Nowa stara skala

admin czwartek, 15 maja, 2014 With Brak komentarzy

Uporządkowanie bałaganu. Odwieczny problem. VI.5 ponętna pułapka?

– Ty, ile ma ta droga ?
– Ze VI.5, ale takie solidne.
– Jakie solidne? No ma VI.5+ czy nie ?
– VI.5 + to na pewno nie, bo ma już wiele powtórzeń, niektórzy nawet mówią, że to jest VI.4+/5, No wiesz, jak się zacyka po sto razy na wędkę , to ci się wyda łatwe ale przystaw się bez znajomości , to ci wybierze tubę.
– Kurde, no to do czego się w końcu przystawiam ?

Klasyczna rozmowa ze skałek. Ileż to głupich rozmów człowiek odbywa zanim się dogada z kolegami na temat trudności dróg. Coraz więcej dróg zmienia swoje pierwotne wyceny, coraz bardziej brniemy w plątaninę różnych koncepcji, wycen, opinii, zdań wierząc, że „my” to akurat „kumamy temat” a z innymi to się kiedyś jakoś ułoży.

Brytan nr 8 - Nowa stara skala

Zjawisko jest typowe dla ludzkiej psychiki – oportunistyczne wygodnictwo. Każdy z nas to zna. Niby łatwo jest się poruszać w nieposprzątanym pokoju, zapamiętując po prostu co, gdzie zostało ostatnio zrobione. Tak nam się nie chce układać i sprzątać. Najlepiej jest tak żeby nic nie ruszać, „później się zobaczy”. Pokój jest jakimś naszym wewnętrznym światem, nie potrafimy określić innym gdzie, co leży.

Wszyscy są przekonani, że skala trudności to sprawa subiektywna. Zgadza się. Ale tylko w pewnym zakresie. Jak używasz skali trudności to już zrywasz z subiektywizmem. Do niewielu to dociera. Używając powszechnej skali, używasz wspólnych pojęć. Mówiąc o drodze: „według mnie ma VI.3” (subiektywizm) chcesz aby inni to uznali i żeby to potwierdzili (obiektywizm), bo tak na prawdę to cię wkurza , gdy ktoś powie „… eee najwyżej ze VI.2+” albo „gościu przeginasz, to ewidentnie VI.3+”. Po prostu lubisz , kiedy twoja wycena zgadza się z wycenami innych. Czyli lubisz, kiedy okazuje się, że byłeś obiektywny. Walka z obiektywizmem to próżne reklamowanie swojej indywidualności. Niesmaczne wydają się kawałki, gdy ktoś upiera się przy swojej „osobistej” skali trudności, ignorując zdanie innych.

Skala cyfrowa rzymskiej VI i dodawanych do niej arabskich liczb, chcecie tego lub nie , jest używana powszechnie w naszym kraju, tak w_Podlesicach , Sokolikach jak i w Morskim Oku. Zaczęła być po prostu zrozumiała dla ogółu wspinaczy. Ucichły też jakby zawistne głosy, klasycznie wrogo nastawione do wszystkiego co pochodzi z Krakowa. Wybaczono nam już że skala nazwana została „krakowska”. Czas chyba nazwać ją „polska”. Miejmy nadzieję, że system oceny trudności zaproponowany przez Wojtka Kurtykę nie będzie już więcej negowany ze względu na przydomki.

Skala trudności używana z powodzeniem od kilkunastu lat, głównie właśnie w skałkach podkrakowskich, przeżyła już w ciągu, tak niedługiego w sumie okresu, istotną modyfikację. Jest ona też tak dokładnie pogmatwana porzez różnego rodzaju ekscesy w wycenianiu nowych dróg i przecenianiu starych, że w chwili obecnej nie można już mówić o skali w jej „pierwotnym zrozumieniu”. Mamy do czynienia z dziwną hybrydą, która tylko mniej więcej pomaga rozróżnić co od czego jest trudniejsze.

Spójrzmy retrospektywnie na proces przeobrażania się skali

W chwili gdy Wojtek Kurtyka opracował swój system, pokonywane trudności nie odbiegały daleko od stopnia VI, dochodziły maksymalnie do VI.3+ (dolna asekuracja). Plusy i minusy przy cyfrze arabskiej miały określać dolną i górną granicę danego stopnia. Stąd do dzisiaj pozostał archaizm w terminie „pół stopnia” czy „ćwierć stopnia”. Bardzo szybko jednak zanikły minusy. Minus jest po prostu brzydki i sama negatywna jego wartość odpycha w dorzucaniu go do pięknych arabesek. Psychika ludzka broni się przed nijakością i brzydotą. Na przykład: stopień VI.4- (kiedyś Filar Zjazdowej, chyba pierwszy stopień w tym przedziale pokonany z dołem), nasze umysły nie odbierały go jako dolną granicę stropnia VI.4 lecz jako niedorobione, rachityczne VI.4. No i wycena od razu padła w dół. W gruncie rzeczy jesteśmy estetami.

W rezultacie kolejne stadium rozwojowe skali zawierało następujące stopnie:

…VI , VI+ / VI.1 , VI.1+ / VI.2 , VI.2+ / VI.3 , VI.3+ … etc.

Stadium to przypada na połowę lat osiemdziesiątych , dała się wtedy zauważyć tendencja do śrubowania wycen. Konkretnymi stopniami były VI.2+, VI.3+, VI.4+ – stopnie jasno oznaczające, że na drodze „nie ma przebacz”, „trzeba zadać”. Stopnie takie jak VI.2, VI.3 były właśnie dolną granicą przedziału trudności a między nimi istniała aż „przepaść całego stopnia”. Natychmiast pojawił się problem nierówności wycen np: nie każde VI.3 oznaczało te same trudności, okazało się , że zakres stopnia jest zbyt szeroki aby móc poprawnie ocenić drogi. Nastąpiła więc kolejna faza – rozdrabnianie skali. Nie stało się to na bazie powszechnego ustalenia nowych, bardziej precyzyjnych stopni. Samo życie zrobiło to za nas – zaczęły pokazywać się stopnie łamane.

No cóż, nie jest to najszczęśliwsza z koncepcji ale zawsze jest to jakieś rozwiązanie. Do dzisiaj proces ten trwa powodując największą produkcję w górnych partiach skali. Początkowo, stopnie łamane były głównie wyrazem wątpliwości lub wynikiem zaniżania wycen. Traktowano je jako wycenę prowizoryczną, w każdym razie nie ostateczną. Co parę lat „czystka wartości” powodowała degradację wielu dróg i najczęściej właśnie te „łamane ” były równane w dół np. wspomniany Filar Zjazdowej z VI.3+/4 spadł na pełne VI.3+ „żyleta”, Nienasycenie to już w pewnych kręgach nie VI.4+/5 lecz „czyste” VI.4+. Z drugiej strony stopnie łamane utrzymały się w wielu przypadkach bez zmian i stale uchodzą za „ogólnie przyjętą” wycenę. Pozostaje jednak wciąż owa teoretyczna niepewność na widok kreski łamiącej stopień. Skutkiem ubocznym jest ogromna dezorientacja. Jeżeli ktoś uważa , że wszystko jest w najlepszym porządeczku, to jest po prostu ślepy. Istnieją bowiem dwa realne zagrożenia.

Po pierwsze – wyceny wielu dróg są bezsensownie zaniżane, następuje to głównie wtedy, gdy droga cieszy się popularnością ma wiele prowadzeń i oczywiście jest tak mocno wędkowana, że zawodnicy tracą jakikolwiek dystans do zapatentowanej sekwencji przechwytów. Jedyną trzeźwą oceną może być wtedy tylko przystawka OS.

Po drugie – chaos wycen dróg najtrudniejszych jest deprymujący. Nastąpiło dziwne zjawisko magii stopnia VI.5 , o którym pisałem w 6 „Brytanie” w artykule „Stąd do nieskończoności”. Rozwój polskiego wspinania zatrzymał się na tym progu. Wystarczy „machnąć” jakieś VI.5 aby być „dobrym”. Niepoliczalni są już zawodnicy , którzy siekają VI.5. Mamy już tuziny „dobrych” i tu ambicje się kończą. Takich , co zrobili „prawdziwe” VI.5+ jest niewielu. Czy wiecie jaka kolosalna różnica jest między Maharadżą a SuperFitzcaraldo? Maharadża – co najmniej 30 prowadzeń, SuperFitzcaraldo – najwyżej 5. O ile, w ogóle, SuperFitzcaraldo to „tylko” VI.5+! Niech się komuś nie wydaje: tylko o plusik trudniejsze. Jest trudniejsze o całą klasę wspinania , możecie pobiec pod Zjazdową i sprawdzić. Trudne drogi nie mają, po prostu, bardzo często prawdziwego odzwierciedlenia w przypisywanej im etykietce. Skala w obecnym wydaniu nic nie mówi o skoku z VI.5 na VI.6. Wydaje się wręcz, że różnica niewielka. Szczęki opadają dopiero jak się przeliczy „na francuską” (z 7c+ na 8b). Jest to już końcowy, ale i koronny argument: wszystko staje się jasne , gdy się przeliczy, bo w swojskiej to się nie da nijak dogadać. A jest to tym żałosne i śmieszne, że tylko parę osób z Polski „dygnęło” coś więcej ponad francuskie 7c.

Należy uporządkować skalę polską. Nasuwają się następujące rozwiązania :

  1. Wymyślenie całkiem nowej skali trudności
  2. Powrót do pierwotnego wzorca a la Kurtyka (plusy , minusy)
  3. Rezygnacja ze stopni łamanych czyli de facto kompresja skali (tylko stopnie pełne i same plusy)
  4. Przyjęcie obcego wzorca – np. skali francuskiej
  5. Status quo czyli akceptacja tego co się urodziło aż do dziś

Wprawiając koło w ruch, po wielu burzliwych dyskusjach wyrobiona została koncepcja spełniająca wymóg klarowności bez mącenia starej, jako tako przejrzystej wody.

1. Wprowadzenie nowej skali wydaje się niemożliwością i absurdem , zbyt dobrze funkcjonuje już obecna skala aby, fundować sobie koszmar przeliczania trudności i propagowanianowej skali w innych środowiskach. Wymyślać łatwo, wprowadzić do użycia jest bardzo trudno.

2. Powrót do wzorca Kurtyki jest też niemożliwy. Nie przyjmie się przecież coś , co raz się już nie przyjęło. Nikt nie lubi „minusów”. Reakcja środowiska byłaby łatwa do przewidzenia.

3. Konsekwentna rezygnacja ze stopni łamanych spowodowałaby również chaos przeliczania stopni trudności oraz kompresję skali. Drogi o różnych trudnościach musiałyby mieć tę samą wycenę, co wydaje się być niedorzeczne. Nastąpiłby zapewne bałagan z szeroko pojętymi, nic nie mówiącymi wycenami. 4.Przejście na obcą skalę – najbardziej ponętne – stawia podobne problemy: przeliczanie wszystkich dróg, robieżności wynikające z odległości między państwami po za tym niewiele osób zna obce skale aby można było łatwo przejąć którąś z funkcjonujących za granicą.

5. Najlepsze wydaje się być status quo czyli zaaprobowanie istniejącego stanu rzeczy z przyjęciem zasad logiki. W ten sposób nie zostanie wprowadzony żaden niepotrzebny zamęt i może uda się uratować piętnaście lat z trudem wypracowanej rodzimej, przede wszystkim własnej tradycji.

Propozycja sprowadza się głównie do oficjalnego stwierdzenia, że stopnie łamane są w pełni stopniami trudności. Nie są więc ani „wątpliwością”, ani „łącznikiem” między stopniami, ani „propozycją”, ani „pół stopniem”, ani „stanem zawieszenia”. Pomiędzy kolejnymi wycenami dróg istnieje więc różnica całego stopnia, a skala jest bardziej precyzyjna.

Spójrzmy więc jak wyglądałaby obecna skala sankcjonująca istniejące stopnie. Myślę, że niejeden z Was zdziwi się rozbudowanmiem tejże, przecież nie wymyślonej z palca skali.

Do „sześć plus” bez zmian.

VI+ VI.1 VI.1/1+ VI.1+ I próg
VI.1+/2 VI.2 VI.2/2+ VI.2+ II próg
VI.2+/3 VI.3 VI.3/3+ VI.3+ III próg
VI.3+/4 VI.4 VI.4/4+ VI.4+ IV próg
VI.4+/5 VI.5 VI.5/5+ VI.5+ V próg
VI.5+/6 VI.6 VI.6/6+ VI.6+ VI próg
VI.6+/7 VI.7 VI.7/7+ VII próg

Nie ma tu ani jednego wymyślonego sztucznie stopnia, wszystkie pojawiły się już na skałkowej arenie. Zaletami takiej skali są: bezkonfliktowe uznanie stopni istniejących ; możliwość precyzyjnego oceniania dróg dzięki dużej ilości stopni na każdym progu ; takie rozbudowanie skali, które uniemożliwi już wprowadzenie nowych „podstopni” ; psychologiczne rozbudowanie dające użytkownikom wrażenie powagi… tak, tak powagi.

Zastanówmy się wszyscy, patrząc na tak rozbudowaną skalę do czego już doprowadziliśmy i starajmy się, aby każda z pokonywanych przez nas trudności odpowiadała prawdziej wycenie i by nie wprowadzać kolegów w błąd. Uważajmy również na to, aby drogi, które mamy obcykane na amen nie deprecjonowały się tylko ze względu na naszą próżność , bo łatwo jest komuś zmiękczyć rurę robiąc trzydziesty raz RP drogę VI.4+ mówiąc o niej pogardliwie „najwyżej 3+/4”, zapominając , że ta sama rura nam właśnie mięknie gdy atakujemy OS podobne drogi. Obniżenie trudności nic nikomu nieda, natomiast mile widziana byłaby wasza bezkrytyczna zgoda w akceptowaniu wycen potwierdzonych przez większość waszych kolegów.

UŻYWAJCIE TEJ SAMEJ SKALI, MIEJCIE ŚWIADOMOŚĆ, ŻE TO NIE GRA LICZB CZY INNE BANIALUKI, TO POKONYWANIE TRUDNOŚCI, KTÓRE REALNIE ISTNIEJĄ WSZĘDZIE TAM GDZIE ŁOICIE.

Darek Król

Komentarze na forum Dodaj swój wątek
Brak komentarzy na forum