Simon Gietl i Martin Sieberer powtórzyli „Schiefer Riss”, drogę Hansjörga i Lamy
Simon Gietl i Martin Sieberer dokonali drugiego przejścia zimowego drogi, o której Hansjörg Auer mówił „przerażająca”, na ścianie Sagwand, którą z kolei David Lama nazwał „Eigerem Tyrolu”.
***
Sagwand leży w górnych partiach Valsertal w austriackim Tyrolu. Ze względu na kruszynę i wilgoć nigdy nie cieszyła się dużym powodzeniem. Gdy w 1947 roku Mathias Rebitsch i Roland Berger przeszli ją w warunkach letnich, wytyczając Schiefer Riss, od razu okrzyknięto ją jedną z najbardziej przerażających wspinaczek w Tyrolu.
Pierwszego powtórzenia (letniego) dokonali znakomici alpiniści swoich czasów, Heinz Mariacher i Hans Peter Brandstätter Hölzl – dopiero w 1976 roku, czyli niemal 30 lat później! Późniejszych powtórzeń nie było wiele.
W 2008 roku duży obryw sprawił, że część oryginalnej drogi przestała istnieć.
W 2013 roku za próbę zimowego przejścia Schiefer Riss zabrali się Hansjörg Auer i David Lama. Pierwsza próba bez sprzętu biwakowego zakończyła się w 2/3 ściany. Pięć dni później mistrzowski duet, uzupełniony o Petera Ortnera i sprzęt biwakowy, pokonał drogę. Opis tej wspinaczki znajdziecie tutaj.
Autorzy zaproponowali zimową wycenę: VI, M7, 80°. Podkreślali jednak, że trudności techniczne nie oddają klasy i powagi tej wspinaczki. Twierdzili zgodnie, że była to jedna z najtrudniejszych alpejskich dróg, jakie udało im się przejść. Ponadto Auer potwierdził, że jest to jedna najbardziej przerażających wspinaczek w Tyrolu.
Hansjörg Auer, David Lama i Jess Roskelley zginęli w lawinie w kanadyjskich Górach Skalistych w 2019 roku.
Simon Gietl i Martin Sieberer na Schiefer Riss
Schiefer Riss oznacza „skośna rysę”. Droga przebiega diagonalnie przez północną ścianę Sagwand. Ściana ma 800 m wysokości, ale droga około 1000 m długości (20 wyciągów). Martin Sieberer:
W przypadku tej drogi wycena nie ma sensu. Na powagę wspinaczki wpływa równomierne przewieszenie w połączeniu ze sporą kruszyną, trudnościami i długością.
Jak raportują wspinacze, na drodze jest wiele trudnych wyciągów, w zasadzie nie ma stałych punktów asekuracyjnych i dobrego miejsca na biwak. Gietl i Sieberer spali na wąskiej półce, na której zmieściło się pół namiotu i jedna mata.
Tyrolczycy również potwierdzają przerażający charakter drogi. Sieberer:
W wielu miejscach naprawdę się baliśmy, ponieważ jest tam mnóstwo luźnych flake’ów, które tylko czekają by zlecieć w dół. Pierwszego dnia jeden z nich przeciął nam nawet linę. Na niektórych wyciągach jedyną asekuracją jest ta mentalna, a to nie wystarczy, by wyłapać ewentualny lot. W wielu miejscach kategorycznie nie można odpaść. Musieliśmy być też ekstremalnie ostrożni podczas zjazdów.
***
Simon Gietl pochodzi z włoskiego Tyrolu, Martin Sieberer z austriackiego. Wcześniej nie wspinali się razem. Połączył ich wspólny znajomy Martin Feistl, który zaprosił ich do wspólnej wspinaczki na Sagwand. Zimowa wspinaczka Schiefer Riss faszynowa go. Próbował w 2022 roku z Amelią Kuehne, jednak musieli zawrócić w połowie ściany. Niestety, Feistlowi nie było dane spełnić marzenia. W zeszłym roku zginął podczas wspinaczki na żywca na południowej ścianie Scharnitzspitze. Gietl i Sieberer zrealizowali projekt ku pamięci wspólnego przyjaciela.
MG
źródła: Martin Sieberer, Planet Mountain