FunThomas Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> - "idealna linia" GGT jest oczywiście
> abstrakcyjna, co nie oznacza, że nie należy
> dążyć do jej możliwie ścisłego opisu
> topograficznego,
Idealna "linia graniowa" nie istnieje bo jest to model matematyczny
rzeczywistości, a model to nie rzeczywistość tylko jej jakieś tam przyblizenie
(pewien fizyk nazywał mieszanie tych pojęć "chorobą pigmalionizmu")
Można sobie oczywiście wybrać jakieś kryteria --- jak widać z dyskusji
każdy sobie wybiera swoje, a inny uważa je za "głupie", i tego się trzymać.
Ale to jest subiektywny wybór, a w najlepszym razie (gdy większość
się z tym zgodzi) to jest "umowa społeczna", albo - jakby
to teraz powiedziano - "decyzja suwerena" :)
> - tworzenie na własny lub publiczny użytek baz
> danych topograficznych (pozyskanych samodzielnie
> lub ściągniętych ze źródeł zewnętrznych)
> nie wymaga odbywania podróży w czasie (np. do
> epoki Chałubińskiego) i nie ma co się "bić na
> listy", skoro na razie nie ma ani jednej w miarę
> kompletnej przedyskutowanej publicznie - a może
> by się teraz akurat przydała?
Jeśli przez "dane topograficzne" rozumiesz tzw. "chrzczenie"
rozmaitych pipantów i wprowadzanie jeszcze "naukowych"
reguł tego chrzczenia, to jest to także subiektywna zabawa,
której niektórzy usiłuja nadać "naukowy" charakter.
Moda na to chrzczenie zaczęła się całkiem niedawno, od Mistrza WHP.
Rzekomo jest to z powodu "ekonomii", tzn. wygody używania
nazwy zamiast innej specyfikacji (np. opisowej) czegoś.
Ale to jest "częściowa prawda"! Nazwanie każdej płytki w chodniku
na moim osiedlu nie tylko nic nie ułatwi, ale utrudni i tylko
maniak będzie się uczył tych nazw na pamięć!!
Jeśli daną nazwę używa tylko 10 albo 100 ludzi na świecie,
i to głównie w ramach dyskusji o sensowności tej nazwy,
oznacza to, że dana nazwa nie ma w ogóle sensu.
Ale ja rozumiem że tu motywacja jest inna: 1/. przyjemność
bycia chrzcicielem sama w sobie i 2/. przyjemność "pierwszego
wejścia" na "nowy" nazwany obiekt :)
Nawet w potocznym języku - nie bez powodu - używa się w sumie
tylko około parę tysięcy słów! Inaczej język przestałby być
"ekonomiczny".
Jeszcze istotna obserwacja a propos podejścia historycznego.
Gdyby narysować (umowny) wykres ilości tworzonych nazw
na dekadę jako funkcja postępu poznania/eksploracji Tatr
lub czasu to okaże się, że Tatry "odkryte" zostały dopiero
po 1950 roku, a wcześniej to w ogóle była "biała plama"
w sensie nazewniczo-topograficznym... :) :)
Co ciekawsze, ten dziwaczny fenomen dotyczy w zasadzie
tylko Tatr, a - co by nie powiedzieć - jest jeszcze na świecie
kilka innych pasm górskich. I tam nikt takich cudów nie robi,
kopii nie kruszy i nawet ktoś się wspina.
Najwyraźniej Polska to absolutnie wyjatkowy kraj...
> oczywiście nie należy przeceniać przydatności
> GPS, który ma ograniczoną dokładność pomiaru.
Przy problemach o jakich dyskutujecie amatorski GPS,
działający tylko na sygnale L1 jest zabawką.
Gwarantowana dokładność pozioma jest +/- 15 m
a pionowa o czynnik około 1.5 gorsza. I to przy
stacjonarnym pomiarze, a nie "on the fly".
> poznalibyśmy w końcu
> faktyczną długość grani (w rozwinięciu a nie
> w rzucie!) i zsumowali nawet drobne
> przewyższenia;
W precyzyjnym sensie (matematycznie) jest to
niemożliwe. Już 40 lat temu w popularnej książce
o fraktalach Benek Mandelbrot dał klasyczny przykład,
że wyznaczenie długości wybrzeża Wielkiej Brytanii
jest fundamentalnie niemożliwe --- im dokładniejszą
(krótszą) weźmiemy linijkę, tym większą długość
otrzymamy. To samo dotyczy też sumy podejść - na
tej samej zasadzie :)
.