1 marca 2021 08:56

„Niemożliwe nie istnieje” Kiliana Jorneta: recenzja

Czy można mówić o nieistnieniu niemożliwego, skoro przez samo mówienie o nim sprawiamy, iż zaczyna istnieć? Zbeształam się za tę myśl, która zakwitła w mojej głowie niemal natychmiast po zakończeniu lektury najnowszej książki Kiliana Jorneta Niemozliwe nie istnieje.

„Kilian Jornet. Niemożliwe nie istnieje”, Kilian Jornet, 2021, SQN

„Kilian Jornet. Niemożliwe nie istnieje”, Kilian Jornet, 2021, SQN

***

Pozycja ukazała się na polskim rynku nakładem wydawnictwa „Sine Qua Non” 27 stycznia, ale już przed oficjalną premierą głośno było o niej w mediach, przede wszystkim za sprawą skutecznej kampanii promocyjnej. Ironią losu jest, iż autor w kilku miejscach krytycznie wyraża się wobec systemu autopromocji w mediach społecznościowych. Kolejną ironią – iż ten rutynowy zwycięzca trudnych biegów, w tym ultra maratonów, ubolewa nad propagandą sukcesu. Można postawę, wynikłą z tych słów Jorneta uznać za manifestację życiowej mądrości i zdrowego dystansu, ale można i – za nieelegancką hipokryzję.

Chcę być 80-letnim dzieckiem, które odczuwa potrzebę chwili bez przymusu tworzenia przyszłości. Chcę przeżywać każdy etap miłości do gór z całym szaleństwem, z błyskiem  oczach i z dziko bijącym sercem, bez kontroli, z nogami trzęsącymi się tylko od wchodzenia na nie. I tak do czasu, aż moje ciało zgaśnie.

Kim jest Kilian Jornet? Przede wszystkim – zawodowym sportowcem. Zawodowym, czyli takim, który utrzymuje się z realizacji kolejnych projektów sportowych. Czy będzie to rywalizacja z innymi zawodnikami podczas biegu, czy też samotne, szybkie wejście na ośmiotysięcznik – nie ma większego znaczenia. W funkcjonowaniu zawodowego sportowca liczą się cztery aspekty, które zresztą Jornet nam przybliża: forma, logistyka, warunki, zasady.

Warto się im w kontekście aktywności sportowej Kiliana Jorneta bliżej przyjrzeć, ale najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, czy alpinizm jest sportem. Dla wyczynowców takich jak Ueli Steck, Filip Babicz czy sam Jornet – z pewnością tak. Wypracowana przez lata forma oraz doświadczenie pozwalają im albo wybrać optymalne warunki do działania, albo też dostosować się do zastanych warunków w oparciu o reguły zarządzania ryzykiem. Odrębną sprawą w szeroko pojmowanym alpinizmie – czy to będzie wspinaczka solo na trudność, czy na czas, skialpinizm czy zawody w biegach trailowych, ultra i skyrunningu – są zasady. Możemy do każdej konkurencji, a nawet do każdego wyczynu utworzyć nieco inne reguły. I tu pojawia się aspekt wolności, tak mocno akcentowanej na kolejnych stronach Niemożliwe nie istnieje. Pewnym jest, że u wyczynowców uprawiających sporty alpinistyczne zasady służą podnoszeniu poprzeczki, nigdy – oportunistycznemu pobłażaniu własnej słabości. Jakież to odmienne od logiki wypraw komercyjnych, czy to w Alpy, czy w Himalaje…

Jaki jest Kilian Jornet? Z pewnością skromny, może wręcz onieśmielony nakręconą medialnie spiralą własnej popularności. Bowiem autor zdaje sobie sprawę, iż w gruncie rzeczy alpinizm jest działalnością bezsensowną i egoistyczną, a nawet – egotyczną. Rezygnuje on z otaczania się trofeami, dokumentującymi jego kolejne zwycięstwa, lecz nie po to, by wytrwać w skromności, lecz by nie ulec pokusie życia przeszłością. Stwierdza wprost, wbrew medialnej narracji, iż w górach nie sposób mówić o rekordach – można natomiast i należy mówić o parametrze FKT (fastest known time) z racji niemożności stworzenia jednolitych warunków rywalizacji.

Jornet to człowiek świadomy. Sportowiec, dla którego najwyższym celem jest trening sam w sobie, nie zaś rywalizacja. Skupiony na estetyce swoich przeżyć, niekiedy na instynkcie przetrwania, nie zaś na rozgłosie i popularności w social mediach. Do tego cechuje go szczerość o znacznych znamionach samokrytyki:

Bardzo trudno jest mi myśleć, że wejście na szczyt góry to czyn heroiczny. Wiem, łatwo pokazać, że tak właśnie jest. Kiedy stoisz u podnóża wielkiej góry, widzisz wiszące lodowce, kamienie, które odrywają się z powodu wysokiej temperatury, oraz odległości, które wydają się nie do pokonania – wtedy łatwo przekonać innych, że wspinaczka to tytaniczna praca wymagająca nadludzkich fizycznych umiejętności i odwagi godnej antycznego boga. Jednakże – przepraszam, jeśli ktoś poczuje się rozczarowany – rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej: wspinanie polega jedynie na narażeniu swojego życia na niebezpieczeństwo, żeby spróbować wejść na szczyt, a później z niego zejść. To oczywiste, że bliżej temu do głupoty niż heroizmu.

Czytelnik winien radować się z percypowania każdej strony książki tak fascynującego autora. Niestety, nasza ciekawość i zapał czytelniczy mogą wypalić się podczas licznych, niestety, wpadek i błędów. „Przywiązany liną”, „chwytając się dwóch stałych lin zamocowanych na paru odcinkach”, „trasy na lodzie czy skale”, „zdejmowanie foków” (nie, nie chodzi o żagiel przedni) , „zabezpieczenie” (tu znów nie o antykoncepcję, lecz o asekurację chodzi), „kanał” (zamiast kuluaru), „przyczepić linę”,  „stałe liny zamontowane na ścianach” czy też ściana „mocno pionowa, niemożliwa do pokonania bez zabezpieczeń” czy „wspinać się na góry” – to niestety nie wszystkie z nich. To ze strony tłumaczenia i/lub redakcji, która owych nie dostrzegła.

Do tego dochodzi chaos kompozycyjny, przemieszanie porządków i stylów opowiadania, rozedrganie struktury narracyjnej. Wielka szkoda, gdy tak niedogotowana potrawa musi być konsumowana w polewie z mało strawnego sosu z błędów i niedociągnięć redaktorskich.

Są jednak czytelnicy, którzy skupiają się w dużej mierze na postaci autora i czerpią przyjemność z wgłębiania się w niuanse jego osobowości. Taka postawa wobec książki pozwala cieszyć się z obcowania z bez wątpienia intrygującym człowiekiem i doskonałym sportowcem, jakim jest Kilian Jornet.

Ilona Łęcka

Książka Niemożliwe nie istnieje Kiliana Joneta jest dostępna w księgarni wspinanie.pl.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum