Nie samym wspinaniem człowiek żyje, a niektóre dziedziny fajnie się z tym wspinaniem łączą. Postanowiliśmy porozmawiać ze wspinaczami i wspinaczkami, którzy grają sety DJskie (na imprezach wspinaczkowych i nie tylko) i tworzą muzykę. W niniejszym cyklu miniwywiadów przedstawimy kilka dobrze znanych i sympatycznych postaci. Na pierwszy ogień: Karolina Ośka.
***
Jaką muzykę lubisz puścić w trakcie treningu?
Do treningu dobrze mi pasują hipnotyczne brzmienia, które grają w tle, ale nie są zbyt angażujące. Czasem puszczam swoje sety, ale wtedy za bardzo skupiam się na ich słuchaniu niż na treningu (śmiech).
Co łączy muzykę i wspinanie?
Trudne pytanie. Mocno czuję przenikanie się tych dwóch światów, choć trudno to opisać słowami. Chyba chodzi o połączenie wrażliwości na piękno z energią i radością życia.
Które imprezy, wspinaczkowe i nie tylko, wspominasz najlepiej?
Oczywiście festiwal La Jura Jura, szczególnie ostatnią edycję, w którą byłam zaangażowana organizacyjnie. Z roku na rok festiwal jest coraz bardziej dopracowany muzycznie i gromadzi świetną grupę ludzi – wspinaczy lubiących bawić się przy muzyce elektronicznej. Z niewspinaczkowych festiwali na pierwszym miejscu jest u mnie Uroczysko.
Co cię natchnęło, by zacząć grać?
To był splot kilku wydarzeń, zbiegów okoliczności i nadarzających się okazji. Nie myślałam o tym na poważnie w kategorii czegoś, co chcę robić. DJing wciągnął mnie tak szybko, że sama byłam tym zaskoczona. Szybko okazało się, że nie ma powrotu i że to coś, co sprawia mi mnóstwo frajdy i satysfakcji.
Jakie gatunki muzyczne lubisz, jakie grasz na imprezach?
Zaczynałam od wolniejszych brzmień – downtempo, psybient. Wydawało mi się, że szybka muzyka elektroniczna nie jest dla mnie. Zawsze natomiast podobały mi się utwory pełne orientalnych instrumentów, wokali i bębnów, stąd moje DJ-skie początki w takich klimatach. Później zaczęłam eksplorować szybsze brzmienia, szczególnie psytrance. Gram często progressive house, a także tech house i psydub, choć rzadziej. Ciągle odkrywam coś nowego.
Skąd wzięły się u ciebie akurat te nurty?
Wraz z rozwojem jako DJ rosła moja świadomość muzyczna i kształtował się gust. Zaczęłam jeździć na festiwale, odkrywałam nowe style i artystów, o których wcześniej nie miałam pojęcia. W ten sposób trafiłam na przykład na psytrance.
Czy na imprezach lubisz pomieszać różne gatunki?
Lubię, gdy coś się dzieje i jest element zaskoczenia. Zawsze mam temat przewodni, ale coraz częściej eksperymentuję z nieoczywistymi połączeniami. Unikam monotonii, choć hipnotyczne sety też mają swój urok. Często zaczynam i kończę w zupełnie innym klimacie.
Czy playlista jest ustalona wcześniej, czy zdarza ci się improwizować w trakcie imprezy, dostosowując atmosferę do energii ludzi?
Wszystko zależy od rodzaju imprezy, od sprzętu na jakim gram i gatunku. Gdy gram na festiwalach zawsze mam przygotowany set, ale staram się przygotować na kilka wariantów. Myślę, że organizator nie bez powodu w taki, a nie inny sposób ułożył lineup i że nie zawsze chodzi o to żeby się dostosować – to jest też o tym by pokazać swój styl.
Na wspinaczkowych imprezach więcej eksperymentuję, szczególnie jeśli gram na swoim sprzęcie. Lubię jednak mieć coś wstępnie przygotowane, a nie zupełnie lecieć na yolo ;p Nie potrafiłabym też zupełnie grać pod publikę. Wyczuwanie energii owszem, ale nie gram muzyki której nie lubię. Jak powiedział mój dobry znajomy: „Z szacunkiem do publiki, z szacunkiem do siebie.” I to zdanie wyczerpuje temat (śmiech).
Skąd czerpiesz inspiracje?
Najwięcej od innych DJ-ów – szczególnie na festiwalach, gdzie obserwuję, jak budują energię, co i jak grają oraz o jakiej porze. Czasem te obserwacje wywracają moje pojęcie o DJ-ingu do góry nogami (śmiech). Poza festiwalami słucham sporo setów na SoundCloudzie czy MixCloudzie – to często mój punkt zaczepienia do szukania nowej muzyki.
Czy produkujesz własną muzykę lub remiksy?
Nie. Chciałabym, ale to czasochłonna zabawa, dokładająca jeszcze więcej godzin przed komputerem. Na razie tylko o tym myślę (śmiech).
Czy w środowisku wspinaczkowym dużo osób zajmuje się muzyką?
Znam wielu DJ-ów i ludzi tworzących muzykę elektroniczną, nie wspominając o zespołach czy muzykach grających na klasycznych instrumentach. Ciężko wymienić kilka osób, bo jest ich naprawdę sporo. Muzyka i wspinanie często idą ze sobą w parze w ciekawy sposób.
To jeszcze na koniec – co tam ostatnio słychać w twoim wspinaniu?
A dobrze, dziękuję (śmiech). Zaangażowanie w muzykę i kilka kontuzji poukładały mi parę ważnych rzeczy we wspinaniu. Poświęcam mu mniej czasu, ale mój stosunek do niego jest zdrowszy i daje mi więcej frajdy. Jak już się wspinam, to z dużym zaangażowaniem. O dziwo, nie łączy się to ze spadkiem formy – nawet zrobiłam dość sprawnie kilka dróg w Mamucie, które kiedyś były dla mnie bardzo trudne. Są momenty, gdy bardziej angażuję się we wspinanie, i takie, gdy priorytetem jest coś innego. Zimę planuję spędzić w Hiszpanii, więc priorytet na wspinanie wraca!
Dzięki za rozmowę i powodzenia w obu dziedzinach!
*
Sety Karoliny znajdziecie tutaj:
Fanpage DG-ski:
A najmocniejsze ze wspomnianych przejść w Mamutowej tu:
CIESZ SIĘ WSPINANIEM, CIESZ SIĘ CZYTANIEM
Mamy nadzieję, że ten tekst Ci się spodobał, że Cię zainspirował, zaciekawił, dostarczył Ci informacji. Jeśli tak to zachęcamy Cię do wsparcia serwisu. Dzięki Tobie będziemy mogli działać jeszcze lepiej. Wielkie dzięki! Do zobaczenia na ściance albo w skałach.
REKLAMA



