Asekuracja z liny zamiast ABC lawinowego ?

Zdecydowałem się coś napisać bo to taternicy będą czytać twój opis i obawiam się że mogą utwierdzić się w przekonaniu że da się asekurować liną wszędzie w terenie lawinowym a tak często się nie jest. Sam tak kiedyś myślałem ale doświadczyłem że się nie da dokładnie w miejscu gdzie zdarzył się wam wypadek.

Tomek pisałeś o tym ze może trzeba było pójść na grzędę i to mogliście zrobić ale poza zawróceniem to chyba jedyna sensowna możliwość w tym miejscu. Pisałeś że może należało się asekurować tylko że na końcowych odcinkach rysy to bardzo trudne. Byłem tam raz zimą w dobrych warunkach i do samej końcówki śniegi był do kostki nie powodując żadnych złych przeczuć a pod samą przełęczą jak to pod przełęczą nawiane poduchy na ostatnich 50 metrach, i na grani nawisy. Próbowałem się wtedy asekurować i nawet mając haki było to trudne. Akurat tam skała jest gładka bez pęknięć jakby wyszlifowana, a nastromienie stoku fatalne bo w okolicy 40 stopni, pod sama przełęczą gdzie wam się urwało do 43 stopni północna wystawa i nie ma złudzeń czułem że trzeba obejść, asekurować się albo zawrócić. Po pierwszym takim wypadzie chodzę tam tylko wiosną ale wtedy niezależnie od zagrożenia lawinowego, które statystycznie bywa mniejsze zawsze mam niepokój bycia wystawionym na strzał bo na ostatnich 150 metrach rysy czuje się jak w ustawieniu na torze formuły pierwszej.
Obecnie bez stałych punktów nawet jak masz line w drodze na Rysy to niewiele ona daje, grzęda po lewej jest zbyt obła zasypana i za stroma żeby mogą dawać asekurację lotna a w samej rysie jest kiepsko z asekuracją na końcowym odcinku i przed kotłem w środkowej części nawet z hakami. Lawinowe stoki śnieżne w środkowej części kotła są dużo większe niż połączone dwie liny wspinaczkowe.

Myślę jednak że powinniście mieć ABC lawinowe a nie łudzić się asekuracja z liny bo przecież tam są kotły lawinowe i z góry wiadomo że nie da się w nich asekurować, samo podejście na Rysy jest jednym z najbardziej lawinowych miejsc w Polsce i w takim miejscu ktoś na was coś mógł zrzucić już na dojściu do kotła.

Dziękuje za Wasz opis i odwagę żeby napisać jak było, bo sam robiłem podobnie jak Wy nie do końca świadome rzeczy w górach i przypominały mi się moje sytuacje z mocniejszymi partnerami na których zrzucałem odpowiedzialność, czy inne wspomnienia gdy przy ostrej motywacji wypierałem rozsądek. Czytałem o Was a widziałem siebie w mojej starej historii. Wszyscy powinniśmy być o waszą przygodę mądrzejsi. Szczególnie cenne w tym artykule wydaja mi się opisy twoich złych przeczuć, bo pokazuje że nie tylko ja je mam i że nie powinno się ich ignorować!

Piotr Sztaba
Instruktor Polskiego Związku Alpinizmu
Kw Kraków