11 sierpnia 2024 17:09

Paryż 2024: podsumowanie, czyli wspinaczkowe łzy radości

Za nami wspinaczkowe zmagania podczas igrzysk Paryż 2024. Sześć ciekawych, pełnych emocji dni, podczas których śledziliśmy rywalizację na najwyższym światowym poziomie. Poznaliśmy mistrzów w dwuboju i czasówkach. Oczywiście nas najbardziej cieszy jedyny (sic!) złoty medal zdobyty podczas tych igrzysk dla całej polskiej olimpijskiej reprezentacji – niekończące się gratulacje dla naszej mistrzyni – Oli Mirosław. Radość tym większa, że możemy świętować zdobycie dwóch krążków, brawa za brąz dla Oli Kałuckiej.

Wspinanie w Paryżu zaprezentowało się godnie - widzieliśmy pełne trybuny i prawdziwie emocjonujące sportowe widowisko (fot. Jan Virt / IFSC)

Wspinanie w Paryżu zaprezentowało się godnie – widzieliśmy pełne trybuny i prawdziwie emocjonujące sportowe widowisko (fot. Jan Virt / IFSC)

***

W Paryżu rywalizowano o medale w dwóch wspinaczkowych konkurencjach – czasówkach i dwuboju. Ten ostatni był kombinacją boulderingu i prowadzenia. Wszystkich cieszyło rozdzielenie nieszczęsnego trójboju z Tokio. Nas szczególnie – autonomiczna czasówka dawała medalowe szanse naszym dziewczynom, z których obie Ole skorzystały.

Aleksandra Mirosław (fot Lena Drapella/IFSC)

Aleksandra Mirosław (fot Lena Drapella/IFSC)

Na tym etapie rozwoju wspinaczki jako olimpijskiego sportu specjaliści od boulderingu i prowadzenia „musieli się” zadowolić jednym kompletem medali. Trzeba jednak przyznać, że dwubój jako model rywalizacji sprawdził się dobrze – te dwie konkurencje zadziałały komplementarnie, potwierdzając również naturalny związek pomiędzy wspinaczką na baldach i z liną – wszak większość z nas uprawia (oczywiście rekreacyjnie) te dwie konkurencje, czy to na ściankach, czy w naturze.

Ai Mori bitwę paryską przegrała w rundzie boulderowej (fot. Jan Virt / IFSC)

Ai Mori bitwę paryską przegrała w rundzie boulderowej (fot. Jan Virt / IFSC)

Oczywiście znajdziemy z łatwością wspinaczy, którzy cierpieli na baldach i to pozbawiło ich możliwości zdobycia medali w Paryżu. Mowa tu głównie o specjalistach od wspinaczki z liną – Adamie Ondrze i Ai Mori (i w mniejszym stopniu mistrzu olimpijskim z Tokio Hiszpanie Alberto Lopezie Ginesie). Zarówno Czech (obok Schuberta), jak i Japonka doszli najdalej na prowadzeniu i gdyby… Może w Los Angeles 2028 (słyszy się takie głosy) wspinanie otrzyma do dyspozycji 3 komplety medali. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby Adam dotrwał do tego czasu w zawodniczym wspinaniu. A szkoda, bo wielu z nas bardzo chciało, aby medal ukoronował karierę tego legendarnego wspinacza i stał się swoistą unifikacją wspinaczki na panelu i tej w naturalnej skale.

Niestety, Adam Ondra z Paryża wyjeżdża bez medalu (fot. Jan Virt / IFSC)

Niestety, Adam Ondra z Paryża wyjeżdża bez medalu (fot. Jan Virt / IFSC)

Poziom dwuboju był niezwykle wyśrubowany. Warto w tym miejscu przypomnieć o ważnym polskim akcencie w Paryżu. Otóż w teamie routesetterów nie zabrakło Polaków – w przygotowaniu baldów brali udział Olga Niemiec i Tomasz Oleksy, z kolei za drogi z liną współodpowiadał Adam Pustelnik. Trzeba mocno podkreślić i docenić ten fakt, bo rola kompozytorów dróg jest niezwykle istotna w kontekście sportowej rywalizacji. Dobór wspinaczkowych technik, poziom trudności, różnorodność wyzwań, ale również wyważenie i poszukiwanie możliwie najbardziej obiektywnych wspinaczkowych zadań czyniła ich pracę nie tylko trudną, ale i stresującą.

Mimo drobnych niedoskonałości, śmiało można powiedzieć, że routesetterzy dobrze wykonali swoją robotę. Nie tylko spełniając wyśrubowane wytyczne organizatorów, ale przed wszystkim dostarczając zawodnikom urozmaiconych i często efektownych baldów i dróg. Zwłaszcza na tych ostatnich nie było (wzorem pucharów) dalekich skoków i trickowych sekwencji, ale w zamian otrzymaliśmy bliższe skałkowemu wspinaniu tory przeszkód, na których trudności rosły i rosły (sięgając pewnie 9a), nabijając maksymalnie buły nawet największym mistrzom tego sportu. Brak topów w półfinałach i finałach być może pozbawiał zawodników i publiczność euforycznych uniesień, ale emocji i ostatecznych wzruszeń nie zabrakło.

Radość mistrzyni! Janja Garnbret zdobywa swoje drugie olimpijskie złoto (fot. Lena Drapella / IFSC)

Radość mistrzyni! Janja Garnbret zdobywa swoje drugie olimpijskie złoto (fot. Lena Drapella / IFSC)

Najwięcej radości oczywiście doświadczyli mistrzowie olimpijscy – Janja Garnbret i Toby Roberts. Zarówno legendarna Słowenka, jak i Brytyjczyk zasłużyli na swoje laury. Janja wygrała nieznacznie rundę boulderową, aby pewną wspinaczką dotrzeć do miejsca zapewniającego jej złoto. Z kolei Toby był najstabilniejszym – mimo swojego młodego wieku! – wspinaczem. Osiągnięcie trzeciego wyniku zarówno w baldach, jak i z liną zapewniło mu wielki sukces. Trzeba zaznaczyć, że jego zwycięstwo nie było niespodzianką. Swoją formę i talent pokazywał już wcześniej w pucharowych zawodach. Z tym większym podziwem można gratulować dziewiętnastolatkowi umiejętności opanowania emocji i nerwów.

Tymczasem Janja zdobyła swoje drugie złoto olimpijskie – pamiętamy jej dominację w Tokio. Paryski laur smakuje jednak wyjątkowo. Janja dała z siebie maksa – w jej starcie było wszystko: siła, zdecydowanie, technika i szybkość, ale i ona nie ustrzegła się nerwów. Chwała jej za to, że po stresującej (bliskiej kontuzji) walce na ostatnim finałowym baldzie zebrała się w sobie, poskromiła emocje i pewnie przewspinała wieńczącą olimpijskie dzieło drogę z liną (nie osiągając co prawda topu, ale wyraźnie potwierdzając swoje zwycięstwo).

Toby Roberts, nowy mistrz olimpijski we wspinaniu (Lena Drapella / IFSC)

Ze srebrem z Paryża wyjeżdżają Brooke Raboutou i Japończyk Sorato Anraku. Dla Amerykanki to wielki sukces, po tokijskim niepowodzeniu teraz solidnie i momentami błyskotliwie potwierdziła swoją przynależność do światowej czołówki. Wspinała się pewnie, nie popełniła żadnego błędu. Didier Raboutou i Robin Erbesfield, czyli rodzice Amerykanki, mogą być dumni. Historia wspinania w sympatyczny sposób zatacza w tym sukcesie koło – Didier święcił zawodnicze i wspinaczkowe triumfy jeszcze w latach 80., kiedy to free climbing wchodził do publicznej przestrzeni (zwłaszcza we Francji), a Robin zostawała mistrzynią świata w 1995 roku – w czasach, gdy rywalizacja wspinaczkowa miała już ugruntowaną sportową pozycję na arenie międzynarodowej.

Radość Brooke Raboutou i amerykańskiej ekipy, srebro! (fot. Jan Virt / IFSC)

Radość Brooke Raboutou i amerykańskiej ekipy, srebro! (fot. Jan Virt / IFSC)

Sorato Anraku miał przywieźć z Paryża złoto... (fot. Lena Drapella / IFSC)

Sorato Anraku miał przywieźć z Paryża złoto… (fot. Lena Drapella / IFSC)

Sukces siedemnastoletniego (sic!) Sorato ma jednak słodko gorzki smak. Faworyzowany przez wielu wspinacz z przytupem rozpoczynał zarówno swój półfinałowy, jak i finałowy start na baldach, aby z biegiem rywalizacji wytracać nie tylko pęd po kolejne topy, ale również pewność wspinania. Zabrakło mu – zwłaszcza w finale – przechwytów na prowadzeniu (5. rezultat), ale przecież srebro w tak młodym wieku to wielki sukces i dobry prognostyk przed kolejnymi startami.

Jakob Schubert, jeden z najlepszych zawodników w historii wspinania wywozi z Paryża brąz (fot. Lena Drapella / IFSC)

Jakob Schubert, jeden z najlepszych zawodników w historii wspinania wywozi z Paryża brąz (fot. Lena Drapella / IFSC)

Jakże miło pisze się o brązowych medalach dla Austriaków. Bo to właśnie oni dostąpili tego zaszczytu. Medale w tym kruszcu zdobyli – Jessica Pilz i Jakob Schubert. Wspinacze, którzy chyba najbardziej wpisują się w zawodniczy paradygmat, ten u którego podstaw leżą trening, sportowa pasja i zdobywane przez lata doświadczenie. Jakob stał się drugim, obok Janji, multimedalistą olimpijskim – brąz wywalczył również w Tokio.

Jessica Pilz wspinała się w finałach perfekcyjnie (fot. Jan Virt / IFSC)

Jessica Pilz wspinała się w finałach perfekcyjnie (fot. Jan Virt / IFSC)

Z kolei Jessica (7. w Tokio) medalem ukoronowała swoją bogatą sportową karierę (oczywiście będzie ją kontynuować :). Oboje wykorzystali to, co potrafią najlepiej, czyli umiejętność wspinaczki z liną. Tysiące przewspinanych w KletterZentrum w Innsbrucku metrów nie poszło na marne – to właśnie prowadzenie dało im bardzo potrzebne punkty. Wytrzymałość, siła i opanowanie Jakoba są już legendarne – to wszak najbardziej utytułowany wspinacz w historii: 24 złote, 19 srebrnych i 17 brązowych pucharowych medali. Po raz drugi na igrzyskach Jakob dzięki prowadzeniu „wyrywa” brąz (po baldach był dopiero 5.).

Podium igrzysk w Paryżu w dwuboju: 1. Janja GARNBRET Janja SLO, 2. Brooke RABOUTOU USA, 3. Jessica PILZ AUT (fot. Lena Drapella /IFSC)

Podium igrzysk w Paryżu w dwuboju: 1. Janja GARNBRET Janja SLO, 2. Brooke RABOUTOU USA, 3. Jessica PILZ AUT (fot. Lena Drapella /IFSC)

Nie sposób nie wrócić do startu innej legendy, czyli Adama Ondry. Czech wraca ze swoich drugich igrzysk bez medalu. Nie będzie dobrze wspominał tego, co wydarzyło się finałowej rundzie na baldach – zero topów, czy choćby zero punktów na siłowym baldzie. Pófinałowa runda dawała mu nadzieję, osiągnął w niej trzeci sumaryczny wynik. W finale Adam dał z siebie wszystko na prowadzeniu – wspinał się rewelacyjnie, spokojnie i pewnie. Strzelił do topowego chwytu (jak Schubert), jednak nie udało się go przytrzymać. Szkoda, miałby piękną nagrodę pocieszenia… Trudno wyobrazić sobie, aby Adam wytrwał w zawodniczym reżimie do Los Angeles 2028. Publiczność w Paryżu też była tego świadoma i zgotowała mu owacyjne podziękowanie. Łezka się w oku Adama (i nie tylko) zakręciła… Mistrzu, dziękujemy!

Aleksandra i Mateusz - para i team, który wywalczył złoty medal w Paryżu (fot. Lena Drapella/Virt/IFSC)

Aleksandra i Mateusz – para i team, który wywalczył złoty medal w Paryżu (fot. Lena Drapella/Virt/IFSC)

A skoro o legendach i mistrzostwie mowa, to wróćmy do czasówek i Oli Mirosław. Wielokrotna rekordzistka świata udowodniła sobie i nam, że jest sportowcem totalnym. Lata pracy, wyrzeczeń, skupienia na celu przyniosły zdumiewający efekt. Złoto w Paryżu to zwieńczenie tego trudu, ale i pokaz niezwykłej siły mentalnej. Poskromienie nerwów i rekordowe biegi jasno pokazują, jakie mistrzostwo Ola osiągnęła. W tym miejscu również chapeau bas dla trenera-męża Mateusza Mirosława. Skromny, świetny trener, który poprowadził Olę do takich wyników!

Aleksandra Kałucka po zwycięskim biegu o brązowy medal olimpijski (fot. Jan Virt / IFSC)

Aleksandra Kałucka po zwycięskim biegu o brązowy medal olimpijski (fot. Jan Virt / IFSC)

Cieszy również postawa Oli Kałuckiej. Ciągły rozwój sportowy i co za tym idzie pobijanie życiowych rezultatów zasługują na wielkie brawa. Ola także opanowała emocje i przez całe igrzyska przebiegła z olimpijskim spokojem.

Piotr Maruszewski i Natalia Kałucka - radość z medalu podopiecznej i siostry (fot. Lena Drapella/IFSC)

Piotr Maruszewski i Natalia Kałucka – radość z medalu podopiecznej i siostry (fot. Lena Drapella/IFSC)

Przez lata pracowała z Tomaszem Mazurem, w ostatnim czasie rozpoczęła współpracę z trenerem lekkiej atletyki Piotrem Maruszewskim. Ola w jednym z wywiadów wspomniała, że nie byłoby tego medalu bez jej siostry Natalii (która również walczyła o Paryż). To ich wspólny sukces – gratulacje!

Podium! 1. Aleksandra Mirosław POL 2. Lijuan Deng CHN 3. Aleksandra Kałucka POL (fot Jan Virt/IFSC)

Podium! 1. Aleksandra Mirosław POL, 2. Lijuan Deng CHN, 3. Aleksandra Kałucka POL (fot Jan Virt/IFSC)

W Paryżu zabrakło polskich biegaczy. Awans nie udał się Marcinowi Dzieńskiemu. Wielka szkoda, bo choć poziom w Paryżu był rekordowy, to rywalizacja układała się ciekawe i niespodzianek nie brakowało (świetne miejsce rywala Marcina z dawnych lat Irańczyka Rezy Alipoura, który osiągnął życiówkę – 5.84 s!). Ze złotego triumfu cieszył się Veddriq Leonardo z Indonezji, ale rekordzista świata Amerykanin Sam Watson wyjechał do domu nie tylko z brązem, ale i z nowym wynikiem – 4.74 s! Srebro u pań i panów dla mocnej ekipy z Chin – wśród pań Liujan Deng, a panów – Pen Wu.

A to Backstage i nasz Dream Team na Paris 2024, który sprawił, że ten dzień był wyjątkowy – Aleksandra Mirosław, Aleksandra Kałucka, po lewej Prezes PZA Marek Wierzbowski, który kibicował zawodniczkom z trybun, a po prawej trener-mąż Mateusz Mirosław i fizjoterapeuta Kadry Jakub Bielawski (fot. PZA)

Czasówki rządzą w polskim wspinaniu. Cieszymy się niezmiernie, że ta szkoła wspinania i treningu została wypracowana przez rodzimych trenerów. Tradycje sięgają dawnych czasów, jeszcze w dobie przed „standardem” sukcesy na arenie międzynarodowej święcili Andrzej Marcisz, Renata Piszczek, a potem Tomasz Oleksy, Łukasz Świrk, Marcin Dzieński i Edyta Ropek. Od zawsze czasówki były polską specjalnością i to jest powód do dumy i podziękowań, dla tych co współtworzyli i współtworzą tę konkurencję! Miejmy nadzieję – co powinno być w miarę łatwe – że na kanwie medalowego sukcesu rozwój tego sportu będzie w Polsce przebiegał w niezakłócony sposób, a pałeczkę będą przejmować kolejne pokolenia czasówkowiczów.

Aleksandra Mirosław ustanowiła na igrzyskach w Paryżu rekord świata - 6.06 (fot. Lena Drapella / IFSC)

Aleksandra Mirosław ustanowiła na igrzyskach w Paryżu rekord świata – 6.06 (fot. Lena Drapella / IFSC)

No, ale to są czasówki… A gdzie jest wspinanie z liną i na baldach? Większość polskich sportowców nie będzie wspominała Paryża najlepiej. Historycznie słaby (medalowo) występ naszej reprezentacji stał się przyczynkiem do pomstowania i szukania przyczyn takiego rezultatu. Na razie polemiki i narzekania nie są konstruktywne… Ale zostawmy inne dyscypliny. We wspinaniu jest sukces – wspomniany jedyny złoty medal w Paryżu! Czy złoto i brąz mogą wpłynąć pozytywnie nie tylko na czasówki, ale czy te medale mogą stanowić jakikolwiek asumpt, aby choć trochę poprawić sportowy poziom baldów i prowadzenia? W jaki sposób stworzyć system szkolenia, zbudować centrum przygotowań olimpijskich (i pucharowych), poprawić (a może na nowo stworzyć) warunki dla rozwoju i pracy kadry narodowej? Pytania i wyzwania można mnożyć. Czas pokaże, co uda się coś zrobić…

***

Wspinanie na igrzyskach zaprezentowało się wyjątkowo. Ponoć na ponad sześciotysięczną arenę trudno było dostać bilety… Zainteresowanie zawodami było olbrzymie. Relacje ze zmagań wspinaczy można było śledzić w kanałach TVP (czasówki), czy Eurosportu (często na żywo, a całość na platformie MAX). Emocje, radość, łzy, jakie pojawiały się na twarzach walczących o medale wspinaczy, jasno pokazywały, jak ważna jest dla nich ta rywalizacja. Rywalizacja, która przecież od dziesięcioleci jest składnikiem wpisującym się historię wspinania (oczywiście tego sportowego, a w wielu przecież przypadkach również tego skalnego). Wspinacze pokazali w niej cały swój kunszt, wytrenowany w pocie czoła na plastiku, ale również „wywspinany” w pięknych skałach całego świata.

Sprocket

***

Podsumowanie finałów kobiet i igrzysk w naszym studiu olimpijskim wspinanie.pl:

***

Głównym nadawcą transmisji z igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu jest TVN Warner Bros. Discovery. Transmisje z polskim komentarzem będą realizowane na platformie Max, na Eurosport 1, Eurosport 2, Eurosport 3-9 oraz Eurosport 4K.

„Każda minuta wspinaczki na żywo tylko na platformie MAX”.

Zapraszamy na naszą stronę poświęconą igrzyskom w Paryżu oraz do studia olimpijskiego – archiwum na Youtube.





  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum