Bulteriery i Angory – Robyn Erbesfield

admin czwartek, 15 maja, 2014 With Brak komentarzy

„Moc nie przybywa na pobożne życzenia” (Time , 1984)

„Wspinaczka po złoto” – tak Rock & Ice zatytułował wywiad z kolejną damą amerykańskiej sceny sportowej – Robyn Erbesfield. 30-letnia Robyn osiągnęła w 1992 roku to o czym od dawna marzyła – zwycięstwo w Pucharze Świata!

Brytan nr 8 - Robyn Erbesfield

Warto wiedzieć, że rozpoczęła starty w zawodach już w 1980 na pierwszych amerykańskich zmaganiach w tym nowym wtedy sporcie (Phoenix Bouldering Contests). Jej poważna kariera rozpoczęła się jednak dopiero od pierwszego startu w Pucharze Świata w 1988 (Snowbird ). Od tamtej pory Robyn zaczęła systematyczne treningi, by osiągnąć optymalną formę i stać się najlepszą kobietą na świecie.

Jeszcze 3 lata temu szczytem możliwości było dla niej przejście RP 5.12b (ok.VI.3+/VI.4), a teraz przechodzi OS drogi 5.13a (VI.4+/VI.5). Od czasu gdy zamieszkała we Francji ze swoim przyjacielem (teraz już mężem) Didierem Raboutou jej forma stale rośnie. Jeżeli jej trening będzie wciąż tak intensywny, czego należy po niej oczekiwać w 1993 r.?

Zobaczmy co sama Robyn ma nam do powiedzenia na temat swojej kariery i nie tylko…

„Na samym początku muszę wyjaśnić, że moje zwycięstwa to naprawdę ciężka praca oraz właściwa motywacja i pasja. Myślę, że to wszystko jest bardzo osobistą sprawą i wypływa z mojego wnętrza. Postanowiłam, że w 1992 wygram Puchar Świata i co dzień powtarzałam sobie: będę numerem 1 na świecie! Gdy w 1989 wygrywałam w Leeds, w 50% byłam zaangażowana w prowadzenie interesów. Teraz moja pasja i buisness to jedno – wspinaczka sportowa. Aby osiągnąć dobre rezultaty na zawodach porzuciłam niemalże wspinanie rotpunktem. Bo gdy zdajecie egzamin z angielskiego to czy uczycie się matematyki? Co prawda na niektórych Masters obowiązuje formuła RP, ale to zdarza się w 1 edycji na 10. Ostatnio przymierzałam się OS do kilku 5.13b (VI.5), bo taki powinien być mój poziom on-sight. Chciałam sprawdzić ile mi jeszcze brakuje. Na razie nie udało mi się zrobić 5.13b OS, lecz myślę, że to tylko kwestia prób. Co prawda, chciałabym tak zagospodarować czas by poświęcić go trochę na jakiś naprawdę trudny rotpunkt. Podziwiam Lynn Hill, że ma to kiedy robić. Tymczasem wspinam się OS i myślę, że doprowadziłam do 99% skuteczności na 5.13a.

A propos Lynn – jest ona moją wielką przyjaciółką. Nauczyłam się od niej wiele, nie tylko we wspinaniu, ale przede wszystkim w życiu osobistym. Dokonałyśmy obie wielkich zmian w naszych prywatnych sprawach przez co stałyśmy się sobie naprawdę bliskie. Mieszkanie i podróżowanie z Lynn dostarczało mi zawsze ogromnej frajdy. Myślę, że Lynn powiedziałaby to samo…

Wspinaczkowo jesteśmy podobne choćby ze względu na identyczny wzrost. Co prawda nasze style wspinania różnią się całkowicie. Lynn ma to do siebie, że jeśli nawet wspina się OS złymi patentami rzadko ją to wypompowuje. Sądzę, że ja zwykle dobrze odczytuję właściwą sekwencję (dzięki Bogu!), bo gdy się pomylę nie mam żadnych szans. Zdarza się, że gdy Lynn prowadzi jakieś 5.12a, robi z tego 5.12c – bo taki jest jej styl. Ten zapas pozwala jej na robienie naprawdę trudnych ruchów w trakcie zawodów.

Prawdę mówiąc, oglądanie Lynn zawsze było dla mnie inspiracją. W momencie, gdy podczas wspinania jest odpowiednio skoncentrowana – nigdy nie odpada. Wydaje mi się, że to brak koncentracji sprawia, że Lynn czasami nieoczekiwanie spada na zawodach. Wygląda to tak jakby jej umysł był zupełnie gdzie indziej i w ten sposób traci motywację. Mnie i Izabelli (Patissier) prawie nigdy się to nie zdarza.

Podobnie jak Lynn uwielbiam południe Francji. Nie tylko ze względu na wspinanie ale i osobiste sprawy. Wreszcie tu ustabilizowałam swoje życie i myślę, że pozwoliło mi to stać się o wiele silniejszą psychicznie. Życie i wspinanie z Didierem podniosło znacznie mój poziom.

Zresztą Francuzi zaakceptowali mnie w swoich ogródkach skalnych mimo, że mój francuski jest żaden i o wszystko muszę pytać Didiera. Jestem w bardzo przyjaznych układach z Izabellą i nieprawdą jest, że prowadzimy ze sobą jakąś wojnę, co starają się sugerować dziennikarze. Dla mnie jest ona bardzo miła, choć wiem o jakichś konfliktach między nią, a Lynn. Może wynika to z różnicy wieku – Isabelle ma dopiero 25 lat. Przy okazji chciałabym podziękować Isebelle, że znosiła mnie w swoim domu przez pierwsze 3 miesiące mojego pobytu w Europie.

Podoba mi się, że Francuzi i ich federacja (FFME) są bardzo aktywni, a ich sport o wiele popularniejszy niż w USA. Wiele tutaj się mówi, że Francuzi są najlepsi na świecie. Moim zdaniem – przynajmniej jeśli chodzi o kobiety – to nie mają racji. Nie licząc mnie i Lynn, jest jeszcze w Ameryce kilka kobiet, które są w ścisłej czołówce. Na przykład Bobbie Bensman, Jade Chun, Alison Osius mogłyby osiągnąć wiele gdyby tylko systematycznie startowały.

Wracając do moich wyników – myślę, że kluczem do wszystkiego jest odchudzanie, a właściwie odpowiednia dieta. Koniecznym jest bycie naprawdę szczupłym by cokolwiek osiągnąć! [Redakcja BRYTANA popiera z całą mocą] Oczywiście nie można przesadzić. Staram się dostrzec wielkie czerwone światło, które mówi: uważaj, to jest twój limit! Aby utrzymać odpowiednią dietę – najważniejsza jest motywacja. Polecam jeść dobre śniadania bez tłustego mięsa – zawsze jest ciężkostrawne. Należy jeść zdrowe, naturalne pożywienie, najlepiej bez tłuszczu i cukru. Myślę, że to dobry początek dla każdego, kto chce stracić na wadze. Należy dążyć do takiego stanu by dieta nie była uciążliwa i stała się naturalną częścią życia. Co do aminokwasów – zażywam je lecz nie wiem czy one tak naprawdę działają. Moja rada jest taka: jeśli to kogoś motywuje do pracy i jest legalne – niech zażywa.

Wciąż dochodzą mnie słuchy o używaniu sterydów. Muszę przyznać, że nie spotkałam wspinacza, który by je zażywał i nie wiem czy one pomagają. Nie bardzo wiem co mogłoby to dawać we wspinaczce oprócz body-building. Nigdy nie biorę aspiryny przy bólu głowy, więc dlaczego miałabym brać sterydy przy wspinaczce?

Jeszcze trochę o treningu. Moim ulubionym miejscem jest garaż w domu Didiera, gdzie mamy bulderową ściankę. Kilka dni w tygodniu poświęcam body-building i wtedy trenuję z ciężarem. Jednak garaż zawsze mnie ciągnie, bo mogę tam trenować razem z Didierem.

Wygląda to tak, że on wymyśla jakiś trudny ruch, a ja później się z nim męczę. To jest nasza świątynia zabaw, szczególnie, że nie codziennie możemy jeździć w skały. Zresztą skały nie rozwiązują moich problemów. Przygotowując się do zawodów muszę trenować na panelu. W skały jadę raczej się zrelaksować, bo nigdzie się nie zmęczę tak jak w naszym garażu.

Mój system opiera się na odpoczynku… Tak, tak. Trenuję zwykle ciężko trzy dni i dzień odpoczywam. Gdy robię w skałach trudne on-sighty odpoczywam co dwa dni. Czasami, gdy czuję się przetrenowana robię sobie dodatkowo drugi dzień odpoczynku. Wyznaję zasadę, że aby osiągnąć naprawdę dobry rezultat trzeba być wypoczętym. Cały ten system nie trzymałby się kupy, gdyby nie Didier, który razem ze mną przygotowuje się do zawodów. Co prawda staruje on nieprzerwanie od ośmiu lat i jego motywacja jest zupełnie inna.

Dużym zawodem był dla mnie Puchar Świata w 1991 – byłam trzecia, a o wszystkim zadecydował ostatni start. Powiedziałam sobie, że w 1992 już się to nie powtórzy. Przez cały długi rok czekałam by być najlepsza, ale teraz wiem, że było warto. Nim się to stało, chwilami traciłam sens tego co robię. Ale na szczęście pasja i miłość do wspinania tkwi we mnie głęboko. Gdy miałam już naprawdę dość robiłam sobie tydzień wolnego i to pomagało. Na dłuższą metę czuję się „niezbyt dobrze” bez wspinania. Wspinaczka daje mi prawdziwą psycho-fizyczną przyjemność. Bez względu czy są to zawody, trudny rotpunkt, czy spotkanie z wspinaczkowymi przyjaciółmi – zawsze czuję się równie szczęśliwa.

Moje życie to nie tylko wspinaczka, lecz także najbliżsi. Co prawda Didier też jest profesjonalnym zawodnikiem, ale w naszym prywatnym życiu nie ma to większego znaczenia.

Kiedyś, w przyszłości powiem sobie, że moja kariera zawodniczki dobiegła końca – wtedy będę gotowa urodzić dzieci. Lecz nie wyobrażam sobie życia bez wspinaczki. Będę się wspinać zawsze!”

tłum. i oprac. na podst. Rock & Ice
Jajo

Komentarze na forum Dodaj swój wątek
Brak komentarzy na forum