Pożegnanie z Innsbruckiem: Simon Messner i Martin Sieberer wytyczają „Goodbye Innsbrooklyn” w Valsertal
Pod koniec marca Simon Messner i Martin Sieberer przeszli nową drogę w austriackiej dolinie Vals. Goodbye Innsbrooklyn biegnie północną ścianą Schrammacher, w przeważającej części po skale, a najtrudniejsze miejsce na drodze autorzy wycenili na VIII-.
***
Valsertal to dolina znajdująca się niemalże na przedmieściach Innsbrucka, tuż przed przełęczą Brenner. Potencjał doliny doceniał między innymi David Lama, który od 2008 roku wracał tu dość regularnie i wytyczał nowe drogi. Przeszedł Badlands (pierwsze przejście, solo, kwiecień 2012 roku), Schiefer Riss na Sagwand w marcu 2013 roku w zespole z Hansjörgiem Auerem i Peterem Ortnerem, Mittelpfeiler także na Sagwand (solo, maj 2013) oraz Nordverschneidung (pierwsze przejście, solo, grudzień 2013 roku) na północnej ścianie Hohe Kirche. To z pewnością niepełna lista przejść Austriaka w tym rejonie. Po jego przedwczesnej śmierci ściany Valsertal eksplorują kolejni alpiniści.
Simon Messner i Martin Sieberer wracali do Valsertal cztery razy w przeciągu pięciu lat, by pokonać upatrzoną drogę, biegnącą logiczną linią przez północną ścianę Schrammacher. Wcześniejsze próby zimą i wiosną kończyły się wycofem. Raz płyty skuwała cienka warstwa lodu, innym razem wszystko było mokre i z góry sypały się kamienie, a jeszcze innym razem ktoś gwizdnął wspinaczom depozyt sprzętu.
Pod koniec marca tego roku temperatury były niskie i od miesiąca prawie nie padało (podobno najsuchszy marzec w Tyrolu w historii). Niemniej pomimo mrozu wspinaczka wymagała uwagi, w ścianie jest miejscami krucho.
Niższe partie wspinacze pokonali w rakach, później zmienili buty na wspinaczkowe i przytroczyli dziaby. Kluczowy wyciąg to nieprzyjemne ruchy, płytka ryska i zaokrąglony daszek (to miejsce autorzy wyceniają na VIII-). Asekuracja w tym miejscu jest ryzykowna, ostatni przelot zostaje dość nisko i nie budzi zaufania. Mimo to Martin Sieberer przeszedł kruks w pierwszej próbie.
Kolejne wyciągi prowadziły systemem rys i zacięć. Alpiniści wspinali się po skale, drugi niósł plecak z rakami i dziabami. Po siódmym wyciągu teren położył się i wspinacze wyszli na słońce. Wspinali się nadal w większości po skale, więc na krótkich fragmentach twardego śniegu wycinali stopnie młotkiem. Około 16:00 stanęli na grani pomiędzy Schrammacher i Sagzahn.
Młody Messner skomentował:
Zrobiliśmy to! Po pięciu latach od pierwszej próby i na kilka dni przed moją wyprowadzką z Innsbrucku. Trudno sobie wyobrazić lepsze pożegnanie!
Michał Gurgul
źródła: planetmountain.com, Simon Messner