„Biała odwaga”, czyli Zerwa, magnezja i zdradziecki Goralenvolk
Za nami długo wyczekiwana premiera „Białej odwagi”. Film porusza nie tylko trudny temat Goralenvolk, ale są w nim również obecne wątki górskie – odgrywają one w obrazie Marcina Koszałki niezwykle istotną rolę. Reżyser (także wspinacz) nie pierwszy raz skierował kamerę na Tatry i wspinanie (pamiętamy jego „Deklarację nieśmiertelności”), ale w „Białej odwadze” te elementy stały się ważnym spoiwem dramaturgicznym pełnometrażowego, fabularnego filmu. I co warte podkreślenia, spełniły swoje „zadanie” wyśmienicie.
Liczna ekipa filmowo-górska pod kierownictwem Andrzeja Marcisza i operatora Marcina Polara (oraz m.in. Zofii Bachledy, Tomasza Olszewskiego, Pawła Tarnawskiego) dołożyła wielu starań, abyśmy mogli podziwiać Kazalnicę i wspinaczkę na jej filarze. Efekt robi wrażenie – nie ma w polskiej kinematografii filmu fabularnego, w którym byłoby tyle skalnego, tatrzańskiego wspinania!
Główny bohater Jędrek Zawrat, grany przez Filipa Pławiaka, jest wspinaczem wykraczającym poza swój czas (filmowe lata 30. i 40. XX wieku). Wspina się free solo (niczym Alex Honnold na El Capie), trenuje na sztucznej ściance, używa magnezji (po trzykroć sic!) i nawet uprawia urban climbing. Za ten wątek trzeba Koszałce podziękować – wszak nie tylko nawiązał do epoki, ale poszedł dalej, bawiąc się konwencją, jaką daje fabuła. Dzięki temu mamy dużo wspinaczkowej frajdy – od Wielkiego Okapu, poprzez lodospad Super Ścieku po, nie wiem, czy nie najbardziej efektowną wspinaczkę w filmie, czyli zdobycie wieżycy kościoła św. Józefa na krakowskim Rynku Podgórskim.
Filip Pawiak poświęcił na wspinaczkowe przygotowania rok pracy. Trenował z zapałem pod okiem Andrzeja, jeździł w skały, chodził na ściankę – osiągnął poziom ok. 6b, który pozwolił mu wiarogodnie poruszać się po skale w wielkiej ekspozycji (a tej nad Wielkim Okapem nie brakuje). Jak sam podkreślał, cały ten proces wspinaczkowej nauki dostarczył mu dużo frajdy i dał glejt do zagrania łojanta z krwi i kości.
Kontynuując wątki wspinaczkowe, nie sposób nie wspomnieć o niemieckim koledze Jędrka, niedoszłym partnerze od liny, Wolframie von Kamitzu, granym przez Jakuba Gierszała. Wybitny himalaista właśnie wrócił z Tybetu – postać nawiązująca jednoznacznie do Heinricha Harrera (północna ściana Eigeru i „Siedem lat w Tybecie”) – jest nie tylko wspinaczem, ale również wyznawcą eugeniki. To jego „teorie” stoją za ideologią filmowego Goralenvolk. To on wręcza Jędrkowi woreczek z magnezją (biała odwaga), to również on przekazuje najnowszy cud techniki alpinistycznej z fabryki Heinkla – dziaby à la jedynka czy fifka… Relacja ta prowadzi Jędrka na ciemną stronę mocy, ale tej wspinaczkowej mu nie odbiera…
Góry to oczywiście tylko jeden z elementów „Białej odwagi”. Koszałka, świetny dokumentalista, mistrz kreowania emblematycznych scen, miłośnik fotograficznych kadrów, zabiera nas w świat parahistorycznej wizji Podhala w czasach niemieckiej okupacji. Podejmuje temat tabu, jakim przez dziesięciolecia był Goralenvolk, i robi to na swoich warunkach.
W „Białej odwadze” wydarzenia historyczne nie są opowiedziane explicite, twórcy (Marcin plus scenarzysta Łukasz M. Maciejewski) czerpią z faktów i tkają uniwersalną opowieść o góralskiej tradycji, patriarchacie, mielących jednostki żarnach historii, chciwości, nienawiści i ludzkich wyborach.
Koszałka filmuje, dbając o szczegóły i formę, sceny biegną jedna za drugą, każda to osobna dopieszczona artefaktami, scenografią i pełną napięcia oszczędną muzyką, drama. Reżyser świadomie sięga do obrazów à la Leni Riefenstahl, wszak górale muszą prezentować się nadludzko, tego wymaga od nich goralenvolkowska ideologia, okupanci, czy lokalna hierarchiczna społeczność.
„Biała odwaga” nie musi – nie taki był zresztą zamiar twórców – ani oskarżać, ani (nomen omen) wybielać nikogo. Niemcy, zdrajcy, kolaboranci – w większości przypadków ponoszą karę, a to rozstrzelani przez Sowietów, a to zabici z wyroku podziemia. Los doświadczy również miłośnika samotnej wspinaczki, przywódcę Gorlanvolk Jędrka Zawrata – ale o tym przekonajcie się już sami oglądając mocno wspinaczkowo-górską „Białą odwagę”!
Sprocket
***
Monolith Films zaprasza do kin w całej Polsce od 8 marca.
Polecamy również:
- Biała Odwaga | rozmawiamy z Marcinem Koszałką
- Biała Odwaga | rozmawiamy z Filipem Pławiakiem
- Biała Odwaga | rozmawiamy z Andrzejem Marciszem
- Marcin Polar o „Białej odwadze”: było to bardzo mocno eksploatujące, ale jednocześnie dające ogromną satysfakcję
- „Biała Odwaga” w kinach od 8 marca
Samotnej czy solowej? [1]
>Los doświadczy również miłośnika samotnej wspinaczki, przywódcę Gorlanvolk Jędrka Zawrata…
biedruń
Marcin i Andrzej - szacun! [52]
Widziałem dzisiaj i nie będę ukrywał - bardzo mi się…
biedruń
Kolejna opinia; [2]
Jak ktoś jeszcze nie widział: https://www.youtube.com/watch?v=8zW2p04AhEs
gl