reganclimbing Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Ale czego by nie powiedziec artykul jest bardzo dobry.
> Takie pisanie o filmach [...] zwraca uwage i jest cenne
...nie zawsze i nie wszędzie, niestety. Ponoć "de gustibus non est disputandum". Tym bardziej chwała jurorowi 15 KFG, że odważnie podzielił się z publiką swoimi opiniami i preferencjami. Jego tekst jest nie tylko "syty" informacyjnie, ale - co najważniejsze - nie ociera się o modną dziś "fajnowatość". Hubert Jarzębowski nie waha się formułować dość surowych ocen.
Co do dyskusyjności skojarzeń niektórych postaci, to nie jest to z mej strony zarzut, lecz przestroga, by zbyt łatwo nie popadać w powierzchowne uproszczenia typu "też mieliśmy swojego Beckeya". Niestety nie. Skojarzenie Beckeya z Cywińskim broni się słówkiem "trochę". Obok topograficznego zacięcia w przewodnikowym opisywaniu "gór swojego życia", cechowały ich obu: świetny kontakt z młodymi wspinaczami i aktywność wspinaczkowa tudzież twórczo-intelektualna do schyłku życia. Z kolei Druciarz był "tylko" abnegatem. Jego wspólną cechą z Beckeyem może być awersja do zmieniania skarpetek odwrotnie proporcjonalna do wymiany kobiet... Ale na tym koniec. Zarówno Włodek jak i Rudnicki jednak żyli w "małej stabilizacji" na etatach. Beckey był zaś niemal zupełnym życiowym outsiderem. O dorobku autorsko-badawczym pokroju Witolda H. Paryskiego, bliski był pokoleniowo Józkowi Nyce. Postać wielowymiarowa. Szkoda, że nie mieliśmy jednego "polskiego Beckeya", ale dobrze, że choć po trochu z niego w każdym z wymienionych...