Przejęcie pałeczki… Adam Ondra w Paryżu: szóste miejsce smakuje gorzko
Trzy lata temu pisaliśmy o niespełnionych na igrzyskach w Tokio. Był wśród nich Adam Ondra. Teraz, po olimpijskim występie w Paryżu, Czech znów zajmuje miejsce poza podium. Swoje dwa olimpijskie starty najlepszy wspinacz świata kończy na szóstych miejscach. W Los Angeles w 2028 roku będzie miał 35 lat. Czy zdecyduje się pojechać za ocean, trudno powiedzieć. Ale jak napisał Jakob Schubert w komentarzu pod wpisem Ondry: „(…)podtrzymujmy marzenie przy życiu i jakoś podzielmy się złotem w LA😜🙏🙏💪”.
***
Adam musiał przetrawić gorzki smak porażki w Paryżu, teraz na swoim profilu pisze między innymi:
Tak wiele emocji wciąż krąży w mojej głowie. To było WIELKIE. Co za wydarzenie i co za sukces naszego sportu. Włożyłem całe serce w przygotowania, myślę, że nigdy wcześniej nie byłem w swoim życiu tak bardzo skupiony jak w ciągu tych ostatnich miesięcy przed igrzyskami. Nie sądzę też, że kiedykolwiek wcześniej byłem lepiej przygotowany niż teraz. Dałem z siebie wszystko, co może być powodem do zadowolenia. Ale to także gorzko słodki posmak, bo nie wystarczyło na medal, którego tak bardzo pragnąłem(…).
Po cichu liczyliśmy, że Adam stanie w Paryżu na podium. O ile o złoto w sytuacji, kiedy na starcie melduje się nowa generacja niesamowitych i nieobliczalnych wspinaczy (przede wszystkim Toby Roberts i Sorato Anraku), byłoby trudno, to już pozostałe medale były jak najbardziej w zasięgu czeskiego mistrza. Tyle że Ondrze kompletnie nie wyszła finałowa runda boulderowa, w której zajął ostatnie miejsce. I nawet świetnym występem z liną (najlepszy wynik ex aequo z Jakobem Schubertem) nie był w stanie nadrobić strat. Wygrał 19-letni Roberts, dwa lata młodszy Anraku ma srebro, trzecie miejsce (podobnie jak w Tokio) zajął weteran zawodniczych aren, 33-letni Jakob Schubert. Więcej o męskim finale w dwuboju pisaliśmy TUTAJ.
Adam gratuluje wszystkim medalistom i dodaje:
Każde wydarzenie sportowe kreuje tylko jednego zwycięzcę, tylko trzech medalistów i wielu „przegranych”, co jest bezlitosną naturą sportu. Myślę, że igrzyska są jeszcze trudniejsze, bo rywalizacja w nich wydaje się tak ważna dla każdego startującego, a „porażka” ma bardziej gorzki smak niż w przypadku innych zawodów. W naszym sporcie, gdzie wielu wspinaczy z mojego pokolenia nie miało szansy na udział w igrzyskach, to wydaje się jeszcze bardziej gorzkie.
Medal na igrzyskach byłby pięknym ukoronowaniem kariery zawodniczej Czecha, choć kto wie – może zobaczymy go za cztery lata w Los Angeles (jest szansa, że lina będzie miała tam osobny komplet medali). Ondra na panelu osiągnął wszystko… poza olimpijskim podium. Jest multimedalistą, na półce trzyma między innymi cztery złote krążki z mistrzostw świata (trzy w prowadzeniu i jeden na boulderach), do tego pięć srebrnych i dwa brązowe. Dwukrotnie wygrywał mistrzostwa Europy w prowadzeniu i wiele wiele razy Puchary Świata. Jest też, o czym nie trzeba chyba przypominać, najlepszym wspinaczem skalnym na świecie. I chyba jeszcze długo nikt nie doścignie genialnego Czecha.
Jak pisze Schubert, z medalami czy bez, Adam jest prawdziwą legendą wspinania. I tego się trzymajmy.
Patrz też: Paryż 2024 – podsumowanie.