12 września 2022 13:17

„GOPR. Na każde wezwanie” – recenzja

We wrześniu nakładem wydawnictwa Agora ukazała się monografia GOPR. Na każde wezwanie Wojciecha Fuska oraz Jerzego Porębskiego.

„GOPR. Na każde wezwanie”, Jerzy Porębski, Wojciech Fusek, 2022

„GOPR. Na każde wezwanie”, Jerzy Porębski, Wojciech Fusek, 2022

***

Nazwiska autorów są znakomitej większości miłośników literatury górskiej nieobce. Na marginesie wspomnieć można, iż autorzy (a pewnie i specjaliści od marketingu wydawnictwa) publikują w najlepszym z możliwych momencie. W tym roku bowiem GOPR obchodzi siedemdziesięciolecie swojej działalności.

Nie da się nie dostrzec analogii z dyptykiem Beaty Sabały-Zielińskiej (TOPR. Żeby inni mogli przeżyć oraz TOPR. Nie każdy wróci) – analogii tymże choćby uzasadnionej, iż odrębne obecnie organizacje mają przecież wspólne korzenie. A raczej jeden korzeń – powstałe w 1909 toku we Lwowie Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe z siedzibą w Zakopanem.

W powszechnym mniemaniu, które niejednokrotnie nisko sobie ceni zdrowy rozsądek, a także za sprawą medialnego rozgłosu wokół TOPR- u (artykuły prasowe, wystąpienia w telewizji, a nawet serial) oraz samych Tatr, GOPR jawi się jako skromniejszy brat, któremu powierzono łatwiejsze nico zadanie. Nic bardziej mylnego. W obszernych Karkonoszach, rozległych i do niedawna zdziczałych Bieszczadach, zróżnicowanych Sudetach czy na obszarze malowniczej Jury Krakowsko – Częstochowskiej mniej lub bardziej wykwalifikowani turyści i sportowcy odnaleźć mogą tę samą, jeśli nie większą ilość atrakcji i równie wiele niebezpieczeństw.

Tego samego dowodzą liczby. Nad bezpieczeństwem turystów i sportowców czuwa obecnie niemal 800 ratowników, którzy w samym tylko 2021 roku przeprowadzili 2494 akcji górskich (423 wyprawy ratunkowe, 1671 akcji ratunkowych i 400 interwencji). Do tego dochodzą szkolenia, profilaktyka, zabezpieczenie zawodów, życie prywatne ratowników – mają więc oni pełne ręce potrzebnej, a jakże często niedocenianej roboty.

To właśnie rozpiętość ich działań, a także zawiłe koleje losu organizacji i rozbudowana jej struktura stały się osią kompozycyjną książki duetu Fusek – Porębski.

Sami autorzy przyznają, iż nadmiar faktów i ryzyko runięcia w przepaść patosu to tylko dwa z niebezpieczeństw, na które narażeni są piszący o ratownikach. Spośród innych wymienić można epatowanie grozą, rozwlekłość, drobiazgowość, uleganie podszeptom rozmaitych koterii, sensacyjność, uleganie modzie czy forsowanie własnego interesu. Podkreślić wypada, iż egzamin wobec czytelników i etyki dziennikarskiej zdają autorzy nadzwyczaj dobrze. W książce sporo jest dat i faktów, podobnie jak nazwisk – ale nie sposób chyba inaczej przedstawić historii organizacji tworzonej przez ludzi dla ludzi. Patosu szczęśliwie także udaje się autorom uniknąć, podobnie jak epatowania grozą. O tym, że nie zawsze odnosi się taki sukces, przekonują się co wnikliwsi czytelnicy wzmiankowanej powyżej pozycji Beaty Sabały-Zielińskiej. Nie wspominając o prasie brukowej czy nastawionych li tylko na klikalność pseudoartykułach…

Pierwsza część książki poświęcona jest zawiłej historii opisywanej organizacji. Rozszerzanie działalności, akcje nieformalne, wyodrębnienie się z TOPR, rozbudowa struktury – to trudny i niewdzięczny dziennikarsko temat, bo niełatwo doprawdy opisać fakty tak, by nie były nużącymi dla odbiorcy. Z tym jest więc różnie, ale szala między nudą a zaciekawieniem przechyla się raczej w stronę tego drugiego.

Druga zaś część obejmuje istniejący obecnie podział formalno – faktyczny GOPR. Raczej zresztą formalny niż faktyczny, bo w razie potrzeby ratownicy poszczególnych grup nie tylko łączą siły, ale walnie wspomagają także inne organizacje. Poszczególne rozdziały otwiera wybrana, najczęściej głośna medialnie tragedia górska w omawianym obszarze. Przytoczenie jej niewątpliwie uzasadnia konieczność istnienia odnogi GOPR na danym terenie. Bez wątpienia wpływa także na podniesienie zainteresowania czytelnika. Dość powiedzieć, iż jest to zabieg z punktu widzenia odbiorcy udany, dynamizuje bowiem opowieść, przynosi zmianę narracji, przydaje na nowo statystykom wypadków ludzkiej twarzy. A przy tym metoda owa jest na tyle powściągliwie stosowana, iż książka nie przeradza się w fabularyzowaną historię wypadków.

Całość czyta się dobrze, co jest sporym osiągnięciem autorów, zważywszy na złożoność tematu.

Kolejnym wartościowym aspektem jest wyłuszczenie (nie po raz pierwszy zresztą, ale niestety zasadny) argumentów przemawiających za tym, by działania ratowników pozostały bezpłatne bezpośrednio dla ratowanego. Tli się iskierka nadziei, iż zamknie to usta internetowym krzykaczom, których nieproszone komentarze akcji ratowników brzmią „powinni płacić, płacić i jeszcze raz płacić!”.

Kolejne karty książki nie mówią wiele o tym, jak ratownicy radzą sobie z frustracją wywołaną głupotą czy bezmyślnością i zwykłych żartownisiów. Pokazują za to w wyważony i merytoryczny sposób, iż w terenie górskim największym zagrożeniem i zarazem jedynym ratunkiem są nie okoliczności, nie sprzęt, lecz człowiek. A granica między pasją, sportem czy rekreacją a walką o życie potrafi stać się w górach niezwykle cienka.

Ratownicy GOPR są nie tylko bohaterami, ale wręcz skromnymi współautorami książki. Dobrze się dzieje, iż autorom udało się ów aspekt wyszczególnić. To właśnie z tego względu, gdyby pominąć jej inne walory, książka zasługuje na uwagę i życzliwy odbiór czytelników.

Ilona Łęcka

Książka jest dostępna w promocyjnej cenie w księgarni wspinanie.pl.

Przy okazji jej wydania uruchomiliśmy promocję na inne górskie tytuły. Do końca września wybrane pozycje kosztują tylko 30 zł!

Promocja na górskie tytuły Agory

Promocja na górskie tytuły Agory




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum