W Krak’em All 2023 zwyciężają Maja Oleksy i Kamil Ferenc
Niedzielne popołudnie było finałem czterodniowych zmagań Krak’em All 2023, towarzyskich zawodów po raz ósmy rozgrywanych na krakowskim Avatarze. Spośród 600 (!) uczestników najlepsi byli Maja Oleksy i Kamil Ferenc.
***
Trzeba zacząć od najważniejszej nowości krakowskich zawodów, czyli punktacji. Przypomnijmy, że w ostatnich latach sporo kontrowersji budził w trakcie tego typu zawodów podział na amatorów i „zawodowców”. Problem związany z zapisywaniem się do poszczególnych grup ostro zarysował wiosną tego roku w swoim tekście Robert Subdysiak: Skończmy z amatorami. Robert Subdysiak o formule zawodów boulderowych.
Organizatorzy Krak’em All 2023 znaleźli, moim zdaniem, eleganckie i sprawiedliwe rozwiązanie dla oddzielenia poszczególnych grup uczestników. O przynależności do grupy decyduje ranking (liczony po zakończeniu startu wszystkich grup na podstawie maksymalnie 20 problemów), który w przypadku zawodów na Avatarze został ustalony następująco:
- 20% najlepszych „Wszechmocni” aka „zawodowcy”
- 30% ze środka tabeli Nieśmiertelni
- 50% czyli dolna połowa tabeli Śmiertelnicy
Uczestnicy wszystkich trzech finałów są wyłaniani właśnie z tych grup. System zrzuca ze startujących ciężar decydowania o tym jacy są dobrzy. Świetne rozwiązanie! O innych, luźnych spostrzeżeniach napisałem w postcriptum, bo czas przejść do samego wspinania, przecież ono jest najważniejsze!
Jak wiadomo, sukces każdych zawodów to w ogromnym procencie zasługa pracy routsetterów, a byli to na Krak’em All 2023:
- Ida Kupś,
- Nikola Komisarz,
- Łukasz Filipiak,
- Aleksander Romanowski,
- Łukasz Smagała,
- Piotr Suder,
- Krzysztof Szalacha,
- Piotr Tabor.
Nie zawiedli, 45 problemów podstawowych było zróżnicowanych w każdym zakresie trudności i 600 uczestników miało ustawiony świetny ogródek zabaw. Przysługujące każdemu 2 godziny i 45 minut na pewno nie było czasem zmarnowanym.
Routsetterska robota była także świetna z perspektywy widza finałów Wszechmocnych. Mieliśmy w nich pełen komplet wspinaczkowych wyzwań: efektowne strzały i biegi po ścianie, płytki dla baletmistrzów, ryskę, kampusowe ciągnięcia na krimpach i inne nieoczywiste rozwiązania.
Wśród pań najskuteczniej wspinała się Maja Oleksy. Młoda tarnowianka rozprawiła się błyskawicznie z każdym z czterech problemów finałowych. Naprawdę niewiele zabrakło do przejścia od strzału wszystkich. Ambitnie walcząca Bianka Janecka nie była w stanie zrobić dość niewdzięcznej płytowej trójki i zajęła drugie miejsce. Hanna Kozina, którą zatrzymała jedynka i dwójka, była trzecia.
Wyniki panie:
- Maja Oleksy
- Bianka Janecka
- Hanna Kozina
- Olga Niemiec
- Melania Smoczyńska
- Maja Półtorak
Panowie mieli, jak się okazało, cięższe wyzwania. Po dosłownie rozbiegowej jedynce, którą udało się przejść prawie wszystkim, nastąpił balecik na połogu. Tutaj niestety nawet zona okazała się wyzwaniem. Kluczowy zgrabny kroczek, dający przepustkę do zony, zdołało wymyśleć jedynie dwóch finalistów: Kamil Ferenc i Jakub Ziętek. Ale nawet im nie udało się sięgnąć do topu dwójki.
Na trójeczce, gdzie trzeba było wykazać się także umiejętnością klinowania rąk, mieliśmy już wiele topów i to kilka w pierwszej próbie, problem zatrzymał jedynie Jurija Dziubaka i Olafa Malinowskiego.
Start finałowego problemu preferował zawodników lubiących pracę na chwytotablicy i kampusie. Testował też rezerwy mocy wyczerpane podczas zmagań na poprzednich baldach. Tutaj znowu niestety nie zobaczyliśmy nikogo na końcowej klamie, choć paru zawodników było naprawdę blisko.
W konsekwencji przebiegu finału bardzo blisko siebie w końcowej punktacji była czwórka zawodników a o kolejności na podium zadecydowała liczba zaliczonych zone i liczba prób. Zwyciężył Kamil Ferenc przed Piotrem Bunschem i Kubą Ziętkiem.
Wyniki panowie:
- Kamil Ferenc
- Piotr Bunsch
- Jakub Ziętek
- Kajtek Kupś
- Olaf Malinowski
- Michał Korban
- Jurij Dziubak
Pula nagród w zawodach wynosiła 40 tys. złotych.
Pełne wyniki zawodów znajdziecie na stronie Avatar a galerie na FB profilu ściany.
PS W zawodach funkcjonowała też runda dogrywkowa, podczas której każdy mógł poprawić swój wynik (dopisać/zmienić rezultat na dwóch baldach). To z punktu widzenia uczestnika amatora świetne rozwiązanie. W ramach jednej opłaty startowej możemy zrealizować dwie porządne trzygodzinne sesje, a dodatkowo poprawić swoją pozycję w ostatecznym rankingu. Sam skorzystałem ;).
Na drugiej szali jest „sportowa sprawiedliwość”, przecież dwie sesje to nie jedna. W konsekwencji końcowa punktacja pokazuje wynik walki toczonej na różnych zasadach. Być może ten czas i przestrzeń można by poświęcić na finały amatorskie, które mogłyby być rozgrywane na zestawie wybranym z tych samych istniejących problemów, ale w formule zbliżonej do prawdziwych finałów, czyli z limitem 4 minut na bald i jakimś minimalnym sędziowaniem.