko-koparki.
Taka typowa polska empatia, żałuj mnie, daj zarobić, a sam wypier...