Cyt.: "(...) przebywamy po północnej stronie Everestu i śledzimy losy amerykańskiej wyprawy, której był uczestnikiem, a którą kierował podejrzany Rumun i jego równie podejrzana tybetańska żona(...).”
Autor recenzowanej książki, imć M.Kodas (amerykaniec z dziada pradziada), oględnie mówiąc nie kocha kierownika wyprawy, bo i za co, dlatego nie dziwi fakt, że nazywa go >podejrzanym Rumunem<.
Doskonale przy tym wie (wiedzą? bo i autor..., ale chyba też tłumacz, a może nawet i Pani recenzentka), że Dijmărescu - bo takie jest nazwisko owego kierownika, od dawna ma również amerykański paszport.
Natomiast Lhakpa Sherpa, owa "równie podejrzana żona" (a i owszem również posiadająca amerykański paszport) zawsze i wszędzie - w tym i przez redakcję >wspinanie.pl< (ukłony dla Myszy) przedstawiana jest jako NEPALKA.
[
wspinanie.pl]
Niezależnie od dość dramaty(komi)cznych okoliczności samego spotkania, mi również jako NEPALKA się przedstawiała:
[
forum.wspinanie.pl]
a nie, jak Pani recenzentka twierdzi [w ślad za autorem(?), za tłumaczem/redaktorem(?), w ślad za swą kobiecą intuicją(?), lub za swą wiedzą (?)], że... z Tybetu. No chyba że, Pani recenzentka w swojej dociekliwości znalazła niezbite tybetańskie korzenie owej Nepalki. Wtedy i ja bym z chęcią poznał, bo o takowych nie tylko Wikipedia, ale i nawet sama zainteresowana Lakpa Sherpa konsekwentnie milczy.
Zdając sobie sprawę, że "z tej, czy tamtej strony Everestu" może wydawać się nic nie znaczącym niuansem, pozwolę sobie wytłumaczyć na przykładzie.:
Gdyby dajmy na to, oczywiście tylko hipotetycznie, ów "amerykaniec", jak to amerykaniec - nie rozróżniający, że Słowian jest co najmniej "parę... plemion/sortów" - nazwał Panią: "RUSKĄ redaktorzyną", to ani chybi w mordę walić miałaby go Pani prawo i za redaktorzynę, ale i za >ruską<.
Pozdrawiam Jacek