Korespondent wspinania pe-el donosi ze Stolicy: Warszawska Liga Boulderowa wraca w bardzo dobrym stylu

Korespondent wspinania pe-el donosi ze Stolicy: po przerwie spowodowanej pandemią Warszawska Liga Boulderowa powróciła w bardzo dobrym stylu, przeskakując przy tym zawieszone wyżej niż dotychczas tyczki. Były to tyczki numeryczne.

***

Tyczki numeryczne

Pierwsza – liczba zaangażowanych obiektów; poprzednimi razy czterech, niegdyś trzech, a teraz – po dołączeniu siekierkowskiego Volta – aż pięciu.

Druga – robiąca największe wrażenie, frekwencyjna; w każdej odsłonie ligowych zmagań brało udział około siedmiuset osób. Jest to liczba imponująca, zwłaszcza, że zawody WLB adresowane są do grona odbiorców subtelnie ograniczonego: instruktorzy, zawodnicy, wspinaczkowi mutanci i inni „profesjonaliści” z definicji nie mogą brać w nich udziału.

Trzecia – może szczegół, ale przyjemnie istotny: tegoroczny finał składał się nareszcie z pełnego kompletu czterech balderów, w miejsce dotychczasowych trzech. Rzecz niebłaha. Osobiście brałem udział w przygotowaniach do pierwszego finału stołecznej ligi (lata temu na Warszawiance) i podejmowaniu decyzji o formie rywalizacji. Cztery baldy wydały się nam wówczas (i raczej słusznie) liczbą nieco za dużą dla wspinaczy-amatorów, tak przez wzgląd na fizyczne przygotowanie, jak i brak zawodniczego doświadczenia uczestników (metaforyczny „zapach strefy izolacji” daje specyficzne doznania). Fakt, że tegoroczne rozszerzenie formuły do standardu IFSC przebieg finału ubogaciło, miast go zubożyć, świadczy pośrednio o głębokim progresie, jakiego w ostatnich latach dokonało w naszym kraju wspinanie amatorskie. Czy progres ten przełoży się kiedyś na równie zamaszysty krok do przodu na poziomie Pucharu Polski, nie umiem optymistycznie zawyrokować.

Finał Ligi na Obiekto – widowisko

Rozegrany w sobotę 4 lutego finał na ścianie Obiekto był więc podsumowaniem rekordowego sezonu i słusznie przebiegł w świątecznej atmosferze. Publika dopisała, obiekt na prawym brzegu Wisły gęsto się zatłoczył (przybyli – licznie! – nawet warszawiacy lewobrzeżni, pomimo duchowej transgresji, jakiej to zawsze wymaga), powietrze wypełniła muzyka (dj), zaś sylwetki wspinających się zawodniczek i zawodników były wydobywane z mroku punktowymi reflektorami. Widowisko.

Za obiektową edycję ligi oraz finał odpowiadał zespół chwytowy pod przewodnictwem Jakuba Jodłowskiego, z Marcinem Karnickim oraz Jakubem Dobrowolskim. Czwartą wkrętarkę dzierżyła zaś osoba, której obecność pięknie spaja wszystkie sezony warszawskich zmagań, bezsprzecznie najbardziej zasłużony dla WLB chwytowy – Adam „Gender” Pracownik.

Zestaw finałowy okazał się zrównoważony, z dwoma baldami pionowo-połogimi oraz dwoma bardziej siłowymi propozycjami dla każdej z grup. Zgodnie z przyjętą estetyką paniom nie oszczędzono radości, jaką daje mierzenie się ze złożonymi, technicznymi skokami; zgodnie z odziedziczoną tradycją, ruchy najszczerzej eksponujące poezję mięśniową pozostawiono panom. Chodźmy teraz, Czytelniku, na spacer w konkrety.

Warszawska Liga Boulderowa 2022-2023 (fot. Szymon Aksienionek / Ola Drutkowska)

Warszawska Liga Boulderowa 2022-2023 (fot. Szymon Aksienionek / Ola Drutkowska)

***

Konkrety pierwsze – składy finałowe (6 osób) po pięciu edycjach zaciętych bojów:

Konkrety dalsze – przebieg ostatecznej rozgrywki oczyma autora relacji

PANIE

1|Damska jedynka była przykładem settingu najwyższej próby. Problemat pionowy, upaczkowiony, po niewielkich, a przy tym czerwonych chwytach wiodący. Trzy momenty (za pierwszy – zona), każdy obdarzony właściwie wyważoną, wyraźną trudnością, z każdego spadano. Trzy (również) topy: Matylda Wójcik, Olga Piowowarska-Pankowska, Hania Szkudelska; „wstępne pudło”, zjawisko pożądane, bo nadające czytelną strukturę obserwacji dalszych wydarzeń.

2| Bald, niestety, udany najmniej. Na obronę chwytowych – jedyny, do którego można mieć poważniejsze zastrzeżenia. Dano się ponieść starej pokusie rozpoczęcia damskiej przystawki koordynacyjną banią (a może lepiej – dynamicznym „wypadem w opadnięcie”). Decyzja sama w sobie jak najbardziej do obrony, jednakże obciążona ryzykiem – i gdyby nie Pola Chuderska, na przystawce tej nie zadziałoby się nic. Z kolei lekkość, z jaką Pola przemierzała kolejne przechwyty następujące po zonie, by zatrzymać się dopiero dwoma rękami na topie, sugeruje niedwuznacznie, iż panowie chwytowi podjętego ryzyka byli nie tylko świadomi, ale też własnej śmiałości nie do końca pewni. Jednym słowem, bald jednego, na szczęście dla wszystkich – pokonanego, ruchu.

3| Problem, który wyjaśnił wiele w kontekście wyników. Zrazu dynamiczna, lecz tym razem doskonale policzona hopka (raz oszukana, lecz to bez znaczenia), potem trochę soczystego wspinania po ściskach i oblakach. Topują tylko Pola Chuderska i Hania Szkudelska (Hania w pierwszej), dając tym samym do zrozumienia, kto tego wieczoru walczy o zwycięstwo. Klaudia Adamska i Olga Piwowarska-Pankowska muszą się zadowolić zoną, ale po ładnym hop-hop to zawsze jakaś radość.

4| Połóg prawdziwie nowoczesny, bo praktycznie pozbawionyt chwytów (leśli nie liczyć dwóch mikro-szpaków i zapinania w dziurkach na wkręty). Gra w czysty balans plus chłodną głowę przy dołożeniu do topu. Balansem popisują się: Klaudia Adamska (starczyło na zonę) oraz liderki, Pola i Hania. Chłodną głowę na topie dokłada Hania i bezapelacyjnie wygrywa pierwszy postpandemiczny finał WLB.

Warszawska Liga Boulderowa 2022/2023 - podium kobiet (fot. Ministerstwo Światła)

Warszawska Liga Boulderowa 2022/2023 – podium kobiet (fot. Ministerstwo Światła)

Podium kobiet

  1. Hanna Szkudelska
  2. Pola Chuderska
  3. Olga Piwowarska-Pankowska
  4. Matylda Wójcik
  5. Klaudia Adamska
  6. Olga Mącik

Pełne wyniki TUTAJ.

PANOWIE

1| Męska jedynka jakoś bliźniacza damskiej, ale czasu roztopów; tam, gdzie panie stąpały po lodzie, panowie skakali przez rzeczki i jeziorka. Skakali rączo, więc ostatecznie wszyscy doskoczyli; różnice w poczynionych próbach oraz zaprezentowanych stylistykach były przecież na tyle znaczne, aby otwierający finał problemat dostarczył nie tylko emocji, ale i historii.

2| Jedyny niezatopowany, zarazem najbardziej (również przez przypadek) widowiskowy bald. Przypadek polegał na tym, że drugi z finalistów – Piotr Biernacki – nieco zgłupiawszy przed ruchem do zony (chytowi planowali tutaj „swinga”, czyli bujando), uwolnił w jednym momencie myśl, fantazję i odwagę, obrócił kota ogonem, podhaczył obie stopy o bardzo przecież niewielki chwyt, a następnie zawisł na nim głową ku ziemi. Ktoś szepnął nabożnie „ale jaja!”, tłum uderzył decybelem, zaś pozostali finaliści, słysząc przez cienką plandekę, co się wyczynia, zaczęli zachodzić w głowę. A kiedy przychodził czas ich występu, i kiedy w występie tym dochodzili (bardzo szybciutko) do tegoż samego miejsca przez zoną, bezbłędnie odgadywali, że „tu się dzieją cuda”, również uwalniali myśli i fantazje, i solidarnie z pomysłodawcą odwracali kota.

I tak, na drugim problemie męskim wzięliśmy udział w nieoczekiwanym festiwalu nietoperza. Dostarczył on tyle trwożliwej radości, że niewielu zatęskniło za nieobecnym w tej odsłonie zmagań topem. Skądinąd – top ów byłby nagrodą za pokonanie uczciwie siłowej końcówki, zaś jego brak adekwatnie pokazał, że żaden z finalistów nie dysponuje pytonem zdolnym znokautować pozostałych. Bald, słowem, zadziałał.

3| Na trójce nastąpiła kontynuacja siłowej części finału. Spacer po dziurach w daszku (krzyże, obroty, dyndanie nogami) był przyjemnym preludium przed wymagającym wyjściem w płytę, na której bald się ostatecznie rozgrywał. Maciej Lakowski jako jedyny nie skosztował nawet częściowej słodyczy (zony), Ignacy Ignaczak jako jedyny zatopował i potem wygrał zawody.

Chwilę wzniosłej grozy przeżyliśmy natomiast, gdy z nieudanej bani do topu leciał Szymon Stachura. Ruch wyprowadzono w sposób zdradzający olbrzymią determinację („nie rób tego!” – poniosło się z publiczności na sekundę przed wyskokiem), próba dołożenia świadczyła o pogardzie dla śmierci. Swobodny lot ciała ułożonego w powietrzu poziomo, twarzą do ziemi, zdawał się trwać dłużej, niżby na to wskazywała wartość ziemskiego przyspieszenia. Po spotkaniu z materacem zawodnik przez chwilę jeszcze sobie dla przyszłego kurażu posiedział, co zgromadzeni w dalszych sektorach, częściowo zasłonięci widzowie zinterpretowali jako sygnał niekorzystny. Na szczęście próby kolejne Szymon oddawać swobodnie mógł, prawda, że bez dotychczasowego wigoru i w konsekwencji bez topu.

4| Najdziwniejszy co do przebiegu bald finałowy, przy tym – podobnie jak jedynka – dynamiczny kuzyn czwórki damskiej. Otwierający stawkę Maciej Lakowski nieomal tego balda przebiegł; wszystkim się zdawało, że trudność propozycji chwytowi przecenili. Tymczasem oprócz Macieja topował tu jeszcze tylko Piotr Bochen, dzięki czemu panowie zajęli odpowiednio trzecie i drugie miejsce. Zwycięzca Ligi, Ignacy Ignaczak, swojego ostatniego ligowego wspinania nie zaliczył do udanych, lecz uratowała go trójka i komplet zon. Tak się finał skończył.

Warszawska Liga Boulderowa 2022/2023 - podium mężczyzn (fot. Ministerstwo Światła)

Warszawska Liga Boulderowa 2022/2023 – podium mężczyzn (fot. Ministerstwo Światła)

Podium mężczyzn

  1. Ignacy Ignaczak
  2. Piotr Biernacki
  3. Maciej Lakowski
  4. Wojtek Cała
  5. Szymon Stachura
  6. Mateusz Bochen

Pełne wyniki TUTAJ.

***

Powrót WLB na rodzimą scenę wspinaczkową jest wydarzeniem dużej wagi. W czasach, w których wspinanie w dużym mieście nie ogranicza się do kilkudziesięciu osób śmierdzących tą samą piwnicą, ta niegdyś pionierska inicjatywa nie tylko nie umiera, ale z każdym swoim wydaniem rośnie wzdłuż (liczba edycji), wszerz (liczba startujących) i w głąb (doświadczeniem osób, które ją współtworzą). Z pewnością w kolejnym roku będą potrzebne następne zmiany (na przykład zwiększenie liczby baldów w rundach eliminacyjnych, o czym już się mówi), ale Warszawa lubi zmiany, więc chyba możemy być spokojni. Zwłaszcza, gdy mieszkamy w Krakowie.

Z Mazowsza dla wspinania pe-el,
Andrzej Mecherzyński-Wiktor

PS Z doniesień, które do mnie dotarły – a którymi dla dziennikarskiej rzetelności muszę się podzielić – wynika, że do zmiany jest również jakość finałowego streamingu.

Od red. Galeria zdjęć wkrótce na FB Warszawskiej Ligi Boulderowej.

Pod patronatem




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum