Spis treści
Jonas Schild i Thomas Schmid pokonali klasycznie prawdziwą perełkę autorstwa Simone Pedeferriego, który otworzył wiele doskonałych i trudnych linii w Val di Mello. Droga nazwana na cześć post-punkowej grupy z Manchesteru liczy 800 m i 20 wyciągów, których trudności sięgają 8b. Niemcy skorzystali z wariantu Con un piede in paradiso. Joy Division to jedna z najtrudniejszych dróg tego typu w Europie.
***
Niektórzy mówią, że Val di Mello to europejskie Yosemity lub Małe Yosemity. Skojarzenia są naturalne: wielkie granitowe ściany wyrastają (choć może nie aż tak bezpośrednio) z dość płaskiego i rozległego dna pięknej doliny (podobnie jak w Kalifornii, również usianej boulderami) i oferują wspinanie wielowyciągowe na najwyższym poziomie.
Pisząc o Val di Mello nie sposób nie wspomnieć o wyjątkowej postaci, lokalnym wspinaczu, któremu dolina zawdzięcza wiele nowych, trudnych i klasycznych linii, a także uklasycznień starszych dróg hakowych. Simone Pedeferri zrobił już około 20 klasycznych dróg w Val di Mello i Val Masino, a jego ambicją jest poprowadzenie klasycznej linii na każdej z wielkich ścian obu dolin. W jego kajecie widnieją między innymi: Non sei più della mia banda (8a, 700 m) i Buena vita poca platta (8a, 800 m) – Precipizio degli Asteroidi, Blacksnake (8a+, 600 m) i Con un piede in paradiso (8a+, 800 m) – Qualido, Nessun pericolo per te (8a, 400 m) – Darwin, Adventure Time (8b/c) – Meridiana del Torrone, Pana (8b, 265 m)– Mongolfiera i oczywiście Joy Division (8b, 800 m).
Pedeferri poprowadził Joy Division w 2004 roku i od tego czasu nie słyszeliśmy o zbyt wielu przejściach, zwłaszcza dokładnie wariantami Włocha. Drugiego przejścia dokonał w 2011 roku James Pearson. Ciekawą alternatywę zaproponowali Barbara Zangerl i Jacopo Larcher w 2021 roku (a Schild i Schmid częściowo z niej skorzystali).

Orientacyjne topo Joy Division 8b, 800 m z zaznaczonym przebiegiem oryginalnym i wariantem, z którego skorzystali Niemcy (fot. Diego Schläppi)
Schild i Schmid zdają szczegółową relację ze swojego przejścia, co pozwala (choć trochę) wyobrazić sobie charakter i trudności tej pięknej drogi.
Joy Division 8b, 800 m – Torrione Qualido, Val di Mello. W akcji Jonas Schild i Thomas Schmid
Droga zaczyna się od kluczowego 8b. Ponieważ ściana na początku wyprawy była jeszcze w dużej mierze mokra, Schmid i Schild wykorzystali pierwszy dzień na patentowanie wyciągu. Boulderowe pasaże okazały się skomplikowane i wymagające technicznie.
W kolejnych dniach wspinacze pracowali nad dolnymi wyciągami. Okazało się, że warunki są trudne – od 14 w ścianie jest słońce, które o tej porze roku i przy pogodzie, na jaką trafili, uniemożliwiało wspinaczkę.
Szybko stało się jasne, że jednodniowe przejście jest nierealne, trzeba zmienić taktykę. Po dniu odpoczynku Schmid i Schild pożyczyli portaledge i wrócili z nową strategią: wykorzystać chłodne godziny poranne, w południe rest, a po nim wspinanie do późnego wieczoru.
Niemcy ruszyli na swoją próbę klasycznego przejścia Joy Division 12 czerwca o 7 rano. Schild pokonał startowy wyciąg (8b) w pierwszej próbie tego dnia:
Delikatna praca na nogach, podparcia kciukiem, zawsze na granicy, między pełnym obciążeniem stopni a lekkim odciążeniem na chwytach, tak by stopy ustały. Byłem zdumiony, że tego dnia udało mi się przejść ten wyciąg stosunkowo łatwo. Wspinałem się w dziwnym stanie, pomiędzy niecałkowitym rozbudzeniem a pełnym skupieniem.
Pierwotna taktyka zakładała, że każdy z wyciągów powyżej 8a poprowadzą obaj. Niestety Thomas Schmid odpadł na prowadzeniu pierwszego wyciągu i zrezygnował z drugiego podejścia, przekładając ponad to cel zespołowy.
Sjestę pierwszego dnia zrobili już przed czwartym wyciągiem. Schild:
Czekanie jest brutalne, przed nami przecież jeszcze 17 wyciągów, z czego 11 nieznanych.
Gdy ścianę przykrył cień, Schild zaatakował kolejny wyciąg za 8b. Drobny błąd i lot. Prowadzenie przejmuje Schmid, zmotywowany, mimo odpadnięcia na pierwszym wyciągu. Ostatecznie obaj robią ten wyciąg i tym samym dwa kluczowe miejsca drogi zostają za nimi.
Kolejne wyciągi to 7a, 7a+ i 7b+. Mimo pozornie umiarkowanej wyceny wspinanie wymagało pełnej koncentracji. Płyty, trickowe miejsca boulderowe, słabe stopnie. Wspinacze rozprawili się z nimi bez problemów i dotarli do stanowiska siódmego wyciągu, gdzie rozwiesili portaledge na noc.
Drugiego dnia – korzystając z polecania Babsi Zangerl i Jacopo Larchera – wspinacze decydują się odbić na cztery wyciągi drogi Con un piede in paradiso. Wariant bardziej atrakcyjny wspinaczkowo i trudny. Tu czeka ich ostatnie solidne wyzwanie, mocne 8a ze wspinaniem w płycie w dolnej części i przewieszoną rysą w górnej.
Przed kluczowym wyciągiem wariantu Con un piede in paradiso wspinaczy dopada słońce. Sjesta jest przymusowa, nie wpływa dobrze na morale, a Schilda dopada dziwne osłabienie. Schmid wspiera go szorstko:
Nie po to dymam tu dwa dni, żeby teraz się poddać. Robisz ten wyciąg i wchodzimy na górę.
Powiedziane, zrobione – Schild przechodzi 8a w drugim podejściu, klasyczne przejście całości jest na wyciągnięcie ręki.
Nadciąga burza, ale Niemcy idą dalej. Pokonują techniczne 7a, dwa „alpejskie” wyciągi i docierają do trawersu w drogę Melat. Stąd już tylko cztery umiarkowane wyciągi na szczyt, na którym stają o 21. Przybita piątka, krótka przerwa, zmęczenie, radość. Po chwili rozpoczynają zjazdy, robi się ciemno. Po dotarciu do zostawionego w ścianie portala zostają jeszcze jedną noc w ścianie. Rano kontynuują zjazdy. Łącznie spędzili na drodze pięć dni.
Jonas Schild:
To doświadczenie nauczyło mnie chyba najwięcej z całej mojej wspinaczkowej kariery. Doskonała kombinacja intensywnych momentów wspinaczkowych przez tak wiele wyciągów z zapierającym dech krajobrazami i nieodzowną pracą zespołową – to było wyjątkowe przeżycie.
Piękna przygoda, świetne wspinanie, czapki z głów!
MG
Żródła: Jonas Schild, LaCrux
CIESZ SIĘ WSPINANIEM, CIESZ SIĘ CZYTANIEM
Mamy nadzieję, że ten tekst Ci się spodobał, że Cię zainspirował, zaciekawił, dostarczył Ci informacji. Jeśli tak to zachęcamy Cię do wsparcia serwisu. Dzięki Tobie będziemy mogli działać jeszcze lepiej. Wielkie dzięki! Do zobaczenia na ściance albo w skałach.
REKLAMA




