Drogi Adamie,
z wieloma Twoimi "poglądami tatrzańskimi" w znacznym stopniu się utożsamiam.
A także podziwiam Twoją inicjatywę i poświęcenie pro publico bono.
Tym niemniej nie do końca rozumiem - w moim odczuciu - rodzaj nagonki
na Autora Małostarannego :) , jak i coś w rodzaju "kultu jednostki" wobec
Zmarłych Autorów.
NB całkiem niedawno spotkałem o podobnej wymowie artykuł pewnej młodej damy
w "Tatrach TPN", więc z pewnością nie jest to punkt widzenia "medialnie sekowany".
Osobiscie uważam, że jak się ma jakieś konkretne, merytoryczne zarzuty - czy to
w kwestii nazwniczej, czy też topograficznej, to najlepiej je wypowiedzieć/napisać
publicznie, z podaniem konkretów, nazwisk, nazw i argumentów.
Użycie nazwy Wielki zamiast Wyżni nie jest wg mnie przewinieniem domagającym się
kary śmierci, a być może było zwykłym przejęzyczeniem...?
Z drugiej strony, w "dziełach Mistrzów" (tak WHP jak i WC) jest calkiem sporo ewidentnych
błędów, tak rzeczowych (błędne opisy topograficzne, wyceny trudności, wysokości, nazwy
etc.), ze domaganie się nieomylności od "pomniejszych autorów" wydaje się absurdalnym.
A co do kwestii "tatrzańskich szczegółowych opisów", to mam spore wątpliwości co do ich
sensowności w ogóle:
1/. superszczegółowe proste (tzn. nie abstrakcyjne modele matematyczne) opisywanie
istniejących fizycznych obiektów jest zupełnie niepotrzebnie traktowane jako rodzaj
"działalności naukowej", choć do nauki ma się tak, jak filumenistyka do kwantowej
teorii pola i jest rodzajem megalomanii jej "twórców"; podobnie możnaby "naukowo" opisywać
z milimetrową dokładnością płyty w chodnickach na moim osiedlu...
W tym kontekście polecam zastanowić się nad wypowiedzią P. Skawińskiego a artykule
na te tematy w "Tatrach" -- akurat w tych sprawach ja byłbym z nim zgodny.
2/. już Andrzej Machnik przed laty ("Bumerang") zasugerował, że proliferacja "szczegółowych
opisów" może doprowadzić do nawałnicy rozmaitych "amatorów-eksploratorów" w najbardziej
dziewiczych rejonach Tatr. Nie jest to problem z gatunku SF, bo sam parę lat temu spotkałem
węgierskiego młodzieńca, który w spodenkach-bermudach i z urządzeniem GPS w ręku szukał
na grani Szerokiej Turni (Mały Lodowy) jakiegoś (sorry, ale ja się na tym nie znam) "punktu
geocashing" (?), przy okazji zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, gdzie jest.
W czasach rozwijającego się GPSu nie jest to bynajmniej kwestia wydumana,
a prowadzi do skutków zupełnie odwrotnych niż idee głoszone przez m.in. Włodka Cywińskiego.
3/. Jak dotychczas NIKT nie zauważył publicznie oczywistego faktu, że Włodek, walczący
bezkompromisowo z TANAPem w imię "czystości doktryny i wolności" wyraźnie publicznie
oświadczył, że Wołoszyna i Kominiarskiego ngdy nie pisze!!
Czyżbyśmy więc mieli mieć podwójną moralność -- inną w stosunku do "swojego" TPN,
a inną do "wrażego" TANAP?? Sorry, ale ja pod taką ideologią (a raczej dewiacją)
podpisać się nie mogę!
I jeszcze jeden "nawias": akurat jeśli chodzi o tatrzańskie nazewnictwo,
to jest tam tak wiele problemów i absurdów, dziwnym trafem niezwuważanych przez
wszystkich zacnych specjalistów, że zmiana Wyżniego na Wielki -- zresztą każda z tych
nazw była wprowadzona zupełnie niedawno i przez ceprów, nie mając jakiegokolwiek
odniesienia historycznego -- wydaje mi się być naprawdę "małym pikusiem"...
Pozdrawiam serdecznie,
Andrzej vel Spaślak