Może zamiast super-precyzyjnych regulaminów, weryfikacji zawodników i podpisywanych deklaracji lepiej byłoby zrobić rundę kwalifikacyjną? Przykładowo niech zawody odbywają się w dwóch kategoriach trudności. Runda kwalifikacyjna to kilka(naście) baldów dzięki którym będzie można zawodników podzielić na 3 grupy:
- zawodników którzy przejdą do trudniejszego finału,
- zawodników którzy przejdą do łatwiejszego finału,
- zawodników którzy nie będą startować w żadnej rundzie finałowej.
Trzecia grupa jest potrzebna, żeby uniknąć zachowania typu "nic nie zrobię to wejdę do łatwiejszego finału". Aby tym bardziej tego uniknąć, wynik z kwalifikacji mógłby się liczyć do wyniku finalnego (byle nie jako narzędzie do rozstrzygania remisów, tylko normalnie niech się liczy z jakąś tam wagą). Ilość miejsc w poszczególnych finałach może być z góry określona, np. jeśli na zawody zapisało się 150 osób, to niech 50 wchodzi do trudniejszego, 50 do łatwiejszego, a reszta do żadnego. Dokładne proporcje są oczywiście do ustalenia, jeśli w rundzie kwalifikacyjnej będzie sporo przystawek, to tak czy siak każdy się powspina.
Wydaje mi się, że takie coś byłoby lepsze niż liczenie na prawdomówność uczestników lub zaawansowane weryfikacje czy deklaracje. Wszelkie arbitralne progi i tak zawsze będą miały jakąś dziurę. Powiedzmy że teraz wartością progową na zawody bulderowe było robienie VI.3, ale przecież na pewno istnieją osoby, które w zasadzie nie wspinają się z liną, a jedynie bulderują. Taki klient może mieć w skałach zrobione np. max VI.2 - bo nigdy nie przykładał do tego żadnej wagi, a do tego nie lubi wysokości - za to na baldach może robić 8A. Albo jak ktoś 10 lat temu miał formę i robił VI.5 a teraz nie robi nawet VI.2, to mieści się w kategorii "do VI.3" czy nie. A jeśli to było 20 lat temu? A jeśli 30 lat temu?
......nihil verum nisi mors......
........only death is real........
::
distortos - C++11 RTOS ::
distortec.com ::
freddiechopin.info ::
last.fm ::