Test butów wspinaczkowych: Simond Soft Edge
Spis treści
Francuski producent sprzętu Simond rozwinął w ostatnim czasie swoją ofertę butów wspinaczkowych. Wśród dostępnych modeli pojawiła się propozycja dla wspinaczy średnio zaawansowanych i tych, którzy wspinają się na mocniejszym poziomie. Soft Edge może pochwalić się dobrymi parametrami, a dodatkowo zachęca bardzo dobrą relacją cena/jakość. A jak sprawdza się w boju?
Dopasowanie
Niezależnie jakie buty do wspinania wybieramy, zawsze podstawową sprawą jest odpowiednie dobranie rozmiaru. But nie powinien katować palców i samej stopy, ale nie powinien być również kapciem. Tutaj trzeba podkreślić, że to, co leży pomiędzy tymi skrajnościami, zależy już od naszych indywidualnych doświadczeń i przyzwyczajeń.
Ja należę do „starej szkoły” i w zasadzie zawsze dobieram buty, które początkowo wydają się za małe – często mam przez to problemy z ich wkładaniem. Jednak od razu śpieszę z wyjaśnieniem – w zasadzie nigdy to podejście mnie nie zawiodło. Buty, które „w sklepie” mnie cisnęły, po jednej, maksymalnie kilku wspinkach, czy to na ściance, czy w skałach, szybko dopasowywały się do stopy i działały tak, jak się spodziewałem.
W przypadku Soft Edge dość długo zastanawiałem się nad wyborem rozmiaru. Producent stara się, aby rozmiar butów korespondował z noszonym codziennie obuwiem. Ja jednak zdecydowałem się na numer trochę mniejszy 41,5 (przy normalnym 42, czasem 42,5; waga 68 kg – pomiędzy stopą grecką a egipską, pomiędzy wąską a szeroką). Zmierzyłem też numer 42, ale większy komfort wkładania groził szybkim „luzem” podczas użytkowania.
Konstrukcja
Soft Edge to but dość agresywny o zauważalnej asymetrii. Dobrze opinająca stopę konstrukcja wyposażona jest w zintegrowany, elastyczny język. Cholewka, wykonana z drapanej mikrofibry (PU/PA poliuretan, poliamid, o grubości 1,8 mm), zapinana jest na jeden mocny rzep. Wkładanie ułatwiają dwie standardowe tasiemki przyszyte na pięcie. Czubek i wierzch buta oklejony jest dodatkowo mocną gumą – dziurkowana faktura ma zwiększać jej tarcie podczas podhaczania.
Budowa pięty jest prawidłowa, po założeniu bez problemu dopasowuje się do stopy – nie ma luzów i miejsc, w których but nie przylega. Konstrukcję w tym miejscu wzmacnia dodatkowy element gumowy, również pokryty zwiększającym tarcie wzrokiem (rowkami), głównie w części podeszwy.
Na podeszwie zastosowano gumę XS GRIP Vibram® 4 mm. Co istotne, guma ta znajduje się tylko w przedniej części buta. Dodatkowo projektanci dopracowali również liczne elementy konstrukcyjne (podwójna podeszwa, nacięcie w kształcie V na śródstopiu, cienka i elastyczna wkładka), które według nich mają ułatwiać odpowiednie przenoszenia nacisku na stopnie. Dopasowanie oraz kształt buta pomaga utrzymać połączona z podeszwą (elastomerowa) taśma – sięgająca aż za piętę. Ten element dodatkowo napina cholewkę i zwiększa nacisk na największy paluch, wspomagając pracę i precyzję. Trochę przypomina to znany z La Sportivy system P3.
O charakterze Soft Edge świadczy konstrukcja czubka buta. Wspomniane wyżej elementy śródpodeszwy oraz samej podeszwy powodują, że mamy do czynienia z twardym modelem. Również cała przednia część buta jest twarda i mocno opina palce i podbicie.
Design
Trzeba przyznać, że projektanci zachowali daleko idący umiar. Zarówno zastosowane materiały, jak i ich kolorystyka są bardzo stonowane. Nie epatują niczym krzykliwym, ani gadżedziarskim. Buty wyglądają skromnie, wyraźnie przy tym eksponując logotyp i nazwę Simonda. Jedyną ekstrawagancją, łamiącą czarno-szarą aurę, jest jasnoniebieska tasiemka na pięcie. Swoim bezpiecznym designem Soft Edge wpisują się w główne założenie tego projektu, czyli dobry stosunek cena/jakość.
Wspinaczkowe wrażenia
Na początek zabrałem buty na pierwszą wiosenną wspinaczkę na krakowskim Libanie. Pionowy sektor Ściany Słońca oferuje długie drogi po jeszcze niewyślizganym wapieniu. Pasaże do łatwych nie należą i dobra praca nóg jest niezwykle istotna. Nie brakuje tutaj krawądek, stawiania butów na tarcie, czy na małych krzemykach. W terenie do VI.3 Soft Edge sprawiły się bardzo dobrze. Choć po skończeniu dróg marzyłem szybko o ściągnięciu butów. Na początku musiałem się przyzwyczaić do ucisku, jaki wywierał na część stopy i palców twardy i mocno oblany gumą czubek – nie było to komfortowe.
Kolejne wspinaczki w skałach były już w porządku. But dobrze pracował na małych stopniach w przewieszeniu – czubek jest precyzyjny. Bez problemu radził sobie również na śliskich krawądkach w jednym z ogródków skalnych w tyrolskim Kufstein, wymyciach (również nie grzeszących tarciem) w Straszykowych Skałach, czy dziurkach na Brzuchackiej Turni – tutaj udało mi się znaleźć jedno miejsce, w którym możliwe było zahaczenie pięty (but się nie ześlizgnął).

W Soft Edge’ach wspinałem się m.in. na krakowskim Moodzie. But bez większych problemów pozwalał stawać na tarcie na paczkach, pracował na szpaksach i krawądkach (fot. wspinanie.pl)
Dobrym poligonem sprawdzającym but jest oczywiście sztuczna ściana, w zwłaszcza boulderownie. W Soft Edge’ach wspinałem się na krakowskich Bronxie i Moodzie oraz bytomskiej Skarpie. Wszędzie bez większych problemów – but pozwalał stawać na tarcie na paczkach, pracował na szpaksach i krawądkach. Dawał możliwość podhaczania – pięty i czubka. Wszystko w normie. Jeśli jednak chcemy wymagać więcej to mam dwa zastrzeżenia.
Pierwsza uwaga. Wśród konsultantów modelu znalazł się Michael Mawem – mistrz świata z 2023 roku w boulderingu. Jak można by się spodziewać jego wkład ciążyć powinien w kierunku wspinaczki na panelu oraz trudniejszych baldach. Jednak sam Soft Edge, mimo nazwy, jest dość twardym butem i właśnie na samym panelu sprawuje się gorzej. Twarda podeszwa i budowa czubka ogranicza w jakimś stopniu czucie tarciowych i małych stopni, na których lepiej działają bardziej miękkie modele. Szczerze powiedziawszy nie miałem okazji zmierzyć się z naturalnymi baldami, ale tutaj mogę ostrożnie „ekstrapolować” to doświadczenie i założyć, że twardość nie będzie atutem również w tym przypadku.
Po drugie, wydaje mi się również, że „mocny” przód buta nie współpracuje z resztą konstrukcji. Guma na podeszwie znajduje się tylko z przodu, a anonsowana płytka (polimerowa) w śródpodeszwie w zasadzie nie przenosi obciążeń na całość buta. W twardym bucie to raczej konieczność – jak choćby w ulubionej przeze mnie na polski wapień wersji Miury sygnowanej przez Adama Ondrę.

Soft Edge radził sobie również na śliskich krawądkach w jednym z ogródków skalnych w tyrolskim Kufstein (fot. wspinanie.pl)
Używam butów od kilku miesięcy. Jednak trudno mi ocenić trwałość tego modelu, ponieważ w międzyczasie wspinam się również w innych testowanych butach. Po kilkunastu sesjach i wizytach w skałach jedyną usterką jest lekkie naderwanie szwu łączącego język z cholewką. Gumy podeszwy oraz tej naklejonej nad czubkiem buta nie wskazują odbiegającego od normy ścierania (wszak w przypadku podeszwy to standardowy Vibram). „Spłaszczeniu” uległ również agresywny kształt buta – mowa tutaj o sytuacji, w której Soft Edge nie jest założony na stopę.
Podsumowanie
Soft Edge to model, który pozytywnie mnie zaskoczył. Był to zresztą pierwszy but ze stajni Simonda w jakim miałem sposobność się wspinać. Rozpoczynając test miałem pewne obawy. Z tym większą ciekawością zacząłem odkrywać pozytywy tego buta. Praca, jaką wykonali projektanci, jest zdecydowanie godna uwagi. Soft Edge dobrze dopasowuje się do stopy. Budowa powoduje, że nie pojawią się żadne puste przestrzenie (również na pięcie). Można go używać w sztucznej ścianie, w skałach i baldach. Gdzie zapewni on precyzję i wystarczające czucie skały, tak aby wspinać się na co najmniej średnio zaawansowanym poziomie. Konstrukcja podeszwy, śródpodeszwy oraz elastycznego, gumowego otoku wspomaga pracę na małych stopniach – zwłaszcza tych w formie dziurki lub krawądki. Sztywność czubka może ograniczać czucie skały lub panelowych struktur w połogich formacjach, ale można uznać to za kompromis. I w sumie takim kompromisowym modelem jest cały Soft Edge w niezwykle udany sposób wpisujący się w nieczęsty w przypadku butów trend łączący zaawansowane cechy przy stosunkowo przyjaznej cenie 449,99 zł.
Sprocket
CIESZ SIĘ WSPINANIEM, CIESZ SIĘ CZYTANIEM
Mamy nadzieję, że ten tekst Ci się spodobał, że Cię zainspirował, zaciekawił, dostarczył Ci informacji. Jeśli tak to zachęcamy Cię do wsparcia serwisu. Dzięki Tobie będziemy mogli działać jeszcze lepiej. Wielkie dzięki! Do zobaczenia na ściance albo w skałach.
REKLAMA




