Wywiad z Wojtkiem Kurtyką w „Gazecie Wyborczej”
Wojtek Kurtyka to nie tylko legendarny wspinacz, ale również baczny obserwator tego, co dzieje się w świecie alpinizmu. Niestety bardzo rzadko dzieli się swoimi przemyśleniami, a ma ich sporo, również tych kontrowersyjnych. Gazecie Wyborczej udało się jednak namówić go do rozmowy o istocie alpinizmu i himalaizmu. W wywiadzie pada wiele ciekawych stwierdzeń, nie brakuje również wielu ostrych komentarzy w kierunku legend, postaci żyjących i nieżyjących, polskiego (i nie tylko) himalaizmu. Sam tytuł sugeruje wiele: „Wojciech Kurtyka: Polski himalaizm ma na koncie igrzyska śmierci i przemilczane oszustwa wspinaczkowe”.
Wywiad ukazał się już w internetowej wersji, jutro ma pojawić się w tradycyjnym wydaniu Gazety Wyborczej.
Wojtek Kurtyka od zawsze był orędownikiem i jednym z najwybitniejszych przedstawicieli stylu alpejskiego w górach wysokich. W rozmowie wielokrotnie podkreśla wyższość tej formy wspinania nad oblężniczym himalaizmem. Do kanonu wejdzie z pewnością jedno z jego kwiecistych porównań…:
Różnica między himalaizmem uprawianym w wielkiej zdobywczej wyprawie a himalaizmem realizowanym w małym, samodzielnym zespole jest jak między seksem w burdelu a seksem w intymnej, osobistej więzi. Czas, aby to również zrozumieli dziennikarze szerokiego nurtu. Wierzę, że kończy się era kołchoźniano-militarnych wypraw. Chyba bardziej inspirują mnie wyczyny nagich morsowiczów na Babiej Górze niż pełzanie zimą po himalajskich parkach linowych.
Kurtyka idzie jednak dalej, krytykuje nie tylko Polski Himalaizm Zimowy, ale również niektóre osiągnięcia Jerzego Kukuczki, Wandy Rutkiewicz czy Krzysztofa Wielickiego.
Historie tych wejść wymuszają pytanie: czego Kukuczka właściwie dokonał? Przecież te wejścia były wzorcem klientowskiego udziału w wyprawie komercyjnej, w dodatku bez opłaty, bo w PRL-u wszyscy byliśmy przyjaciółmi i Jurek miał za darmo. Był chyba najtwardszym gościem w całym himalaizmie, tyle że te wejścia były aktami heroizmu w robotach wysokościowych. Niestety upadanie złotych dekad jeszcze bardziej objawia się w upadku etycznym – w igrzyskach śmierci i przemilczanych oszustwach wspinaczkowych.
Poddaje w wątpliwość jeden z ciekawszych epizodów eksploracyjnych w Karakorum, jakim było wejście na Broad Peak Middle…
Według himalajskich kronik w lipcu 1975 na dziewiczy Broad Peak Middle weszli Kazimierz Głazek, Janusz Kuliś, Marek Kęsicki, Bohdan Nowaczyk i Andrzej Sikorski. Trzej ostatni zginęli podczas zejścia. Broad Peak Middle był w tamtych czasach jednym z trzech ostatnich niezdobytych wierzchołków ośmiotysięcznych. Tuż po wyprawie Romek Bebak oznajmił, że wejścia na szczyt nie było. W świetle ostatnio opublikowanych archiwalnych raportów uczestników tego rzekomego wejścia, w świetle informacji przekazanych przez najbliższego świadka wydarzeń Romka Bebaka i wreszcie w kontekście mojej osobistej znajomości rejonu szczytu również ja jestem przekonany, że tego wejścia nie było.
Podkreśla znaczenie partnerstwa we wspinaniu, przekonując, że prawdziwy jego sens można znaleźć głównie podczas wypraw w małych zespołach. Na przeciwnej szali stawia dużą liczbę wypadków wśród partnerów Kukuczki czy Wielickiego:
Oczywiście Jurek nie zabijał swoich partnerów, tyle że z pewnością mógł ich ocalić. I tu tkwi cholerstwo ambitnego himalaizmu. Kiedy Jurek opowiadał mi o tym jednym słowie Tadka, widziałem, jak pochmurniała jego powściągliwa twarz.
Myślę, że niektóre z tych śmierci wywoływały w nim wyrzuty sumienia, ale co z tego, już po paru miesiącach, jak na Manaslu, wielki odźwierny otwierał kolejne wrota w zaświaty. Cztery trupy w dwa lata. Wielicki swoich pięć trupów miał bardziej elegancko rozparcelowanych w czasie.
W powyższym kontekście przytacza też dramatyczne chwile zespołu Kukuczka-Piotrowski na K2 w 1986 roku:
Ale jego [Piotrowskiego] prośby nie miały szansy, do szczytu było tylko około 200 lub 300 m. Jurek nie ustąpił. Po trzecim i czwartym biwaku powyżej 8000 m obaj były śmiertelnie wyczerpani. Wie pani, co Piotrowski krzyknął, gdy odpadł mu drugi rak i runął obok Kukuczki w przepaść? Jedno słowo: „Jurek!”. Wciąż, do dzisiaj, ten jego krzyk, to jedno słowo, rozpierdala mnie.
To oczywiście tylko niektóre poruszane przez Wojtka Kurtykę kwestie – by zachęcić do zapoznania się całym tekstem wybraliśmy kilka cytatów. Całość – jak wspomnieliśmy – można już znaleźć na stronach Gazety Wyborczej albo jutro w kioskach i salonach prasowych.
Do poczytania [28]
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,27010183,wojciech-kurtyka-polski-himalaizm-ma-na-koncie-igrzyska.html#S.DT-K.C-B.2-L.1.duzy
olo.k
Wywiad WK dla GW [57]
Według himalajskich kronik w lipcu 1975 na dziewiczy Broad Peak…
$więty