Problemy na Annapurnie: helikopter dostarcza sprzęt na 7000 m

35 osób, wśród których znajduje się dwóch Polaków (Waldemar Kowalewski i Jarosław Zdanowicz), atakuje Annapurnę. Pierwsze skrzypce gra po raz kolejny wyprawa agencji Seven Summit Treks pod kierownictwem Chhanga Dawa Sherpy, na górze jest też Mingma G ze swoją wyprawą. Trudne warunki i brak sprzętu zatrzymały uczestników w obozie 4. Jednak dalsza akcja jest możliwa – przed godziną helikopter dostarczył bezpośrednio do “czwórki” brakujące liny i butle z tlenem.

Na północnych zboczach Annapurny panuje spory ruch. Większość osób próbujących zdobyć szczyt (drogą pierwszych zdobywców – Maurice Herzog i Louis Lachenal) tej wiosny to klienci agencji SST. Oprócz nich na górze działają wyprawy Imagine Nepal (kierownikiem jest Mingma G), Giripremi oraz wyprawa pakistańska. Prawdopodobnie agencje współdzielą odpowiedzialność za poręczowanie drogi.

Annapurna (fot. Imagine Nepal)

Jak podają zgodnie różne źródła do obozu 4 (7000-7100 m) dotarło w nocy łącznie 35 osób, kilku uczestników wypraw zatrzymało się w obozie 3. Pierwotny plan zakładał kontynuację wejścia i zdobycie szczytu jeszcze dzisiaj, jednak ze względu na trudne warunki (słyszymy o twardym lodzie), liny poręczowe skończyły się szybciej niż zakładano, a może od początku było ich za mało. Wczoraj, po dotarciu na wysokość ok. 7400-7500 m, zespół prowadzących drogę Szerpów musiał  zawrócić do obozu 4. Wraz z wydłużającym się pobytem na wysokości rośnie ryzyko, zwłaszcza, że warunki pogodowe nie są dobre. Chhang Dawa Sherpa:

Ze względu na nieprzewidzianą sytuację na Annapurnie nasz zespół nie dał rady wczoraj dotrzeć do szczytu.

O warunkach na Annapurnie napisał kilka godzin temu Waldemar Kowalewski:

Pogoda fatalna, burze z piorunami i cały czas sypią się lawiny.

Dłuższy pobyt na wysokości powyżej 7000 m oznacza też większe zapotrzebowanie na butle z tlenem dla uczestników, którzy korzystają z aparatów (z tego co wiemy nie korzystają z nich tylko nieliczni, w tym prawdopodobnie Polacy).

Oba kluczowe dla powodzenia wypraw braki sprzętowe uzupełnił helikopter. Jak podają organizatorzy wypraw SST i pakistańskiej, z Kathmandu do obozu 4 na Annapurnie dostarczono 800 m lin, butle z tlenem i żywność. Ładunek wylądował nieco poniżej obozu.

Uczestnik wyprawy pakistańskiej, donosi, że transport sprzętu na górę zakończył się powodzeniem (fot. Saad Munawar Instagram)

Chhang Dawa Sherpa:

Sprzęt i zaopatrzenie zostały zrzucone w obozie 4. Cała ekipa Seven Summit Treks, a także pozostałe agencje, przeprowadzą atak szczytowy dzisiaj w nocy.

Widok na obóz 4 na Annapurnie z helikoptera dostarczającego sprzęt i zaopatrzenie (fot. Chhang Dawa Sherpa FB)

Umesh Zirpe, lider wyprawy Giripremi, potwierdza:

Tej nocy, wszystkie wyprawy wyruszą na atak szczytowy. Szerpowie poręczujący drogę wyruszą godzinę – dwie wcześniej.

Bezprecedensowy zrzut sprzętu, potwierdza również Kowalewski:

Annapurna Expedition 2021 Waldemar Kowalewski i Jarek Zdanowicz cały czas są w Campie 4. Wyszli dzisiejszej nocy na atak szczytowy ale całej grupie zabrakło lin poręczowych i o 5:40 zawrócili do obozowiska. Przed chwilą helikopter dokonał zrzutu lin gazu jedzenia na 7100 i dzisiejszej nocy Jeszcze raz ponownie zaatakują.

***

Z pewnością przyjdzie jeszcze czas na komentarze, zwłaszcza w kwestii wykorzystania śmigłowca do transportu sprzętu, co można uznać za zbyt daleko idące środki wspomagające, nawet w przypadku wyprawy komercyjnej. Sytuacja jest jednak niebezpieczna, bo przewodnicy prowadzący w górę swoich klientów planowali szybką akcję, a ta się wydłuża. Czy wszyscy uczestnicy wypraw są wystarczająco dobrze zaaklimatyzowani? Jak dłuższy niż zakładano czas spędzony powyżej 7000 m wpłynie na ich kondycję? Jak rozwinie się już chyba dość niewesoła sytuacja pogodowa? Miejmy nadzieję, że wszyscy wrócą z tej przygody cało i zdrowo.

Michał Gurgul
źródła: explorersweb.com, Chhang Dawa Sherpa FB, Waldemar Kowalewski FB