Jako, że jestem w kontakcie z kolegą, który uległ wypadkowi kilka informacji, aby miejskie legendy się nie tworzyły:
1. kolega żyje, ale jest solidnie połamany (kręgosłup, obydwie nogi są z drutami i w gipsie, miednica, pękniety mostek i wybite zęby).
2. obecnie niestety musi leżeć, bo druty w nogach absolutnie są przeciwskazaniem do chodzenia.
3. przyczyną (co przyznała sama Stacja Grawitacja) było urwnie sie stalowej liny w jaką wyposażone są automaty. Kolega wpiął się do automatu, zrobił drogę i spadł z pełnej wysokości.
4. lina nie pękła przy połączeniu z urządzeniem lub karabolem, lecz przerwała się "na długości". Ten odcinek co pękł spadł razem z nim.
5. niestety upadek nastapił na beton, gdyż na Stacji Grawitacja nie ma materaców, które mogły by choć minimalnie zamortyzować upadek (są jakieś mikro materacyki przy ścianie, natomiast pod przewieszeniami nie ma nic, poza betonem [przepraszam - jest wykładzina przemysłowa]).
6. automaty, co przynała sama Stacja Grawitacja, to Honor CWD 33 ze stalową liną (http://star-srl.com/cwd.html).
7. automaty te nie wiszą, jak w całym cywilizowanym świecie, nad głową wspinacza, ale poprzez jakiś dziwny system rolek ukryte są za ścianą.