16 września 2022 13:37

Wszystko było wyzwaniem, ale ekipa świetnie sobie radziła: Jacek Jawień o filmie „Broad Peak”

Niedawno premierę miał film „Broad Peak” w reżyserii Leszka Dawida. Zofia Kajca rozmawia z Jackiem Jawieniem, pełniącym na planie funkcję konsultanta ds. wysokogórskich i sprzętu wyprawowego. Jego rolą było między innymi skompletowanie ekipy himalaistów, dublerów, instruktorów, ratowników i lekarzy.

Na planie filmu "Broad Peak" w reż. Leszka Dawida (Netflix)

Na planie filmu „Broad Peak” w reż. Leszka Dawida (Netflix)

***

Zosia Kajca: „Broad Peak” to najwyżej kręcony polski film fabularny. Niektóre sceny powyżej 5000 m n.p.m. Co było największym wyzwaniem w filmowaniu na takich wysokościach?

Jacek Jawień: Wszystko było wyzwaniem, choć muszę przyznać, że cała ekipa świetnie sobie radziła. Pracowaliśmy na bardzo dużych wysokościach, więc aklimatyzacja, ale przede wszystkim warunki zimowe w Alpach dawały się we znaki. Co chwilę mieliśmy jakieś kłopoty, z mikrofonami, kamerami, z bateriami. W styczniu w okolicach Monte Bianco temperatura -20 stopni Celsjusza to norma. W Karakorum odwrotnie. Latem u podnóży gór było potwornie gorąco. Na górze już na szczęście stabilnie i bez skrajnie niskich temperatur. Mogliśmy z powodzeniem robić swoje.

Jak wyglądał dzień kręcenia w Alpach zimą?

Rano ubieraliśmy uprzęże, raki, wiązaliśmy się linami, sprawdzaliśmy ABC lawinowe – bez tego nikt nie wychodził ze schroniska. Spędzaliśmy na lodowcu 8 do 10 godzin. Mimo że staraliśmy się dowozić prowiant, przerwa na obiad nie zawsze była możliwa. Zdarzało się, że biegaliśmy z kamerami z powrotem do schroniska, żeby je ogrzać, osuszyć baterie, by dalej filmować. Na szczęście mieliśmy mocną ekipę i przede wszystkim każdy zaakceptował warunki naszej pracy i zasady działania w górach, na lodowcu.

Sporo ujęć kręciliście dronami.

Tak, bez nich nie byłoby takiego efektu. Film estetycznie robi naprawdę duże wrażenie. Mieliśmy też bardzo ambitny plan, żeby postawić kamerę na szczycie. Chcieliśmy wnieść sprzęt na sam wierzchołek Broad Peaku, połączyć kamerę z komputerem w bazie i nakręcić ujęcie z całej doby. Niestety się nie udało. Braliśmy taką ewentualność pod uwagę.

Na planie filmu "Broad Peak" w reż. Leszka Dawida (Netflix)

Na planie filmu „Broad Peak” w reż. Leszka Dawida (Netflix)

Te szerokie, bardzo obrazowe ujęcia zwróciły moją uwagę. Niesamowicie przyciągające. W jaki sposób udało wam się przetransportować tyle sprzętu tak wysoko?

W Karakorum korzystaliśmy z pomocy tragarzy wysokościowych, bo tam nie mieliśmy tak dużo do wzięcia. W Alpach za to mieliśmy około 4 ton sprzętu, w wersji maksymalnie okrojonej. Początkowo transportowaliśmy go kolejką górską. Ostatecznie śmigłowcami, gdy okazało się, że mamy za mało czasu, a koszt wynajęcia śmigłowca będzie porównywalny. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów, bo nawet skutery śnieżne tymi śmigłowcami przewoziliśmy. W Alpach ekipa filmowa liczyła sobie około 80 osób. Musieliśmy być zaopatrzeni w odpowiedni sprzęt. W końcu codziennie czyhało na nas niebezpieczeństwo.

Skąd decyzja, żeby kręcić w tak trudnym terenie, bez wykorzystania green screenów i innych sztuczek?

Producenci od samego początku wychodzili z założenia, że film ma oddawać prawdziwą naturę gór. Po pierwszych rozmowach dotyczących planów filmowych byłem trochę przerażony, jednak stopniowo dochodziliśmy do kompromisów. Oczywiście pojawiały się też zwariowane pomysły. Część z nich udało się nawet zrealizować. Mimo scenariusza nie zabrakło też szalonej improwizacji.

Na planie filmu "Broad Peak" w reż. Leszka Dawida (Netflix)

Na planie filmu „Broad Peak” w reż. Leszka Dawida (Netflix)

Możesz podać przykład?

Pod Broad Peakiem chcieliśmy jak najwięcej ujęć nakręcić bezpośrednio w ścianie. Pracowała przy tym czwórka dublerów. Jedynym problemem było to, że nasza ekipa z dronem nie dostała wiz. Władze w Islamabadzie miały z tym jakiś kłopot. W tym czasie Jędrek Bargiel zjeżdżał na nartach z K2, a jego brat Bartek filmował za pomocą drona. Cały sprzęt mieli już u góry, więc współpraca z nimi wiele nam ułatwiła i de facto uratowała film. Długo debatowaliśmy też nad sceną z obozu pierwszego. Nikt nie chciał się zgodzić na to, żeby Irek Czop (w roli Macieja Berbeki) tam szedł ze względu na niebezpieczeństwo ze strony spadających kamieni. Poszliśmy więc grupą dublerów, z reżyserem i operatorem. Nakręciliśmy przepiękne ujęcie przy bardzo charakterystycznym zębie skalnym. Leszek Dawid chyba tego nie planował, ale wyszło genialnie. To oczywiście było ryzykowne, ale każdy miał tego świadomość i braliśmy za to odpowiedzialność.

W jaki sposób dobierałeś ekipę, która miała pracować w technicznym i wspinaczkowym obszarze?

Miałem za zadanie zebrać zespół himalaistów, dublerów, instruktorów, ratowników i lekarzy. Wybrałem swoich kolegów i przyjaciół, z którymi wielokrotnie działałem w górach. Chciałem mieć pewność, że każdy z nich i wszyscy razem się sprawdzą przy tej pracy. Przekrój charakterów był bardzo szeroki, ale wszyscy zdali egzamin w 100 procentach. Każdy spełnił swoje zadanie, ale przede wszystkim to był dla nas świetny czas.

Jak wyglądała współpraca dublerów z aktorami?

Z Irkiem Czopem poznaliśmy się w Karakorum. Szybko złapaliśmy wspólny język, bo do tego czasu Irek zdążył już poczuć, co ludzi pcha w te góry. To był klucz do sukcesu. Pojechał aktor, wrócił Berbeka. Współpraca w górach szła dobrze, bo się wszyscy zaprzyjaźniliśmy. Aktorzy nam bardzo ufali. Oczywiście robiliśmy wszystko w 100 proc. bezpiecznie, żadnej brawury. Na eksperymenty pozwoliliśmy sobie tylko my sami – dublerzy.

Na planie filmu "Broad Peak" w reż. Leszka Dawida (Netflix)

Na planie filmu „Broad Peak” w reż. Leszka Dawida (Netflix)

Upadek Maćka, czyli prawdziwy Irek, który zsuwa się po prawdziwym stoku. Natomiast zanim to nakręciliśmy, to chyba z tydzień przygotowywaliśmy się do tego technicznie. Dublerzy sprawdzali kąt nachylenia stoku, jakość śniegu, prędkość z jaką porusza się aktor i operator z kamerą. To było trudne do skoordynowania i z samym Irkiem też kilka dubli musieliśmy nakręcić. Oczywiście wszystko z pełną asekuracją. Ratownicy zabezpieczali cały teren pod kątem lawinowym.

Ile zajmuje zrobienie z aktora himalaisty?

Kilka tygodni, ale wszystko dzięki temu, że Irek jest bardzo zdolnym facetem. Spędziliśmy sporo czasu na szkoleniach w Tatrach, Beskidach, na Jurze. Nie było dla niego problemem pojechać na via ferraty do Włoch, gdzie poczuł trochę powietrza pod nogami. Dzięki temu nie czuł lęku, gdy kręciliśmy w Alpach.

Co było dla ciebie najtrudniejsze w pracy przy tak wymagającej produkcji?

Właściwie czułem się tam jak ryba w wodzie. Nic mnie wyjątkowo nie zaskoczyło. Do zmian, które zachodziły, szybko się przyzwyczaiłem. Jedno na świecie jest pewne i to jest zmiana. Byliśmy do tego przygotowani. Mieliśmy ambitne, ale realne plany. I większość udało się zrealizować.

Dziękuję za rozmowę Jacku.

Dzięki.

***

„Broad Peak” od 14 września można oglądać na platformie Netflix. Film wyświetlany jest także w wybranych kinach, w tym w Kinie Pod Baranami (9-22 września)

Recenzję filmu znajdziecie TUTAJ.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum