Kosmiczna trylogia północnych ścian Drus-Droits-Jorasses. W akcji Léo Billon i Benjamin Védrines
Świetna wiadomość dotarła z francuskich Alp. Léo Billon i Benjamin Védrines dokonali niezwykłego wyczynu. Dwójka francuskich alpinistów pokonała trzy północne ściany masywu Mont Blanc w przeciągu trzech dni! W środku zimy zapisali na swoje konto Voie des Guides na Les Drus, Rhem-Vimal na Les Droites i No Siesta na Grandes Jorasses.

Léo i Benjamin na szczycie Les Droites po 7 godzinach i 14 minutach wspinania (fot. Benjamin Védrines)
***
Na pierwszy ogień, w niedzielę, Léo i Benjamin wzięli się za Voie des Guides (850 m, ED+, M8+) na północnej ścianie Les Drus. W efekcie dokonali pierwszego zimowo-klasycznego i jednodniowego przejścia tej wymagającej drogi. Jak informuje Benjamin: „Przeszliśmy klasycznie wszystkie wyciągi – zarówno prowadząc, jak i wspinając się na drugiego”. Wspinaczka zajęła im mniej niż 10 godzin. W marcu 2022 bliski zimowo-klasycznego sukcesu na tej drodze był Brytyjczyk Tom Livingstone, a kilka dni temu zespół Martin de Truchis, Virgile Devin i Amaury Fouillade, ale nie poradzili sobie z jednym z zacięć M7.
Benjamin znalazł na drodze „piękne wspinanie, niezwykłe wyciągi, techniczne klinowanie ostrzy” . I jak dodaje: „nie było łatwo, droga jest wymagająca fizycznie i wymaga zachowania koncentracji”.
W poniedziałek Léo i Benjamin za cel obrali jeden z wielkich klasków alpejskich – Rhem-Vimal (1000 m, M7/M8). Droga na północnej Les Droites została ustanowiona podczas 3-dniowej wspinaczki jesienią 1993 przez André-Pierre’a Rhema i Freda Vimala. Linia biegnie na lewo od filara Couzy – startuje drogą Colton-Brooks, aby następnie wejść w najbardziej stromy fragment północnej ściany Les Droites, czyli barierę skalną oryginalnie pokonywaną hakowo A2. Ten odcinek czekał na zimowo-klasyczne przejście do 2009 roku w wykonaniu zespołu Eric Doiseau, Ben Guigonnet i Damien Tomasi. Od tamtej pory droga zanotowała 3 zimowo-klasyczne przejścia, zyskując sobie miano jednego z najbardziej wymagających wyzwań dla elity francuskich alpinistów. Léo i Benjamin „przebiegli” przez Rhem-Vimal w 7 godzin i 14 minut!
Jak podkreślił Benjamin: „To było szalone – zwariowane wyciągi, bardzo stromo, mimo że całość dość krótka”. Kluczowy odcinek dostarczył im porządnych drytoolowych wyzwań. Natomiast początek drogi, biegnący pokrytym śniegiem terenem o dużym nachyleniu, wymusił na nich ostrożną wspinaczkę, bez możliwości zakładania przelotów – to tam było bardzo nerwowo i tam musieli być najbardziej skoncentrowani.
Po szybkim zejściu z Les Droites spędzili biwak na lodowcu Leschaux u podnóża Grandes Jorasses. Rano mieli zdecydować, którą drogę wybiorą na dokończenie trylogii – Bonatti-Vaucher czy też słynną No Siesta.

Léo i Benjamin na szczycie Grandes Jorasses (fot. Benjamin Védrines)
Ostatecznie zdecydowali się na No Siesta – linię, która powstała w 1986 roku za sprawą czechosłowackiego zespołu Jan Porvaznika i Stan Glejdura. Droga liczy 18 wyciągów (70-metrowych), czyli 1100 m wspinania wycenianego na ED+ M8 WI6 XR. Wiedzie na lewo od filara Croza, pomiędzy Manituą i Bonatti-Vaucher. Pierwszego powtórzenia miał dokonać w 1987 roku Tomo Cesen. Twierdził on, że dokonał tego we wspinaczce trwającej 14 godzin. Niestety, przejścia Słoweńca są od lat poddawane w wątpliwość. Dopiero po 10 latach na No Siesta wrócili wspinacze – pierwszego powtórzenia dokonali Olivier Larios i François Marsigny, a kilka miesięcy później drogą wspiął się zespół Benoist-Graziani. W 2000 roku solowego przejścia (w 3 dni) dokonał Patrice Glarion Rappaz. Z kolei jako pierwsi zimowo-klasycznie wspięli się na No Siesta w marcu 2003 roku Robert Jasper i Markus Stofer.

Północna ściana Grandes Jorasses (fot. camptocamp.org)
Ten ostatni akcent trylogii zespołu Billon-Védrines również dokonany został w świetnym czasie i stylu. To pierwsze jednodniowe przejście No Siesta – Francuzi potrzebowali na nie jedynie 12 godzin!
O 19.30 dotarli do końca drogi. Benjamin:
Jesteśmy na szczycie! Długo, bo w kilku miejscach pomyliliśmy przebieg drogi – może to przez zmęczenie, a może nieprecyzyjne topo […] Ale jesteśmy, trylogia zakończona! Jesteśmy przeszczęśliwi! Razem z Léo doświadczyliśmy czegoś niezwykłego. To był maraton technicznego, górskiego wspinania. Co tu dużo mówić, ukończyć tę trylogię wspinaczką na północną Jorassów to coś unikalnego.
***
Zimowa trylogia pokonana takimi drogami to wyczyn kosmiczny. Trudno sobie wyobrazić poziom, jaki osiągnęli Billon i Védrines. Ich przejście przechodzi do historii, stając się kamieniem milowym dla tych, którzy są w stanie zbliżyć się do takiego alpinizmu. Jak podkreśla Stéphane Benoist:
Tym, którzy wspinają się na najwyższym alpejskim poziomie, będzie niezwykle trudno dotrzymać kroku. Ten wyczyn dodaje skrzydeł – wszak alpinizm od zawsze tak działał: elita wyznacza kierunki, a inni robią co w ich mocy, aby za nimi podążać.
I dodaje:
Ta przygoda składa się z trzech filarów: szybkości, zimowych warunków [kalendarzowych] oraz wolności. Połączone w łańcuchówkę stają się wybitnym kamieniem milowym [alpinizmu].
Sprocket
Źródło: montagnes-magazine.com
Alpy [1]
Szacun mistrzowie !!
łojant