Nigdy nie odczuwam presji z zewnątrz: rozmawiamy z Aleksandrą Mirosław

Aleksandra Mirosław (Black Diamond, Under Armour, KW Kotłownia) jest jedną z 20 zawodniczek, które wywalczyły awans olimpijski. Jednocześnie tylko ona będzie reprezentować w Tokio polskie barwy we wspinaniu. Rozmawiamy z Olą o przygotowaniach do Igrzysk i nadziejach związanych ze startem w Tokio.

Ola Mirosław (fot. Piotr Staroń)

***

Piotr Turkot / wspinanie.pl: Na pierwszych zawodach Pucharu Świata w Salt Lake City (29 maja) zajmujesz pierwsze miejsce. My oczywiście traktujemy to jako świetny prognostyk przed Igrzyskami, a jak ty sama tłumaczysz i oceniasz swój sukces?

Aleksandra Mirosław: Ze startu w SLC jestem bardzo zadowolona. Był to mój pierwszy start po kontuzji, moim zdaniem bardzo mi potrzebny, aby nabrać pewności, że z palcem jest już wszystko w porządku. Biegałam pewnie i bez błędów, co pokazało mi, że dobrze radzę sobie z biegami pod wpływem stresu. Przed Tokio jest to dla mnie świetna informacja.

Ola Mirosław (fot. Piotr Staroń)

Najwyższa forma oczywiście ma przyjść na początku sierpnia w Tokio, po drodze był PŚ w Villars Nie zdecydowałaś się na start, dlaczego?

Wspólnie z trenerem podjęliśmy decyzję o odpuszczeniu startu w Villars. Skupiamy się już na Igrzyskach i ostatniej prostej w przygotowaniach do Tokio.

Z wielką atencją podchodzisz do treningu. Opowiedz nam,  jak wygląda jeden z twoich zwykłych dni podczas przygotowań. Z kim współpracujesz?

Myślę, że tak jak u każdego sportowca, wszystko kręci się wokół treningu i odpowiedniej regeneracji. W zależności od dnia i tygodnia treningowego, w jakim aktualnie się znajduję, w ciągu dnia wykonuję od 1 do 3 jednostek treningowych.

Jeśli chodzi o trenerów to moim głównym trenerem prowadzącym od wielu lat jest Mateusz Mirosław, a w kontekście przygotowań do IO dołączyli do niego Maciek Oczko oraz Olo Romanowski. W kwestii wsparcia przygotowań nie tylko do Igrzysk, ale również na co dzień są to: Black Diamond, Under Armour, Polski Związek Alpinizmu z dotacji Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, Ministerstwo Obrony, Centralny Wojskowy Zespół Sportowy, Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego, Miasto Lublin, KW Kotłownia, Fundacja Moniki Pyrek, Fundacja Pho3nix, a także Polska Fundacja Narodowa po przez program Team100.

Ola Mirosław, z mężem i trenerem Mateuszem (fot. Piotr Staroń)

Czasówki to jeden z elementów „trójboju” – jesteś w tej konkurencji mistrzynią. Finał czy miejsce medalowe będzie jednak zależało od wyników w boulderingu i prowadzeniu. Udało ci się zrobić postępy w obu tych konkurencjach? Czy też skupiłaś się na jednej z tych konkurencji?

Cały problem polegał na tym, jak wprowadzić trening pod kątem prowadzenia i boulderingu – tak, aby nie zaburzyć przygotowań w czasówkach. Na szczęście to nie ja musiałam się o to martwić, a właśnie wspomniani wcześniej Mateusz i Maciek. Myślę, że na pewno zrobiłam postęp w obu tych konkurencjach, widzę to po swoim sposobie wspinania i pewności ruchów na ścianie, natomiast po MŚ w Hachioji oraz ME w Moskwie wiemy, że wygrana w czasówkach zapewnia mi awans do finału trójboju, więc tak naprawdę to moja koronna konkurencja jest priorytetem w moich przygotowaniach.

Ola Mirosław (fot. Piotr Staroń)

Pandemia, lockdown, ograniczona liczba pucharów, możliwości podróżowania, sam fakt przesunięcia o rok Igrzysk. Czy to wszystko utrudniło ci przygotowania, czy też paradoksalnie ten dodatkowy rok pozwolił na zbudowanie jeszcze lepszej formy?

Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Starałam się nie zastanawiać nad tym, jaki wpływ będzie miało przesunięcie Igrzysk. Wiem natomiast, że zarówno Mateusz, jak i Maciek zrobili wszystko, aby dodatkowy rok został odpowiednio przepracowany.

Ola Mirosław (fot. Piotr Staroń)

Zaczynasz czuć presję przed startem w narodowych barwach na najważniejszych zawodach dla sportowca?

Nigdy nie odczuwam presji z zewnątrz. Wiem, po co jadę do Tokio i co chcę tam osiągnąć. Po za tym oczekiwania, które mam w stosunku do siebie, i tak są zawsze wyższe od tego, czego mogliby oczekiwać ode mnie inni.

Ola Mirosław (fot. Piotr Staroń)

Strona mentalna – zakładając oczywiście, że trafisz z formą – będzie niezwykle ważna. Jak przygotowujesz się do Igrzysk od tej strony? Jak wyobrażasz sobie atmosferę tych zawodów? Czy będą odbiegać od „normalnych” pucharowych zmagań?

Podchodzę do Igrzysk tak samo jak do wszystkich innych zawodów. Nie tworzę w głowie żadnych scenariuszy czy oczekiwań. Po prostu skupiam się na treningach, a do przygotowań staram się podejść tak jak do każdych innych.




Generalnie zapowiada się wielka przygoda – wspinacze wśród sportowców z całego świata, z różnych dyscyplin. Wioska olimpijska, ceremonia otwarcia… Mimo pandemicznych ograniczeń nie powinno zabraknąć japońskich kibiców. Podekscytowana?

Bardzo!

Ola Mirosław (fot. Piotr Staroń)

Jak wyglądają twoje plany na ostatni miesiąc przed Igrzyskami? Kiedy wylatujesz do Japonii?

Ostatni miesiąc przed Igrzyskami spędzę w Polsce, głównie w Lublinie, ale też planuję krótkie wyjazdy do Krakowa na konsultacje z Maćkiem, czy do Warszawy, aby powspinać się z Olem. Do Japonii wylatuję 31 lipca, więc trochę na ostatnią chwilę, ale w związku z COVIDem i wszystkimi obostrzeniami w Tokio uważamy z Mateuszem, że jest to najlepsza dla mnie strategia.

Z jakimi nadziejami tam pojedziesz? Jaki stawiasz sobie cel jako sportowiec?

Od początku mówiłam, że do Tokio jadę po finał olimpijski i tego się trzymam :-).

Już teraz trzymamy kciuki! Dzięki za rozmowę.

***

Olę Mirosław wspiera sprzętowo Black Diamond




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum