10 x VI.5 w jeden dzień Michała Czecha
VI.5 jest w pewnym sensie wyjątkowym stopniem w historii polskiego wspinania Zapewne każdy, kto choć troszkę interesuje się tematem, słyszał o pokoleniu Nowej Fali, obsesji na punkcie “czystego sześć pięć” i drogach w tym stopniu, które wtedy powstały.

Michał Czech na drodze „Będkowski Playboy”, Dupa Słonia, Dolina Będkowska (fot. arch. M. Czech)
***
Z racji tego, że jestem wielkim fanem różnych łańcuchówek i tego typu śmiesznych projekcików, pomysł od dawna chodził mi po głowie. Prawdopodobnie od czasu pierwszej podobnej łańcuchówki, którą zrobiliśmy z Kubą Kokowskim w 2016 roku, przechodząc w ciągu dnia serię dróg pokolenia Kaskaderów w Dolinkach Podkrakowskich.
W tym roku cyferki zdawały się ładnie układać w całość. Otóż 10 lat temu, w lipcu 2013 roku, poprowadziłem swoje pierwsze VI.5, Chińskiego Maharadżę w Bolecho. 10 x VI.5 w jeden dzień, w dziesiątą rocznicę od przejścia pierwszego brzmiało jak coś, nad czym warto było się pomęczyć.
Ostatecznie łańcuchówkę zrobiłem we wtorek 30 maja, przechodząc kolejno następujące drogi:
- Odlot małpy
- Nienasycenie
- Będkowski Playboy
- Taliban
- Kobzdra
- Galapagos
- Pisuar pełen marzeń
- Chiński Maharadża
- Montokwas 212
- Chłosta
Wspinanie rozpocząłem około 6 rano, a skończyłem parę minut po 20. Nie spieszyłem się zbytnio. Sporo czasu spędziłem w samochodzie, przejeżdżając pomiędzy rejonami oraz stojąc w korkach (jak widać, kolejność nie była zoptymalizowana pod tym względem ). Muszę przyznać: bawiłem się świetnie i był to jeden z najfajniejszych dni, jakie kiedykolwiek miałem w skałkach. Wybrane drogi to nie tylko jedne z bardziej popularnych propozycji w tym stopniu pod Krakowem, ale również te, których próbowałem zaczynając się wspinać. Przygotowując się, zaliczyłem taką małą podróż w czasie i byłem zaskoczony, jak bardzo zmienił mi się odbiór trudności.
Zasadniczo moim supportem były dwie osoby: Instruktor wspinania – Paweł Bańczyk oraz Kinga Biernat, którzy nie tylko poświęcili swój czas, by asekurować mnie podczas finalnego przejścia, lecz również pomogli mi się do niego przygotować.
Spowiedź ze stylu i ograniczników
Na Odlocie małpy nie łapałem się klamek z Odlotu oraz kolumienki restowej. Będkowskim Playboyem najpierw zjechałem, powiesiłem ekspresy oraz przeczyściłem chwyty. Nie łapałem chwytów z prawej, ani tych powstałych w wyniku obrywu, acz przy moim wzroście nie zmienia to raczej wyceny, która i tak jest szemrana. Taliban zrobiłem wieszając ekspresy. Kobzdrę przypadkowo za bardzo ograniczając się na Supernitach. Dół bez nyży i kantu z banią do rysy, potem do góry lewą częścią płyty przez starego bolta, trawers do resta na wysokości klamy z Nitów, której pozwoliłem sobie złapać, a nawet na niej stanąć. Wyjście Prostowaniem. Troszkę się zamotałem, bo nie miałem dopatentowanego, aczkolwiek myślę, że trudności się zgadzały. Galapagos oczywiście bez ścianki z lewej, wpinki powiesiłem zjeżdżając, trzecia mocno przedłużona, bo drugiej nie ma. Pisuar pełen marzeń zrobiłem w drugiej próbie, nie mając tego wcześniej zapatentowanego. Maharadżę pomimo powieszenia ekspresów ze zjazdu zrobiłem w drugiej próbie, w pierwszej spadając z górnej części płytki. Montokwas bez chwytów z Abazego na dojściu i ryski u góry (do momentu wejścia w podchwyt), ekspresy powiesiłem ze zjazdu. Chłosta patentami dla długich. Dobrze sobie zejść w dół po całym dniu wspinania w górę.
Filmik z łańcuchówki znajdziecie na profilu FB Michała – tutaj.
Michał Czech
(AGREST Scarpa Team Polska, Grivel Polska, Millet Mountain, KW SAKWA)
10 x VI.5 w jeden dzień Michała Czecha [4]
Gratulacje! Wspaniały pomysł i wyczyn! Bardzo cieszy fakt że nie…
Edgar Nevermore
Defekacja? [4]
Dobry wykaz w dobrym czasie, ale??? Zgodnie z tym co…
January