Apoloniusz Rajwa – dziewięćdziesiątka to nowa siedemdziesiątka
Dziesiątego kwietnia w teatrze Witkacego w Zakopanem świętowaliśmy hucznie 90. urodziny Apoloniusz Rajwy, po prostu Poldka, meteorologa, grotołaza, najstarszego przewodnika PSPW/IVBV, ratownika TOPR, nauczyciela i dziennikarza. Znają go wszyscy w Zakopanem, a i on zna wszystkich. Wciąż energiczny, zapracowany, aktywny. Oby jak najdłużej!
Urodził się w Podgórzu w województwie bielskim, a w 1947 zamieszkał w Zakopanem. Oczywiście wyjeżdżał, np. na studia (geografia na UJ), uczył w podstawówce koło Karpacza, ponieważ jednak jego pasją były góry, wrócił do Zakopanego. Na zawsze.
Po górach zaczął łazić już w szkole, a do Klubu Wysokogórskiego i Sekcji Taternictwa Jaskiniowego zapisał się w 1962 roku. Pięć lat później został przewodnikiem i ratownikiem tatrzańskim. Poldek lubi wszystko liczyć i zapisywać, więc wie, że w ciągu 50 lat pracy przewodnickiej poprowadził około 1600 wycieczek.
Jako speleolog w 1966 roku był jedynym zakopiańczykiem na wyprawie do Gouffre Berger, jaskini uważanej wówczas za najgłębszą na świecie, a w 1972 kierował czteroosobową wyprawą powierzchniowo-jaskiniową w Pamiro-Ałaj. Działał w jaskiniach tatrzańskich – m.in. w Wielkiej Śnieżnej, Ptasiej Studni, Wielkiej Litworowej, Lodowej Mułowej – i w austriackich. Od 1974 roku szkolił grotołazów. Współautor podręcznika „Alpinizm” (1971).
Od 1994 roku, aż do teraz, pisze do „Tygodnika Podhalańskiego”. Nigdy nie spóźnił się z oddaniem artykułu. Opublikował około 4000 tekstów, głównie o tematyce górskiej, i to nie tylko w „Tygodniku”.
Góry górami, musiał jednak jakoś zarabiać na życie, a że interesowała go meteorologia, przyszedł do obserwatorium na Kasprowym na praktyki, a gdy zwolnił się etat, zaczął tam pracować. W obserwatorium spędził dwanaście lat, podchodził na górę 233 razy. Byli tacy, którzy pracowali na Kasprowym dłużej, on jednak załapał się na dwa ważne wydarzenia.
W 1960 roku obserwatorium otrzymało aparat do pomiaru radioaktywności i Poldek postanowił zbadać nim napromieniowanie pokrywy śnieżnej: pobierał dwucentymetrowe próbki, topił pod lampą, czekał, aż woda wyparuje, a to, co zostało, spalał w temperaturze 800 stopni Celsjusza i notował wyniki. Na początku radioaktywność była nikła, aż nagle, 13 listopada 1961 roku, nieprawdopodobnie się zwiększyła. Powtórzone badanie wykazało te same wielkości. W nocy Poldek słuchał Głosu Ameryki i kazało się, że Związek Radziecki przeprowadził wielką powierzchniową próbę nuklearną. Oczywiście w tajemnicy. W tamtych czasach śnieg utrzymywał się w Tatrach dłużej niż teraz i gdy w lipcu Poldek poszedł pod Świnicę, pobrał próbki zalegającego jeszcze śniegu i je zbadał, wskaźniki radioaktywności dziesięciokrotnie przekraczały te zanotowane tuż po wybuchu.
https://www.facebook.com/tygodnikpodhalanski/posts/pfbid027Ht5vwFQrZnF7b7iTpJDg7nprZzWgPrsmoxKVqsAwikWiLdKxDs5afSanqk9ajdTl
W maju 1968 roku wiał natomiast halny stulecia. Skala anemometru na Kasprowym kończyła się na 70 metrach na sekundę, Poldek przywiązał się więc do kaloryfera, wziął ręczną aparaturę i wyszedł na taras. Pomiary wykazały, że wiatr wiał z prędkością 80 metrów na sekundę, czyli 288 kilometrów na godzinę. Jedną z dwóch klatek meteorologicznych zwiało do Gąsienicowej, w powietrzu latały deski i kamienie, nad Dwoistym Stawem Gąsienicowym zaobserwowano trąbę powietrzną – woda ze stawu uderzyła o zachodnią ścianę Kościelca.
Gdy pożegnał się z Kasprowym, pracował jako nauczyciel. Aż do emerytury. A nawet dłużej.
W zeszłym roku wydał sążnistą autobiografię Mój Everest (Krośnieńska Oficyna Wydawnicza). Podczas jubileuszu zaprezentował prelekcję Aniołki Apoloniusza – poświęconą paniom, które napotkał na swej drodze, w górach i nie tylko, odgrażał się, że to to ostatnia prezentacja, jaką przygotował. Mamy nadzieję, że nie.
Apoloniusz Rajwa otrzymał Złoty Krzyż Zasługi i Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, został uhonorowany „Tatrzańskim Mnichem”– za całokształt działalności przewodnickiej – oraz nagrodą za propagowanie kultury górskiej przyznaną przez Polski Związek Alpinizmu i redakcję „Taternika”, wręczaną na festiwalu w Lądku Zdroju. Najbardziej ceni nagrodę Solidarności Alpejskiej „Targa d’Argenta”, którą otrzymał jako trzeci Polak (2015).
Beata Słama