Kacper Tekieli solo na Grani Amicis (D, 5+, 680 m od końca lodowca)
14 czerwca tego roku Kacper Tekieli przeszedł solo Grań Amicis (D, 5+, 680 m od końca lodowca) na Pic Tyndall 4241 m (Matterhorn). Przejście zajęło mu 5 godzin, cała akcja Cervinia – Cervinia 18 godzin. Poniżej relacja Kacpra.
***
Miesiąc temu zrealizowałem pomysł, który chodził za mną od dłuższego czasu. Jako że poznałem podstawowe 4 granie Matterhornu, do „kolekcji” brakowało mi pewnego tworu, który nazywany jest piątą granią tej góry. Pic Tyndall jest punktem w Grani Lion o bardzo niewielkiej wybitności, ale dość ważnym z topograficznego punktu widzenia, bo jest to szczyt zwornikowy, wysyłający w południową stronę „dodatkową grań”. Ta grań to właśnie Cresta de Amicis.
Droga pokonana została po raz pierwszy przez A. Cretiera, B. Oliettiego i A. Gasparda 7 lipca 1933 roku. Niestety alpiniści stracili życie w czasie zjazdów w miejscu nazywanym dziś Pasażem Cretiera.
Oryginalny wariant startuje z pominięciem lodowca o nazwie identycznej jak szczyt wieńczący drogę. Jest to jednak kruszyzna tak wielka, że górne partie wydają się przy tym El Capitanem. Zgodnie więc z rysunkiem zalecam trawers lodowca i wbicie się w ścianę na trochę poniżej 3500 m.
Kolejny fragment, aż do ostrza grani, to łatwy technicznie teren, który jednak może sprawić problemy asekuracyjne i orientacyjne. Wbrew pozorom, to tutaj chętni będą musieli wykazać się najbardziej górskim nosem lub przejść do regularnej asekuracji.
Po osiągnięciu ostrza grani droga nabiera charakteru w stylu „uskok/taras/. Uskoki bywają eksponowane, jednak tylko skąpa asekuracja, lub rezygnacja z niej, daje obietnicę ukończenia drogi w czasie przepisowych 7-8h. Jednym z tych uskoków jest wariant Gianottiego, czyli niejako prostowanie oryginalnego obejścia (wygląda na kruche). Dla mnie było to jedyne miejsce, gdzie podjąłem asekurację, i to na całej długości 45- metrowej liny. Był początek sezonu, więc w kluczowej rysie weszły do gry raki i dziabka, jednak w lipcu i sierpniu trudności nie powinny przekroczyć nominalnych, czyli 5+.
Po kluczowych, naprawdę urodziwych trudnościach czeka nas jeszcze sporo „terenu alpejskiego”, często w rakach. Dochodząc do kopuły szczytowej Pic Tyndall, musimy zadecydować, czy przejdziemy tak zwanym Krawatem, czyli potężnym, stromym i według mnie niebezpiecznym trawersem do Grani Lwa, czy wpakujemy się w większe trudności wariantu „na wprost”. Ja wybrałem pierwszą opcję i zastanawiam się nad słusznością.
DLA KOGO?
Grań tę porównałbym chyba w największym stopniu z Furggen. Trochę krótsza, trochę łatwiejsza (choć kluczowe trudności na pewno o większym ciągu). Byłem na Matterhornie ładnych kilka razy, w sumie sześcioma różnymi drogami i zdziwiony byłem widząc, jak wprawni wspinacze wybierają drogi „zupełnie normalne”. Z pewnością kilkuletnie doświadczenie tatrzańskie, dobry nos do terenu i wyrobiony brak przywiązania do „obowiązujących” schematów, pozwala na sprawne zespołowe przejście tej drogi. Pod warunkiem wystarczającej aklimy i warunków – rzecz jasna. W nagrodę za nieszablonową decyzję, będziemy wspinać się w dzikim otoczeniu, najpewniej sami, z niezłym wglądem w południową ścianę Góry.
CO ZABRAĆ?
Na kluczowy wyciąg: 45 m liny, 5 camów do 2-calowego, 6 ekspresów.
Wiele informacji pochodzi z bardzo dobrego tekstu jednego ze współczesnych znawców Matterhornu, Cazzanelli François: www.francoiscazzanelli.it/…/10/cresta-de-amicis.
Kacper Tekieli