Pierwszy sezon w skałach – siedem najważniejszych rad
Każdy i każda z nas ma jakiś swój rytm wspinaczkowy. Dla wielu osób jest on podobny, dla niektórych może być zupełnie inny. Z biegiem lat poznajemy siebie: co i kiedy lubimy robić, co się sprawdza, co dobrze na nas wpływa. I tak, jedni lubią zimą odpocząć od skał i skupić się na treningu, podczas gdy inni z przyjemnością przeplatają panel z wyjazdami do ciepłych krajów. Wydaje się jednak, że nadal pierwszy sezon skalny w życiu zazwyczaj rozpoczyna się wiosną.
Po kilku miesiącach spędzonych w chmurach magnezji, bladej poświacie jarzeniówek i w otoczeniu kolorowego plastiku nadchodzi pora, by przejść z panelu w skały. Zmierzyć się z jedyną w swoim rodzaju routesetterką – przyrodą.
Wizja wspinania w skale, jakkolwiek nie byłaby urocza i kusząca, często odbiega od tego, co czeka nas w rzeczywistości, bo – nie ma co owijać w bawełnę – początki bywają trudne.
Na szczęście zazwyczaj nikogo to nie zniechęca. To znaczy nikogo, kto naprawdę połknął wspinaczkowego bakcyla. To naturalna faza, przez którą przechodzi każdy z nas. Nie ma się czym przejmować. Wspinacze z wieloletnim stażem po każdej przerwie od skał też są nieco kwadratowi i brak im psychy (ruszają się niezbyt pięknie i boją się wychodzić nad przeloty).
Mam nadzieję, że poniższe rady ułatwią Wam wejście w skały, pomogą zyskać pewność ruchu i nie skasować się – zwłaszcza jeśli jest to Wasz pierwszy sezon w życiu.
***
1. Przygotowania rozpocznij na ścianie
Przed pierwszym wyjazdem w skały poświęć kilka sesji na panelu na wspinanie z liną, zwłaszcza jeśli zazwyczaj trenujesz na boulderowni. Obwody nad materacem (zwłaszcza te wykute na pamięć, które przelatujemy jak błyskawica) to nie to samo co prowadzenie z liną.
- powspinaj się z dołem,
- rób jak najwięcej nowych dróg, nie powtarzaj,
- poćwicz wpinki,
- przyzwyczaj się do odpadania,
- modyfikuj tempo wspinania w zależności od trudności sekcji,
- staraj się przytrzymywać dłużej każdego chwytu – tak będzie w skałach,
- wybieraj baldy i obwody po słabych stopniach – w skałach będą jeszcze słabsze,
- naucz się restować.
Dodatkowo:
Podejdź do wspinania na panelu jak do wspinania w skałach. Znajdź projekt, zrób trudne dla siebie RP, czyli poprowadź drogę, nad którą musisz popracować dłużej niż jeden dzień.
2. Unikaj kontuzji – rozwspin
Niestety zimna skała i niewygodne chwyty (palce i ścięgna układają się inaczej niż na panelu), na których często zapinamy (czasem ze strachu znacznie mocniej niż trzeba) i brak wystarczającej rozgrzewki regularnie kasują nawet doświadczonych zawodników. Kontuzja i trach! Cała ta ciężka praca idzie na marne. Dlatego w tym rozruchowym okresie:
- pamiętaj o dobrej rozgrzewce, zwłaszcza gdy skała jest zimna,
- nie używaj niewygodnych, a tym bardziej bolesnych chwytów,
- nie zapinaj, nie zawisaj na ścięgnach,
- nie rób dynamicznych ruchów,
- nie walcz za wszelką cenę, naucz się brać blok.
3. Zbuduj solidną podstawę – piramida
Piramidę można budować przez cały sezon, aż do osiągnięcia celu – jednej najtrudniejszej drogi na jej czubku. Skrócony przykład:
VI.3
VI.2+ VI.2+
VI.2 VI.2 VI.2
VI.1+ VI.1+ VI.1+ VI.1+
VI.1 VI.1 VI.1 VI.1 VI.1
VI+ VI+ VI+ VI+ VI+ VI+
Są różne szkoły i wielu wspinaczy pomija środkową część piramidy. Niemniej w okresie rozwspinu ta jej podstawa, czyli drogi bardzo łatwe, jest super ważna.
- zaczynaj od dróg łatwych i bardzo łatwych,
- postaw na objętość, rób metry,
- zamiast walczyć na trudnej drodze, zrób trzy łatwe,
- przed wyjazdem w skały planuj, po jakich drogach będziesz się wspinać,
- wymyślaj projekty objętościowe, celem może być np. pokonanie 150-200 m jednego dnia,
- cyfrę podnoś stopniowo, buduj tak zwaną piramidkę.
Dwa punkty „unikaj kontuzji” i „zbuduj solidną podstawę…” są ze sobą ściśle powiązane. Do tego równocześnie najważniejsze i najtrudniejsze do realizacji. Bo wychodzimy z panelu nabuzowani, jest siła, jest motywacja, jest napał… a tu trzeba zachować cierpliwość. Myślę, że warto to trochę rozwinąć.
Tak zwany wiosenny rozwspin ma na celu stopniowe przyzwyczajenie ciała i głowy do wspinania w naturalnym otoczeniu. To najlepszy sposób by uniknąć kontuzji i nabrać wspinaczkowego luzu. Dlatego zaczynamy od dróg bardzo łatwych – cyfry znacznie poniżej naszych potencjalnych możliwości. Niektórzy mówią o stopniu lub dwóch, ja osobiście uważam, że nikomu kilka szóstek nie zaszkodzi (chyba, że szóstka jest celem, wtedy czwórek).
Dla przykładu: jeśli celujemy w nadchodzącym sezonie w VI.3, na pierwszych wypadach w skały wspinamy się dużo po szóstkach i szóstkach plus. Nie ma w tym krzty wstydu, nie dajcie się wkręcić. Serio, ego to poważna przeszkoda każdego rekreacyjnego wspinacza – można by zaryzykować przesadnie wzniosłe stwierdzenie, że to przeszkoda na drodze do szczęścia;). U sportowców niekoniecznie, ale to temat na inną dyskusję.
Robimy metry, objętość – przez pierwsze 2-4 wyjazdy. Później stopniowo idziemy w górę. Sześć jedynki, sześć półtorki. W tym czasie (pierwszy miesiąc, 4-6 wyjazdów – tyle miałoby sens, ale to oczywiście zależy od możliwości, spręża i nastawienia) zrobi się cieplej, palce przywykną do skały, głowa przyzwyczai się do ekspozycji i ewentualny strach przed lataniem zniknie. Niewykluczone też, że (na tym poziomie i jeśli planujemy wspinać się regularnie) bez wielkiego wysiłku i walki zbliżymy się lub nawet osiągniemy cel.
A jeśli nie, bo to równie prawdopodobne (jednak nasze przygotowanie z panelu może okazać się niewystarczające), to po tych kilku tygodniach będziemy gotowi, by bezpiecznie patentować trudniejsze ruchy, łapać bolesne chwyty, zapinać, strzelać, czyli w końcu mocno powalczyć o to VI.3 lub jakąkolwiek inną upragnioną cyfrę. Jeśli przepracowaliśmy zimę i cel nie jest przesadnie ambitny, czasu w sezonie powinno wystarczyć.
4. Na łatwych drogach szlifuj technikę
Czas rozwspinu warto wykorzystać, by doszlifować różne aspekty naszej techniki. Warto zastanowić się:
- w jaki sposób łapiemy chwytów,
- czy nie trzymamy ich za mocno,
- czy nie zapinamy, gdy nie jest to potrzebne,
- czy nie napinamy niepotrzebnych mięśni,
- czy oddychamy,
- czy potrafimy odpocząć w trakcie wspinania,
- czy nie obciążamy zbytnio rąk, a więc:
- czy stoimy dobrze na nogach, precyzyjnie stajemy na słabych stopniach,
- czy im ufamy,
- czy potrafimy korzystać z chwytów kierunkowych,
- czy korzystając z chwytów kierunkowych, odnajdujemy dobre stopnie?
Jeśli zdecydujemy się poszukać odpowiedzi na te pytania, nie będzie nudy, a czas na łatwych drogach zaprocentuje.
Dodatkowo:
Dobrym ćwiczeniem może okazać się szczegółowe zapatentowanie łatwej drogi. Chodzi o flow. Nawet jeśli najpierw zrobimy ją onsajtem, wróćmy, dograjmy patenty, wykujmy na blachę sekwencje. Przejście z maksymalną płynnością i bez wysiłku zbuduje w nas poczucie pewności siebie. Mając to doświadczenie dużo łatwiej, spokojniej i pewniej będziemy wspinać się po kolejnych, trudniejszych drogach.
5. Nie widzisz chwytów? Nie zrażaj się
Czytanie skały i rozpoznawanie miejsc, gdzie mogą ukrywać się chwyty i stopnie, przychodzi z czasem. Skały nie zostały zaprojektowane do wspinania tak jak sztuczne ścianki i chwyty przykręcane przez routesetterów. Nie ma tu kolorów i oznaczeń, a wiele ruchów jest niewygodnych i nieoczywistych. Początkowo będzie trudno się w tym odnaleźć, ale z czasem poczujesz, że to odczytywanie drogi, szukanie patentów i dogrywanie sekwencji ruchów to część zabawy.
Początek sezonu to czas na rozwspin. Przyzwyczajamy ciało, głowę i uczymy się czytać skałę.
6. Wybieraj sensowne rejony
Wiosną może być jeszcze zimno lub mokro. Przede wszystkim więc warto celować w miejsca słoneczne i przewiewne (chyba, że super wieje). W tym czasie nie szukamy w topo projektów, perełek, dróg polecanych. To czas na luźną eksplorację i odrobinę wspinaczkowej turystyki – możemy odwiedzić miejsca, na które później w sezonie nie będziemy mieli ochoty.
Bez topo ani rusz. Jeśli to Twój pierwszy sezon w skałach, zainwestuj w topo rejonu, który będziesz najczęściej odwiedzać. Bez dobrego i wygodnego (nadal chyba najlepszą opcją są przewodniki papierowe – bateria, zasięg) źródła informacji, poruszanie się po nieznanych miejscach będzie udręką. Przewodniki wspinaczkowe znajdziesz w naszej księgarni:
7. Ciesz się wspinaniem
Początek sezonu powinien być przede wszystkim przyjemny. Odłóżmy na później projekty, ambicje, presję. Przyjdzie na to czas, ale jeśli wcześniej dobrze się do tego przygotujemy i ta późniejsza walka będzie przyjemniejsza. No i prawdopodobnie bardziej owocna.
Wspinu!
MG
PS. W niniejszym artykule dla czystości przekazu pominąłem wszystkie aspekty techniczne, związane z asekuracją i sprzętem. To sprawy nieszczególnie interesujące. Zakładam, że każdy początkujący wspinacz odbył kurs lub pozyskał odpowiednią wiedzę i umiejętności z innego zaufanego źródła. Wspinanie wiąże się z ryzykiem upadku z wysokości, który może prowadzić do poważnych urazy i śmierci.
Rada poczatkowa [3]
0. Przejdz odpowiedznie przeszkolenie i przypomnij sobie podstawoiwe zasady bezpieczeństwa.…
Think Tank