Ja tu nie widzę mieszania pojęc (no chyba, że wejścia drogami normalnymi na 8k klasyfikujemy jako alpinizm;). Dla mnie to wszystko mieści się w szeroko rozumianej definicji "wspinania", z całą gamą jego dyscyplin, które rządzą się swoimi regułami, mają swoją specyfikę, zagrożenia i poziom ryzyka, a także przyjęte style decydujące o tym czy dane przejście/wejście może być uznane za liczący się wynik.
I w sumie o tym jest dyskusja - żeby ocenić dane przejście (z dowolnej dyscypliny) to potrzebujemy informacji. W przypadku wejśc na 8k info o tlenie jest jednym z najważniejszych (ale także inf. o Szerpach, stanie poręczówek itp.)
No i akurat wspinaczka skalna w mojej opinii jest podstawą wszystkich odmian wspinania, a idea wspinaczki klasycznej (już bez rozróżniania na skałę, lód czy mikst) determinuje jego rozwój - zarówno w skałach, jak i w górach. Więc nie lekceważyłbym tego VI.5 z Mamutowej. Oczywiście większośc wspinaczy zatrzyma się na wspinaniu sportowym w skałach, ale żeby łoić w górach na wysokim poziomie, to jednak wysoki poziom sportowy w skałkach jest niezbędny.
I wydaje mi się, że spojrzenie wyłącznie poprzez pryzmat własnych doświadczeń (lub ich braku) to nie jest najlepszy pomysł. Akurat Warianty Małolata to droga o umiarkowanych trudnościach, dostępna dla ambitnego kursanta w pierwszym samodzielnym sezonie. Np. dla mnie VI.5 w Mamutowej było dużo poważniejszym przedsięwzięciem niż Małolata i zajęło mi 20 lat (a Małolat - w 3 sezonie wspinaczkowym). Tymczasem dla wielu bywalców Mamuta VI.5 to jest rozgrzewka przed właściwymi celami, a o Kazalnicy myślą jak o strasznym urwisku z pionowymi trawami;)
pzdr
jodlosz