3 lutego 2025 14:26

„But w butonierce” (analiza niepoetycka) – o kulisach odnalezienia buta Andrew Irivne’a

Koincydencja to zdarzenia, zjawiska, zbieżność tychże niepowiązana racjonalną strukturą, na przykład związkiem przyczynowo-skutkowym. Kolokwialnie czasami bywa utożsamiana ze szczęśliwym trafem czy pechem. W naukach przyrodniczych koincydencje występują niezbyt często, a to z banalnego powodu – zaistnienie/ujawnienie takowych jest poza zainteresowaniem badaczy, czy raczej poza ustalonym paradygmatem. Szczególnie „uporczywe” (koincydencje) zyskują  miano „anomalii”, po to właśnie, aby je pomijać.

Występuje jednakże obszar widzialnej i doświadczalnej przez nasz gatunek rzeczywistości, który stanowi continuum  koincydencji w skali długofalowej. I nic ponad to. Obszar, w którym związek przyczynowo-skutkowy daje się wykazać tylko w stosunku do prostych jednostkowych zdarzeń, a nie całości procesu. Tym obszarem jest historia.

Mount Everest od północnej strony z zaznaczonymi historycznymi momentami oraz znaleziskami (oprac. wspinanie.pl m.in. na podstawie Jochenhemmleb.com, foto: Marcin Miotk)

Mount Everest od północnej strony z zaznaczonymi historycznymi momentami oraz znaleziskami (oprac. wspinanie.pl m.in. na podstawie Jochenhemmleb.com, foto: Marcin Miotk)

Historia brytyjskiej wyprawy na Everest w 1924 roku i nieznanego efektu ataku szczytowego George’a Mallory’ego i Andrew Irvine’a trwa już 100 lat. W okrągłą rocznicę (szczęśliwy traf!) ujawniono na lodowcu Rongbuk fragment szczątków Irvine’a. Ślepy los podarował odkrywcom akurat taki ich fragment, który umożliwił natychmiastową identyfikację (naszywka na skarpecie z imieniem właściciela). Podobna to odkrytej na ubraniu Mallory’ego w 1999 roku.

To przełomowe odkrycie (dla mediów, niekoniecznie dla badaczy) stało się udziałem zespołu firmowanego przez National Geographic, który, aczkolwiek w nieco innym składzie osobowym, w 2019 roku bezskutecznie poszukiwał ciała Irvine’a wysoko na Evereście, tuż pod NE Ridge (północno-wschodnią granią), zgodnie z historycznymi obserwacjami (1960, 1975 1995). Koincydencja – a jakże.

Wreszcie „żelazna kurtyna informacyjna”, jaka zapadła nad okolicznościami tego znaleziska, to przypadkowa zbieżność. Z Mao Zedongiem, bo przecież nie z Jochenem Hemmlebem (spiritus movens wyprawy,  która odnalazła ciało Mallory’ego w 1999 roku). Ciała, którego być może nie ma już na Evereście.

Vide: Mystery of British mountaineer’s missing remains: China is accused of secretly removing George Mallory’s body from Mount Everest after he died in 1924

Tamże:

Anker zostawił ciało Mallory’ego tam, gdzie było, ale wykonał zdjęcia oraz oznaczył jego lokalizację na GPS-ie. Jednak gdy wspinacze wrócili w to miejsce po latach, ciała już tam nie było.

Mark Synnott, który brał udział w wyprawie poszukiwawczej szczątków ciała (wspomniana ekspedycja NG z 2019 r.), powiedział gazecie „The Observer”: Mieliśmy współrzędne GPS miejsca, w którym znajdowało się ciało Mallory’ego. Polecieliśmy w to miejsce dronem. Zrobiliśmy zdjęcia. Myślę, że gdyby ciało Mallory’ego nadal się tam znajdowało, to byśmy je zobaczyli. To nie miało sensu. Po co usuwać ciało?

Vide: It doesn’t make any sense’: new twist in mystery of Mount Everest and the British explorers’ missing bodies

We wrześniu 2024 roku niewielki zespół National Geographic dokonał istotnego odkrycia, które publicznie ogłoszono 11 października (artykuł NG, news wspinanie.pl).

Zostały odnalezione w porządku czasowym:

  1. Butla, która miała należeć do wyprawy brytyjskiej z 1933 roku.
  2. But z fragmentem stopy Andrew Irvine’a.

Nie została podana dokładna lokalizacja znalezisk poza ogólną formułą, iż nastąpiło to w centralnej części lodowca Rongbuk, a więc w miejscu słabo uczęszczanym (tradycyjnie wybierana droga na Everest od strony chińskiej biegnie przez wschodni lodowiec Rongbuk po drugiej strony masywu Changtse).

Jedyny zaprezentowany dowód odkrycia stanowi powyższa fotografia z Jimmym Chinem i jej powiększone fragmenty wskazujące na wagę znaleziska.

Co ciekawe, odkrywcy nie podzielili się szczegółowym opisem miejsca i okoliczności  z uczestnikami wyprawy z 1999 roku (Jochen Hemmleb, Jake Norton, Thom Pollard i inni), a także z gronem pasjonatów i badaczy skupionych wokół nich. Argument, że w ten sposób chciano zapobiec działalności łowców artefaktów nie znajduje w tym przypadku zastosowania. Nie da się w tę okolicę zorganizować wyjazdu bez pozwolenia China Tibet Mountaineering Association (dalej w tekście CTMA), tym samym swobodnie po niej „spacerować”.

Tak czy owak, opublikowane zdjęcie stało się obiektem niezależnych analiz. Niezależnych od CTMA  i National Geographic, od których raczej możemy oczekiwać komunikatów.

1. Ocena ad hoc fotografii

Podpis pod fotografią:

Podczas wrześniowej wyprawy National Geographic, ekipa prowadzona przez filmowca i fotografa Jimmy’ego China natrafiła, u podnóża północnej ściany Mount Everestu, na but i skarpetę z wyhatowanym nazwiskiem A.C. Irvine. Zakłada się, że są to szczątki i rzeczy zaginionego wspinacza Andrew Comyn Irvine’a.

Wynika z niego stricte „ilustracyjny” a nie „dokumentalny” charakter fotografii. Należy zwrócić uwagę na ubiór Jimmy’ego China – lekkie obuwie bez raków i ubranie sugerują turystycznie dostępny teren, gdzie pozowano do zdjęcia.

Zdjęcie wykonane zostało w lodowym korytarzu – żadne szczegóły topograficzne nie są widoczne w tle, w szczególności nie widać wspomnianej północnej ściany Everestu.

But Irvine’a nie wydaje się leżeć na rzeczywistym podłożu, jest dysproporcjonalny w stosunku do obuwia China.

Takie zdjęcie eufemistycznie można nazwać co najwyżej „poglądowym”.

2. Odbicie w okularach Jimmy’ego China

Punktem wyjścia jest refleks w okularach China, dzięki któremu Robert H. Edwards (autor „Mallory, Irvine and Everest: The Last Step But One”) dokonał  rekonstrukcji miejsca, w którym zrobiono zdjęcie. Z braku innej możliwości poznawczej Edwards przyjął, że jest to faktyczne miejsce znaleziska.

Artykuł „Mallory, Irvine and Everest: the discovery of Irvine” autorstwa Robert H. Edwards – tutaj.

Tamże:

Zdjęcie w magazynie „National Geographic” przedstawia lewy but, prawdopodobnie w miejscu, w którym został znaleziony. Nad nim stoi Jimmy Chin, najwyraźniej w wąskim pasażu z lodem po obu stronach, a za nim widać głównie błękitne niebo. W tle nie ma niczego, co przypominałoby Mount Everest: więc moją pierwszą myślą było, że Chin stał zwrócony twarzą na północ, a może na zachód, i że znajdował się blisko południowej krawędzi lodowca.

Dziękuję Jake’owi Nortonowi za jego spostrzeżenie: na zdjęciu National Geographic widać odbicie w okularach przeciwsłonecznych Jimmy’ego China. W odbiciu można zobaczyć czterech jego towarzyszy, najwyraźniej patrzących w dół na szczątki. Za nimi znajduje się góra; jej górna część jest po lewej stronie China (ponieważ obraz jest odbiciem lustrzanym). Jednak to nie jest Mount Everest.

I dalej:

https://i.gr-assets.com/images/S/compressed.photo.goodreads.com/hostedimages/1729098531i/36064691._SX540_.jpg

https://i.gr-assets.com/images/S/compressed.photo.goodreads.com/hostedimages/1729067937i/36062623._SX540_.jpg

albo:

https://live.staticflickr.com/65535/54085283038_dc2c581cbb_h.jpg

Rekonstrukcja ta zasadniczo koresponduje z enuncjacjami odkrywców (centralna cześć lodowca Rongbuk).

3. Identyfikacja znaleziska

Stopa znajdująca się w bucie zostanie poddana oficjalnemu testowi DNA, który odbędzie się pod egidą CTMA, niemniej wśród badaczy nie ma sporu co do autentyczności.

Jake Norton, jeden z uczestników ekspedycji, która znalazła  Mallory’ego (1999), i który w 2001 roku odnalazł i przeszukał brytyjski obóz z 1924 roku zwrócił uwagę na charakterystyczny sposób oznaczania odzieży wszystkich uczestników ekspedycji z 1924 roku. Znakowanie takie miało czysto praktyczny aspekt. Chodziło o umożliwienie szybkiego odnalezienia własnych rzeczy po oddaniu ich do pralni. Obecnie przy ocenie autentyczności artefaktów jest to okoliczność bezcenna.

Artykuł „Some Thoughts on Irvine’s Discovery” autorstwa Jake’a Nortona – tutaj.

Tamże:

https://jakenorton.com/wp-content/uploads/2024/10/Screenshot-2024-10-14-124407-727×1024.jpg

Skarpeta należąca do Edwarda F. Nortona (fot. arch. Jack Norton)

Części garderoby z naszywkami Mallory’ego (fot. arch. Jack Norton)

Znaleziony but tzn jego typ jest identyczny z butem Mallory’ego jeśli pominąć stopień zużycia części metalowych.

But Mallory’ego

https://jakenorton.com/wp-content/uploads/2024/10/Ghosts-Of-Everest-George-Mallorys-boot-and-socks-found-on-Everest-in-1999-upscale-4x-1024×813.jpeg

But Irvine’a

https://jakenorton.com/wp-content/uploads/2024/10/Screenshot-2024-10-14-131151.jpg

W 1999 roku zespół Conrada Ankera po obejrzeniu ciała Mallory’ego i zbadaniu oraz przejęciu zawartości kieszeni jego ubrania wyprawił prowizoryczny pochówek, przykrywając ciało kamieniami.

But ze stopą Irvine’a został natomiast zapakowany w przenośną lodówkę i… znajduje się w gestii CTMA.

Wniosek

Istnieje consensus co do faktu, że są to szczątki Irvine’a – aczkolwiek nie zaszkodzi poczekać na wynik oficjalnego testu DNA. Jak wskazał Thom Pollard, daje się jednak zauważyć zasadnicza dysproporcja pomiędzy opisem okoliczności znaleziska, które sugerowały jakoby but co dopiero wytopił się z lodowca, a jego wyglądem wskazującym raczej na dłuższe przebywanie w suchym środowisku.

4. Kwestia butli z 1933 roku

Zespól NG miał najpierw odnaleźć butlę, zidentyfikować ją jako przynależną do wyprawy z 1933 roku, a następnie zachęcony tym znaleziskiem przeszukiwać lodowiec w wyższej partii. Nie podano miejsca odnalezienia butli, co więcej nie opublikowano jej fotografii. Przekaz ten implikuje pewne wątpliwości.

Wyprawa z 1933 roku miała na stanie aparaturę tlenową – zresztą state of art epoki. Została ona wyniesiona jedynie do obozu 4 na Przełęczy Północnej (North Col) i tam zmagazynowana. Żaden z uczestników wyprawy jej nie używał. Przeleżała w porzuconym obozie aż do czasu odnalezienia go w 1960 roku przez Chińczyków. Obozy wyprawy z 1933 roku były jednymi z najlepiej zachowanych, na przykład obóz 4 na wysokości około 8300 metrów był jeszcze do zidentyfikowania w połowie lat 90., a nawet później. Chińczycy podjęli wiele artefaktów, w tym konserwy nadające się do spożycia, podobno mieli też odnaleźć w jednym z nich… damski but, co stało się dla nich powodem do szyderstw i kpin. Tak czy owak, brytyjska aparatura tlenowa była dla Chińczyków w 1960 roku swoistym źródłem know-how, a jej podjęcie czymś naturalnym.

Jake Norton dokonał następującego spostrzeżenia:

Gdyby założyć, że butla spadła z Przełęczy Północnej (North Col), to powinna znajdować się na morenie przylegającej do masywu Changtse, a więc po drugiej stronie jęzora lodowca niż odnaleziony but! (co wynika ze zdjęcia).

Vide: „Some Thoughts on Irvine’s Discovery” autorstwa Jake’a Nortona – tutaj.

Jake Norton sugeruje, że być może doszło do pomyłki interpretacyjnej i butla przynależała do brytyjskiej wyprawy z 1938 roku, która jako jedyna podchodziła na North Col od strony Lodowca Rongbuk (a nie jego wschodniej odnogi). Wyprawa ta używała też butli z tlenem w wyższych partiach góry i ewentualny upadek jednej z nich mógłby korespondować z okolicą odnalezienia buta.

Butle używane w 1933 roku były bardziej „pękate” od podłużnych butli z roku 1922 czy 1924. Te z 1938 roku charakteryzowały się jeszcze większą „szerokością”, a sam aparat był eksperymentalny, gdyż pracował w systemie zamkniętym, co okazało się nielubianym i w sumie nieudanym rozwiązaniem (mój tekst „The Other George – o George’u Finchu”).

Sprawa znalezionej butli pozostaje niewyjaśniona (pochodzenie i lokalizacja), a brak jej zdjęcia stanowi dziwną okoliczność. Fakt znalezienia jej miał przecież zainspirować i zmotywować uczestników zespołu NG do dalszych poszukiwań!

Butle wypraw 1922 i 1924 znakowano (grawerowanie) jedynie numerami porządkowymi, a nie „rokiem produkcji” czy datą wyprawy.

Vide butla nr 9

 

Butla nr 9 znaleziona na Mount Everest (fot. arch. jochenhemmleb.com)

Jedna z butli z 1924 roku z pewnością miała wygrawerowaną cyfrę 33, która być może nadal znajduje się gdzieś w masywie Everestu i była jedna z pięciu, które Mallory i Irvine zabrali do ataku szczytowego (odnaleziono butle nr 9).

Vide https://miro.medium.com/v2/resize:fit:720/format:webp/0*Ny_fZyNzSncpxRdx.jpg

Konkluzja

Jeśli chodzi o butlę pochodzącą rzekomo z 1933 roku – uczestnicy wyprawy NG mają wciąż czas i przestrzeń do ustalenia co i gdzie tak naprawdę znaleźli.

Uwaga

Związek przyczynowo-skutkowy opiera się na chronologii. Zgodnie z nim na przykład umieszczenie w muzeum jakiegoś artefaktu musi być poprzedzone jego odnalezieniem na stanowisku archeologicznym. Podobnie butla musi najpierw spaść z przełęczy, aby znalazła się na lodowcu, a następnie w muzeum. Zasadniczo w nauce dominuje reżim związku przyczynowo-skutkowego wzbogaconego o tak zwaną brzytwę Ockhama, czyli budowę teorii/hipotez w oparciu o minimum naturalistycznych (to znaczy przynajmniej koniecznie nieintencjonalnych) założeń.

W historiografii, ale przecież także w kryminalistyce, przyjęcie takiej metodyki znacząco zredukowałoby wydajność obu dyscyplin. Przyczyna-skutek w ich chronologicznym porządku bywają czasami zastępowane za pomocą „cui prodest / cui bono?”, w oparciu o które to formuły powstają teorie/hipotezy oceniane wedle ich „mocy wyjaśniających”, a niekoniecznie wedle „prostoty”. Hipotezy takie powstają na bazie intuicji, która jest uruchamiana na przykład przez przez „przypadkową zbieżność czegoś z czymś”. Koincydencja nie musi trzymać się chronologii – może ją odwracać.

Rekonstrukcja Roberta H. Edwardsa sytuuje odnalezienie buta Irvine’a około 6300 metrów od podstawy ściany Everestu, na wysokości około 5600 metrów (18 400 stóp).

https://www.goodreads.com/author_blog_posts/25166996-mallory-irvine-and-everest-the-discovery-of-irvine

Uwaga: Czoło lodowca oznacza w języku polskim jego najniższy, a nie najwyższy punkt – stąd dla klarowności wywodu jego „head of the Central Rongbuk (Glacier)” wypada zastąpić podstawą ściany.

Edwards konstruuje dwa scenariusze dla pytania, kiedy szczątki Irvine’a mogły trafić na lodowiec, i za pomocą danych o prędkości spływu tegoż stara się ustalić, który z nich będzie bardziej wiarygodny. W swoich ustnych enuncjacjach na YouTube Edwards deklarował przywiązanie do „brzytwy Ockhama”.  Nic ponad to. Czyżby?

  1. Scenariusz pierwszy zakłada, że Irvine spadł na lodowiec 8 czerwca 1924 roku (dla ścisłości – być może 9 czerwca w nocy). W wypadku uczestniczyli obaj wspinacze. Z tym że Mallory zdołał wyhamować swój lot. Ewentualnie wypadki Mallory’ego i Irvine’a były odrębnymi wydarzeniami. Irvine miałby wtedy wedle Edwardsa spaść z Everestu około 500 metrów na zachód od miejsca, w którym znaleziono Mallory’ego (1999), to znaczy w bezpośredniej bliskości Żlebu Nortona.
  2. Scenariusz drugi zakłada, że Irvine został „wcześniej „unieruchomiony” (na przykład w skutek wyczerpania), a relacja, którą podał w 1965 roku w Leningradzie Wang Fuzhou, dotycząca chińskiej wyprawy (1960), jest prawdziwa – na grani na wysokości 8600 znaleziono ciało Europejczyka, który „nosił szelki”. Warunki, lawiny i wiatr („brzytwa Ockhama”), spowodowały upadek ciała do podstawy ściany na lodowiec Rongbuk, a następnie jego transfer do punku znalezienia buta ze stopą.

Edwards zaproponował następujące „trajektorie” zdarzeń:  żółta linia obrazuje scenariusz 1, a czerwona scenariusz 2:

Analiza trajektorii „wędrówki” szczątków (oprac. Robert H. Edwards)

Scenariusze się wykluczają, niemniej prowadzą do punktu znaleziska.

Vide (również opracowanie Roberta H. Edwardsa)

Irvine's remains and the Central Rongbuk glacier

Central Rongbuk Glacier: average surface velocities

Uwagi krytyczne

Scenariusz 1 jest zdecydowanie bardziej „ockhamowski”, a jednocześnie bardziej spójny z dotychczasowymi odkryciami. Upadek zespołu związanego liną zgadza się z obrażeniami Mallory’ego – to znaczy śladami szarpnięcia liny na jego ciele. Jedyną trudnością jest interpretacja czekana odnalezionego blisko grani przez Wynna Harrisa w 1933 roku.

W dotychczasowej ocenie był on „markerem wypadku” – w jego okolicach miało dojść do upadku Mallory’ego skutkującego zerwaniem liny. Edwards zwrócił jednak uwagę na pewną możliwość. Czekan, opisany jako własność  Irvine’a, jest zdecydowanie za krótki w stosunku do jego postury i być może przynależał do jednego z Szerpów, którzy pomagali M&I w dojściu do wysokiego obozu. Następnie został zabrany przez zespół (mieliby wtedy dysponować trzema czekanami) i zostawiony na podejściu jako „marker drogi powrotnej”. Jest to koncepcja – nie powiem, interesująca – spójna z „pierwsza intuicją” Wynna Harrisa, który czekan odnalazł w mało eksponowanym terenie i który trudno było skojarzyć z możliwością odpadnięcia.

Teren w okolicach północno-wschodniej grani (fot. arch. Jack Norton)

Pytanie, czy zwolennik Ockhama nie mnoży w ten sposób „bytów zbędnych”. W dociekaniach historycznych taki scenariusz jest oczywiście uprawniony, z zastrzeżeniem, że Szerpa musiałby wcześniej korzystać z czekana, który był oznaczony w ten sam sposób jak zwykł to czynić Irvine (trzy wycięte na drzewcu znaki). Możliwe, ale czy prawdopodobne?

Scenariusz 2 jest ockhamowski jedynie połowicznie, gdyż wymaga najpierw przyjęcia za prawdziwą ustnej relacji, a dopiero później „oddaje sprawę w ręce przyrody”.

 

Wang Fuzhou (fot. wikipedia.org)

Tutaj (w kwestii krytyki źródłowej) najwyraźniej Edwards nie odrobił lekcji z ustaleń Jochena Hemmleba, który wykluczył wysokość 8600 (a konkretnie obszar ponad drugim stopniem, a nawet jego bezpośrednie okolice) jako miejsce chińskich obserwacji z 1960 roku. Zresztą ciało widział niekoniecznie Wang Fuzhou, ale jego kolega z wyprawy Xu Jing. Wang Fuzhou natomiast z pewnością referował w 1965 roku kwestię towarzyszom radzieckim w Leningradzie.

Vide
https://jochenhemmleb.com/web/en/mallory-and-irvine/where-is-andrew-irvine/

Rekapitulując

Hemmleb „umieszcza” ciało Irvine’a zasadniczo na linii czekan – zwłoki Mallory’ego, to znaczy gdzieś pomiędzy nimi. Podobnie wynika z fotoanalizy Holzela (2010).

Ergo. Czyniąc zadość swoim ockhamowskim ambicjom Edwards powinien pozostawić jedynie „trajektorię żółtą”. Jest jeszcze jeden poważny argument przeciwko scenariuszowi 2, a konkretnie przeciwko koncepcji, że to warunki pogodowe spowodowały dyslokację ciała Irvine’a „w jakimś czasie po 1960 roku”.

Xu Jing (fot. arch. wikipedia.org)

Vide

https://bigthink.com/strange-maps/everest-deaths/

Tamże

https://bigthink.com/wp-content/uploads/2024/01/image-30.jpg?resize=768,720

Ciała tak łatwo nie znikają, nie zmieniają położenia na Evereście z powodu wiatru i lawin, a jeśli już to jest to tak zwana przyczyna poboczna a nie główna. Niektórzy denaci, na przykład „Zielone buty”, były przez jakiś czas swoistym punktem orientacyjnym. Do momentu ich usunięcia czy przesunięcia. Znamienna jest tutaj historia Francys Arsentiev, która pośmiertnie awansowała do miana „Sleeping Beauty”, a jej widok stanowił swoistą „atrakcję” na północno-wschodniej grani. Oddanie jej ostatniej posługi, to znaczy przesuniecie zwłok tak, aby nie budziły sensacji, wymagało ogromnego wysiłku – konieczne było oderwanie od podłoża. Wedle świadectwa Xu Jinga zwłoki, które napotkał, były w szczelinie czy korytarzu skalnym, co utrudniałoby naturalnym czynnikom ich progres wedle proponowanej przez Edwardsa trajektorii.

Co pozostaje? Rekonstrukcja Cui prodest

Scenariusz. Nadajmy mu liczbę porządkową 3

Ciało Irvine’a, widziane wysoko na Evereście (wyprawy chińskie 1960, 1975, Chhiring Dorje, 1995), zostało usunięte (zrzucone) z Everestu. Trajektoria „żółta” Edwardsa i jej „punkt końcowy” zachowują swoją ważność / moc wyjaśniającą. Stało się to po roku 1999, a na pewno przed 2019.

Punkt wyjścia

Odkrycie zwłok Mallory’ego (1999) przez ekipę Conrada Ankera, podjęcie artefaktów, swobodny dostęp światowej publiki do pozyskanych źródeł, ogólna transparentność dociekań historycznych, jak i ich niekwestionowana jakość (Jochen Hemmleb) były katastrofą dla Chińczyków i ich narracji o sukcesie w postaci zdobycia Everestu via NE Ridge (północno-wschodnią grań).

Wynik chińskiej wyprawy z 1960 roku był wprawdzie już wcześniej kwestionowany, a to z powodu braku jakichkolwiek dowodów i absurdalności relacji, niemniej wejście w 1975 roku było niekwestionowane, co czyniło Chińczyków pierwszymi zdobywcami Everestu od „swojej” strony. Odkrycia związane z Mallorym podzieliły historyków himalaizmu na dwie grupy: zwolenników tego, że im się udało, i sceptyków. Nawet jeśli ci ostatni byli (czy są) w przewadze, to sprawa pozostaje nadal otwarta.

Co więcej, wyprawa Ankera wygenerowała ogromna ilość „kibiców” Mallory’ego i Irvine”a. Kibicami byli przecież nawet zdeklarowani sceptycy, a skutkiem takich obrazów jak „Wildest Dream” („Zaginiony”, 2010) – światowa publiczność. Tymczasem do 1999 roku rzecz była definitywnie zamknięta, przynajmniej za pomocą daty 1975 „chińskiej drabiny” na drugim stopniu i „triangula” na wierzchołku.

Reinhold Messner na Mount Everest (fot. FB Reinhold Messner)

Reinhold Messner na Mount Everest (fot. FB Reinhold Messner)

Wygaszenie największej tajemnicy Everestu pozostaje w interesie chińskiej narracji – albo precyzyjniej ich „pamięci historycznej”, gdyż wejście na Everest jest jej istotnym elementem.

Eksperyment myślowy. Gdyby ktoś chciał odebrać Polakom ich wielką wiktorię pod Grunwaldem, na przykład Litwini czy Białorusini (casus pułków smoleńskich jako czynnika decydującego o przebiegu bitwy), zapewne staralibyśmy się temu zapobiec. W imię naszej tożsamości.

Co zastosowanych środków. Inna jest historyczna kultura polemiczna nawet na tak „gorącym styku” jak Polska, Litwa i Białoruś, a inne są środki polemiczne, a raczej „polemiczne” w Chinach, czy w okolicy, która do Chin została silą przyłączona (Tybet).

Chińczycy popełnili błąd, pozwalając Hemmlebowi i Ankerowi na nieskrępowane poszukiwania w 1999 roku. Nie powielili tego błędu w 2024, monopolizując sprawę za pomocą CTMA i NG.

Ergo

Jakie są korzyści (dla Chińczyków) wynikające z stanu aktualnego, to znaczy przypadkowego (koincydencja) odnalezienia częściowych szczątków Irvine’a w centralnej części Lodowca Rongbuk?

  1. Praktycznie całość wysiłku intelektualnego badaczy i „kibiców” sprawy Mallory’ego i Irvine”a (nad wyraz żywotnej w necie! Vide kanały Thoma Pollarda czy Michaela Tracy’ego na YT) została przekierowana na interpretację tego znaleziska. Rodzi ono bowiem wiele dodatkowych pytań, a jednocześnie nic nie wyjaśnia w kwestii „weszli czy nie weszli”.
  2. Skazuje owych badaczy i „kibiców” na wyczekiwanie. Jaki będzie kolejny ruch. Czy podjęte zostaną dalsze poszukiwania? Jaki będzie ich efekt? Kiedy? Kontynuowanie polemiki „weszli vs nie weszli” w tych warunkach nie ma po prostu sensu.
  3. „Załatwia” problem św. Graala Everestu, to znaczy aparatu Vest Pocket Kodak, który prawdopodobnie był w posiadaniu Irvine’a i który mógł zawierać wyjaśnienie tajemnicy. Trudno sobie wyobrazić przetrwanie takiego artefaktu, tak poprzez fakt upadku ciała jak i pracy samego lodowca, które doprowadziły do jego rozczłonkowania. Sprawę da się definitywnie zamknąć i to nie ad kalendas.
  4. Szczególnie niecierpliwi zwolennicy twardych faktów, a kuty but z pewnością jest twardszy od zasłyszanej relacji, maja powód czy lepiej pretekst, aby anulować relacje Xu Jinga czy Chhiring Dorie. Uznać je za niebyłe, pomyłki fantomy czy halucynacje. Nie ustrzegł się przed tym nawet taki tuz jak Jake Norton.

Vide https://jakenorton.com/some-thoughts-on-irvines-discovery/

Tamże:

Cześć Gareth, dzięki za twoją wiadomość i całą pracę, którą włożyłeś w tę historię przez ten rok! Zgadzam się z tobą w następującej kwestii: jeśli Irvine spadł 8 czerwca 1924 r., to kogo lub co zobaczyli Xu Jing, Wang Fuzhou i Chhiring Dorje? Jedyne, co przychodzi mi do głowy od wielu lat to fakt, że może żaden z nich nie widział ciała, a jedynie pozostałości obozu VI z 1933 r. Wiem, że brzmi to jak szalona teoria, a do tego lokalizacja obozu VI nie zgadza się z tym, co mówił Xu Jinga, jednak czas, pamięć i język mogą zniekształcać rzeczy.

Czy istnieje jakieś potwierdzenie owego scenariusza inne niż formuła „mocy wyjaśniającej”?

Kluczem jest tutaj wyprawa poszukiwawcza z 2019 roku poprowadzona przez Marka Synotta i firmowana przez National Geographic. Ekspedycja ta była wyposażona w koordynaty GPS wszystkich miejsc, w których mógł się znajdować Irvine, a które to dane wynikały z fotograficznej analizy Holzela (2010), a także z analizy ustnych przekazów.

Nie znaleziono nic, pomimo zastosowania dronów (użycie ich stanowiło novum w tego rodzaju poszukiwaniach) i fizycznego dotarcia do miejsca, które Holzel wskazywał jako najbardziej prawdopodobne (widoczna na zdjęciu anomalia  sugerująca możliwość odkrycia zwłok w śpiworze). Stało się jasne, że ciała Irvine’a na zboczach Everestu po prostu nie ma.

Co istotne. Jeszcze przed wyruszeniem do głównych animatorów przedsięwzięcia zaczęły docierać pogłoski, że ich trud będzie daremny (sic!). Wyprawa była jednak w takim stadium zaawansowania i zaangażowano w nią tyle środków finansowych, jak i patronat NG, że trudno było ją odwołać.

W 2008 roku odbyły się igrzyska w Pekinie, zaplanowano wcześniej wniesienie ognia olimpijskiego na Everest i z tej niejako okazji masyw Everestu stał się w centrum politycznej uwagi. Zaczęły się jakieś porządki w kontekście zwłok widocznych ze standardowej drogi. Wzbudziło to pewien niepokój wśród eksploratorów.

Vide: https://www.dailymail.co.uk/news/article-13485425/George-Mallory-Andrew-Irvine-body-Mount-Everest-China-suspicions.html

Tamże – rozmowa ta miała odbyć się w bazie pod Everestem  w 2012 roku:

(Jamie) McGuinness opowiadał, że otrzymał odpowiedź w sprawie oficjalnej prośby skierowanej do China Tibet Mountaineering Association (CTMA), w której pytał, czy w związku z Igrzyskami ciało Irvine’a zostało przesunięte przez Chińczyków. Brzmiała ona: Zostało ono [ciało] zrzucone ze ściany o wielu wcześniej niż przywoływana okoliczność.

W późniejszym czasie próby dotarcia do tego rozmówcy spaliły na panewce z powodu braku podejmowania kontaktu.

Mark Synnott opublikował po wyprawie (2021) książkę „The Third Pole, Mystery, Obsession and Death on Mount Everest” i wtedy (koincydencja) skontaktował się z nim niejaki Wayne Wilcox, który stwierdził ze dysponuje wiedzą, a raczej dostępem do osoby, która posiada wiedzę na temat tego, co mogło stać się z ciałem Irvine’ a i kamerą VPK. Przekaz był sensacyjny!

Vide: https://www.salon.com/2022/04/08/the-third-pole-mount-everest-mark-synnott-mystery-china/

Tamże:

Drogi Mr. Synnott,

Nazywam się Wayne Wilcox. Jestem byłym oficerem piechoty morskiej, byłym oficerem ds. bezpieczeństwa regionalnego Departamentu Stanu USA i emerytowanym dyrektorem ds. bezpieczeństwa korporacyjnego. Obecnie mieszkam w Anglii z żoną i dwoma synami. […] Moja żona pracuje w brytyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Od 2008 roku posiadam pewne informacje, które moim zdaniem mogłyby stanowić materiał na dobrą historię. Po wydaniu Twojej najnowszej książki uznałem, że jesteś właściwą osobą, która może tę historię opowiedzieć. Nie jestem prawdziwym pisarzem, nie mam czasu ani zasobów, aby tę historię zbadać i napisać, oraz nie mam wystarczającej siły oddziaływania, aby ją opublikować, jednak uważam, że ta historia powinna zostać opowiedziana.

Wilcox następnie wyjaśnił, że jego źródło informacji – wysokiej rangi urzędnik w ambasadzie brytyjskiej – posiadał bezpośrednią wiedzę o tym, że Chińczycy znaleźli szczątki wspinacza (obcokrajowca) na wysokości 8200 metrów podczas ich wyprawy na północną ścianę Mount Everestu w 1975 roku. Przy szczątkach odkryli aparat Kodak VPK i przywieźli go z powrotem do Pekinu. Wilcox pisał również: „Schrzanili wywołanie tego filmu i zniszczyli go. Jednak zamiast przyznać się do błędu, wymazali wszystkie dowody na to, że znaleźli aparat oraz ciało”.

Pan Duo (fot. cctv.com / Xinhua Photo)

Żona Wilcoxa pracowała w brytyjskiej ambasadzie i mała kontakt z dyplomatą, który przez długie lata rezydował w brytyjskiej ambasadzie w Pekinie. Dyplomata zastrzegł sobie anonimowość. W 2008 roku podczas otwarcia igrzysk rozpoznał on w poczcie sztandarowym Pan Duo [inna transkrypcja Phantog] – pierwszą chińską zdobywczynię Everestu (1975) (koincydencja). Wtedy sobie przypomniał, że miał z nią wcześniej kontakt – w roku 1984 odbył z nią prywatną rozmowę, z której wynikało, że w 1975 roku przy zwłokach brytyjskiego wspinacza odnaleziono aparat, który zabrano następnie do Pekinu. Próba wywołania zdjęć zakończyła się niepowodzeniem, ewentualnie aparat żadnych zdjęć nie zawierał.

Tuż po igrzyskach udało się przeprowadzić wywiad z Pan Duo, która potwierdziła znalezienie ciała mniej więcej na wysokości 8200 metrów, ale nie potwierdziła (nie pamiętała?) niczego na temat aparatu.

Vide: https://www.salon.com/2022/04/08/the-third-pole-mount-everest-mark-synnott-mystery-china

Próba krytyki źródła. Która z tych dwóch relacji jest bardziej wiarygodna, 1984 czy 2008?

Zrekapitulujmy. Pan Duo potwierdziła znalezienie zwłok zachodniego wspinacza, co koresponduje z enuncjacjami Xu Jinga i Wang Fuzhou.  Co więcej (koincydencja,) Wang był obecny na spotkaniu w 1984 roku.

Vide:

Wywiad dyplomaty z Panem Duo odbył się w 1984 roku w siedzibie Chińskiego Stowarzyszenia Alpinizmu (CMA; później CTMA) w Pekinie. Spotkanie zostało zorganizowane na polecenie Sir George’a Bishopa, który w tamtym czasie był prezesem Królewskiego Towarzystwa Geograficznego (RGS). Bishop był emerytowanym brytyjskim urzędnikiem państwowym i biznesmenem. Był również utalentowanym fotografem i alpinistą, który wziął udział w 18 wyprawach w Himalaje. Na spotkaniu było obecnych dwóch chińskich przedstawicieli CMA, Pan Duo i Wang Fuzhou. Fuzhou był jednym z trzech wspinaczy, którzy dokonali pierwszego wejścia na północną ścianę Everestu jako członkowie chińskiej ekspedycji w 1960 roku.

Relację ustną i jej wiarygodność należy oceniać z punktu widzenia swobody wypowiedzi interlokutora. Inaczej może paść zarzut tendencyjności. W 1984 roku swoboda była w przypadku Pan Duo i Wanga dużo większa. Sprawa Mallory’ego i Irvine’a po prostu wtedy nie istniała poza stricte „teoretycznym” artykułem Holzela (1971), którego uczestnicy pogawędki po prostu znać nie mogli (Chińczycy z powodu bariery językowej i żelaznej kurtyny, dyplomata z powodu braku zainteresowania sprawami himalaizmu). Ergo, nie nie istniała żadna potencjalna możliwość zakwestionowania pierwszeństwa wejścia Chińczyków na Everest, czy to w 1960 roku czy przede wszystkim w 1975. Relatywna swoboda wypowiedzi była zatem spora.

Wywiad, którego udzieliła Pan Duo w 2008 roku, odbył się w zupełnie innych okolicznościach. Konieczna była obecność tłumacza, przygotowana była lista pytań. Sprawa Mallory’ego i Irvine’a była w toku – zwłaszcza problem odnalezienia Irvine’a i ewentualnego odzyskania aparatu VPK. Wywiad był rozmową oficjalną, archiwizowaną w wersji spisanej. Wszystko odbyło się w cieniu igrzysk.

Tak czy owak Pan Duo potwierdziła w obu wypowiedziach fakt odnalezienia zwłok (innych niż Mallory’ego). Zgadza się to z enuncjacją Wang Fuzhou z 1965 roku w Leningradzie. Tutaj ciekawy szczegół – Wang zapytany przez towarzyszy radzieckich, skąd było wiadomo, że znaleziono (w 1960) zwłoki Europejczyka, odpowiedział: „bo nosił szelki”.

Vide: https://en.wikipedia.org/wiki/Andrew_Irvine_(mountaineer)

Tamże:

Wang Fuzhou wygłosił wykład w siedzibie Towarzystwa Geograficznego ZSRR w Leningradzie. Opisując wyprawę, podzielił się sensacyjną uwagą: „Na wysokości około 8600 metrów znaleźliśmy zwłoki Europejczyka”. Zapytany, skąd był pewien, że zmarły był Europejczykiem, chiński wspinacz odpowiedział po prostu: „Miał na sobie szelki”.

Pytanie. Kto mógł w 1960 roku spoczywać na Evereście na wysokości 8200 (8600 jak chciał Wang) ubrany w strój z widocznymi szelkami? Odpowiedz daje to zdjęcie:

https://i.gr-assets.com/images/S/compressed.photo.goodreads.com/hostedimages/1714026036i/35451788.jpg

Niemniej. Czy takiego nieboszczyka nie należało aby wcześniej pozbawić wierzchnich warstw odzieży, żeby przekonać się o istnieniu szelek? A przynajmniej bardzo dokładnie im się przyjrzeć? Czy takiej operacji nie towarzyszyło szukanie artefaktów?

Konkluzja. O ile potwierdzenie odnalezienia aparatu VPK nie jest rozstrzygające w świetle relacji Pan Duo i wcześniejszych, o tyle fakt odnalezienia przez Chińczyków zwłok Andrew Irvine’a i ich przeszukania nie powinien budzić u historyków większych wątpliwości. Odbyło się to w latach 1960 i 1975 podczas dwóch chińskich ekspedycji.

Lokalizacja tych zwłok musiała być Chińczykom dobrze znana, być może nie z precyzją koordynatów GPS, ale z wystarczającym przybliżeniem, aby „wygrać wyścig” z zachodnimi  poszukiwaczami Św. Graala Everestu. Motywację stanowiły nie tyle igrzyska, ale „katastrofa historyczno-narracyjna” z 1999 roku, co koreluje ze słowami rozmówcy Jamie McGuinnessa z 2012 roku. Powyższe okoliczności stanowią mocny argument za scenariuszem numer 3, czyli „uporaniem się z problemem”. Najprostszym sposobem było zrzucenie szczątków Irvine’a z miejsca jego spoczynku. „Żółta trajektoria” Edwardsa znalazła swoje zastosowanie.

Kiedy mogło się to wydarzyć? Cezurą jest oczywiście rok 1999, a datą graniczną 2019. Niemniej już szereg wypraw czy mniej usystematyzowanych poszukiwań szczątków Irvine’a (od 2001 poprzez 2004, 2008, 2010) było bezskutecznych. Postawiłbym zatem na lata 1999-2001.

Wróćmy do wyprawy Synnotta z 2019 roku i niepokojącego nie tyle odkrycia,  co podejrzeń, że zwłoki Mallory’ego nie znajdują się na miejscu zaimprowizowanego pochówku, to znaczy tam gdzie go znaleziono. Przelot dronem nad miejscem wedle współrzędnych GPS nic nie ujawnił, a wedle Thoma Pollarda jedna z nóg Mallory’ego powinna być widoczna. Oczywiście jedynie fizyczna obecność w tym miejscu mogłaby potwierdzić spekulacje (inne zwłoki w okolicy nie zmieniły swojej pozycji), niemniej retoryczne pytanie Synnotta (patrz początek artykułu): „It doesn’t make any sense. Why remove the body?” prosi się o odpowiedz, gdyż pytania retoryczne ciążą.

Usunięcie szczątków Mallory’ego i Irvine’a jak najbardziej ma sens. Nie symboliczny czy motywowany zemstą, ale całkiem praktyczny.

Jeśli sprawę traktować w kategoriach kryminalistyki, to „materiał” do stosownych badań za pomocą coraz doskonalszej technologii powinien czekać na swoim miejscu, aż takie próby zostaną podjęte. Kryminalistyka wyjaśniła wiele spraw nawet po kilkudziesięciu latach. Potrzebne są jedynie środki finansowe, wola działania i techniczne możliwości.

Michael Tracy (vide jego kanał na YT) zwrócił uwagę, że ekipa, która znalazła Mallory’ego (1999), być może nieświadomie zniszczyła, a być może nie zadbała o pełny materiał dowodowy zawarty na jego bucie, który musiał mieć styczność z różnymi skalnymi warstwami. Przy zachowaniu próbek w skali mikroskopowej być może możliwa byłaby w warunkach laboratoryjnych konkluzja – dokąd doszli. To samo dotyczy świeżo pozyskanego buta Irvine’a. Tracy uważa także, że poważnym zaniedbaniem ekipy Ankera było nieprzeszukanie kieszeni ubrania Mallory’ego na okoliczność występowania na przykład próbek w postaci skał, kamieni z okolic wierzchołka. Było nie było – wyrażony implicite postulat kolejnej ekshumacji.

Taka uwaga historyczna. Chińczycy próbowali dowodzić swojego sukcesu z 1960 roku za pomocą zdjęć skalnych próbek. Różniły się one na pierwszy rzut oka od tych, które tworzą na przykład formację skalną przedwierzchołka od pólnocnej strony i od początku budziły wątpliwości u takich osób jak Lawrence Wager (uczestnik wyprawy 1933).

Vide: https://en.wikipedia.org/wiki/Lawrence_Wager

Mimo propozycji Brytyjczyków Chińczycy nigdy nie zdecydowali się przekazać ich do zbadania. Ergo, usunięcie materiału jego źródła, w omawianym przypadku przypadku obu źródeł w postaci szczątków, pozostaje stricte racjonalną strategią w kontekście technologii aktualnej i przyszłej.

Abstrahując. Uważam, że nie ma pytań retorycznych. Są pytania i odpowiedzi. Jest odpowiedź na nie albo brak odpowiedzi.

But

To cenny artefakt. Na tyle cenny, że zespół Ankera, który odnalazł Mallory’ego i nawet go pochował, wrócił raz jeszcze. Było to konieczne choćby po to, aby za pomocą wykrywacza metali spróbować znaleźć aparat VPK Kodak. Wtedy zdjęto but z prawej zmasakrowanej nogi (o tym, że lewa noga Mallory’ego była pozbawiona obuwia pisałem w 2014 roku, zastanawiając się, jakie zjawisko mogło spowodować taki stan rzeczy). Obecnie jest to przysłowiowy zabytek w muzeum, taki jak czekan przypisywany Irvine’owi.

But Mallory ego daje natychmiastową identyfikację odnalezionego buta jego partnera – vide początek artykułu (koincydencja).

Stadność działania, skłonność do niej była zawsze mi obcą postawą, ale tutaj zastanawiam się, czy aby nie jest to jednak cecha naszego gatunku.

Eksperyment myślowy (żaden dowód ani nawet uprawdopodobnienie). Jedynie drobne założenie. Bycie kolekcjonerem fantów to natura człowieka. Gdyby pochowek na Evereście polegał nie na przykryciu kamieniami, ale na zrzuceniu delikwenta w przepaść – to co z butem/artefaktem o walorach muzealnych i skarpetą z imieniem właściciela?

Słowo na zakończenie

  1. Wszystkie te konstrukcje (scenariusze 1, 2, 3) staną się aktualne albo nieaktualne, gdy zachowana zostanie swoboda eksploracji i badań. Taka sama jak w 1999 roku. Czy jest to wołanie na puszczy w stosunku do CTMA i NG? Pytanie nie jest retoryczne.
  2. Przekonanie, które legło u podstaw mojego tekstu z 2014 roku, polegające na tym, że tajemnica Mallory’ego i Irvine’a jest zakładnikiem chińskiej narracji historycznej (ale nie tylko chińskiej – patrz tekst) znajduje zwolenników (na przykład Mark Synnott, Thom Pollard), czy najogólniej rzecz mówiąc – przebija się do historiografii. Nie sądzę, aby mój tekst był znany w świecie anglojęzycznym, dlatego podobne wnioski, uzyskane niezależnie, po prostu satysfakcjonują.
  3. W aktualnej sytuacji centralna część lodowca Rongbuk wydaje się być „murowanym” terenem poszukiwań dla kolejnej wyprawy. Czy jest jakiś inny wybór? Inna lokalizacja? Owszem. Istnieje, ale nie na Evereście. Konieczna jest kwerenda w chińskich muzeach, instytucjach etc., w których mogą znajdować się artefakty z brytyjskich wypraw z lat 1921-1938. Docelowo powinien powstać katalog takich zabytków z dokładnym opisem okoliczności i miejsca ich pozyskania. Mark Synnott, który wybierał się do Lhasy w poszukiwaniu VPK Kodak, powinien jednak być gotowy na to, co usłyszy na wstępie: „nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”. Nie tylko on i nie tylko w Lhasie. Niezależnie od politycznych realiów należy jednak podjąć próbę ekspedycji historyków archiwistów i archeologów.
  4. Buta nie nosi się w butonierce, pomijając licentia poetica. Lodówka w chińskim muzeum nie powinna być miejscem spoczynku Sandy’ego Irvine’a, którego ciało wydarto górze.

Piotr Korczak

Polecana literatura:

  •  Robert H. Edwards, „Mallory Irvine and Everest. The Last Step But One”
  • Mark Synnott, „The Third Pole”
  • Najpełniejsze omówienie problemu (język angielski) z aktualnością 2024




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum