Drogę robiłem wieki temu, ale (z tego co pamiętam) dół zasługiwał na .2, o czym wspominał już bradder.
Górę poszedłem zgodnie z zasadą "dopóki sięgam wpinek, jest ok". Potem sprawdzaliśmy z partnerem, czy da się to zrobić bardziej na wprost… dało się - gdzieś z lewej strony był niezły (choć słabo widoczny chwyt), do którego można było sięgać, i wtedy wychodziło "nosem po ringach", ale to było raczej rozwiązanie z tych mało onsightowych…