Szkolenie ze wspinaczki hakowej, czyli zgrupowanie Grupy Młodzieżowej na Pomorzu
W weekend 20-22 listopada odbyło się szkolenie ze wspinaczki hakowej dla członków Grupy Młodzieżowej. Większość uczestników głęboko zastanawiała się, czy wyjazd na wspinanie do Trójmiasta to aby na pewno dobry pomysł. Część również poddawała w wątpliwość, czy hakówka to jeszcze wspinanie i czy może dostarczyć tyle emocji co wspinanie klasyczne. Co zresztą zrozumiałe, gdyż w młodym pokoleniu tradycja wspinania hakowego wymiera.
***
Chłopaki nawet nie wiedzieli, jak bardzo pozytywnie będą zaskoczeni! A to dzięki dwóm czynnikom. Pierwszym z nich była kadra instruktorska: Paweł Hałdaś, Józek Soszyński i Mikołaj Winiarski. Każdy z nich ma swój sposób bycia, lecz łączy ich jedno – niezwykła pasja do hakówki, którą ekipa Grupy Młodzieżowej podłapała od razu. Historia i idea tego sposobu pokonywania skalnych urwisk została przedstawiona młodym alpinistom. W tak rozbudowany sposób zapewne po raz pierwszy.
Druga sprawa to dobre miejsca do trenowania hakówki. Wieża w Gdańsku i Most w Lubonicach stały się areną zmagań Grupy Młodzieżowej przez kolejne 3 dni.
Pierwszego dnia grupa spotkała się w Lubonicach, aby porozmawiać o sprzęcie i nauczyć się podstaw haczenia: szybkiego poruszania się po drabinie spitów przy pomocy ław, podchodzenia na linie oraz ściągania przelotów w przewieszeniu. Czynności z pozoru łatwe, lecz konieczne do sprawnego poruszania się na hakowych drogach i stanowiące fundament bigwallowego wspinania.
Drugi i trzeci dzień to już hakówka pełną parą, podwieszanie się na skyhookach i zakaz dopinania do spitów. Wieża w Gdańsku przy starym zakolu Wisły nadaję się do tego całkiem przyzwoicie, żeby nie powiedzieć idealnie.
Popękane ściany budynków były idealne do upychania tam kości, mechaników czy podwieszania się na skyhookach. Psychę ratowały pręty zbrojeniowe, które co jakiś czas wystawały między tynkiem, zapewniając pewniejszą protekcje. We wnętrzu wieży adepci mogli również powspinać się na samodzielnie wbitych hakach. Szkolenie zakończyliśmy nauką holowania worów transportowych, połączonych z garścią ciekawych patentów i rozwiązań, będących efektem wieloletniego doświadczenia ekipy instruktorów.
Mikołaj, Paweł i Józek w wielu kwestiach stosują zupełnie inne patenty sprzętowe. Było to zdecydowanie wartością dodaną odbytego szkolenia. Kursanci mogli poznać różne sposoby na operacje sprzętowe i dostosować do siebie takie, jakie im najbardziej pasują. A na pytanie co jest lepsze, fifka czy kontrfifka odpowiedzi zapewne nie poznamy nigdy.
Paweł Bańczyk