13 lipca 2020 23:55

Piękna i długa grań Mont Blanc Intégrale de Peuterey w 29 godzin – Michał Czech i Wadim Jabłoński [aktualizacja]

Wspinacze z krakowskiej Sakwy przyzwyczaili nas już do swoich świetnych alpejskich, i nie tylko, wyczynów. Duch przygody wzywa ich jednak nieustająco – tym razem Michał Czech (Scarpa, Grivel, Apriside) i Wadim Jabłoński (Eliteclimb, Apriside) za cel wybrali legendarną i monstrualną grań Intégrale de Peuterey, prowadzącą na szczyt Mont Blanc. Wspinaczkę zaczęli o północy z 8 na 9 lipca, aby po 29 godzinach akcji zameldować się wierzchołku. Jest to prawdopodobnie 5. polskie przejście.

W zeszłym roku Michał wraz Gabrielem Korbielem i Jakubem Kokowskim pokonali mityczną Divine Providence, która biegnie Wielkim Filarem Narożnym, a potem fragmentem grani Peuterey. Dla Michała było to swoiste preludium do przejścia całej Peuterey Integrale.

Kilka dni temu powrócił na Mont Blanc z Wadimem. Zanim jednak zaprosimy Was to przeczytania dokładnej relacji Wadima, warto przypomnieć, że panowie przygotowywali się do takiej alpejskiej „wyrypy” od wielu miesięcy. W styczniu zapisali na swoje konto Halucynacje (M6+, 650 m, w zespole Maciejem Kimelem) w masywie Gerlacha, a tydzień później potrzebowali jedynie 44 godzin na pokonanie trzech wielkich północnych ścian – tzw. Trylogii Tatrzańskiej: Małego Kieżmarskiego Szczytu, Ganku i Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego.

***

Moja największa alpejska przygoda razem Michałem znalazła szczęśliwe zakończenie, kiedy w sobotę znaleźliśmy się w Les Houches, po francuskiej stronie masywu Mount Blanc. Miała jednak początek parę dni wcześniej na łąkach i lasach włoskiej doliny Val Veny. Jeszcze przed wyjazdem wiedzieliśmy, że nasz wyjazd w Alpy będzie ukierunkowany na pokonanie jednej z najdłuższych i najbardziej znanych dróg wspinaczkowych w Alpach – ogromnej grani Peuterey prowadzącej na szczyt Mont Blanc.

Wielka i długa grań Peuterey Integrale (fot. i topo camptocamp.org)

W środę 8 lipca po południu kończymy pracę z mojego vana i po krótkiej, poobiedniej drzemce, o godzinie 21 wyruszamy z parkingu przy włoskim campingu Peuterey. Jest idealna temperatura, nocne podejście jest świetną decyzją. O północy robimy pierwsze metry drogi, a już ok. 8:30 jemy śniadanie w okolicy szczytu Aiguille Noire de Peuterey. 30-metrowe zjazdy na jednej żyle idą sprawnie i bez problemu po 2 godzinach dojeżdżamy do żlebu, z którego zaczynamy szukanie drogi przez osławione Damy Angielskie [Dames Anglaises].

Pomimo skomplikowanego na tym odcinku przebiegu drogi i niejasnego opisu udaje nam się bezbłędnie przejść Damy w 4 godziny, nie zapychając się ani razu. Niestety na ostatnim zjeździe do biwaku Craveri spadający kamień ucina nam ok. 10 metrów liny. Tak ponadprzeciętnej ilości kruszyzny i luźnego gruzu nie widziałem nawet na Kaukazie.

O godzinie 15 osiągamy biwak Craveri, gdzie postanawiamy chwilę odpocząć – w końcu zarwaliśmy już jedną noc. Gotujemy, nawadniamy się, zjadamy po liofie i śpimy przez ok. półtora godziny. Wiemy, że nie możemy zostać na biwaku, ponieważ od jutrzejszego poranka prognozowane jest załamanie pogody na Blancu. O 18, kiedy słońce już nie doskwiera tak bardzo, wbijamy się w Aiguille Blanche de Peuterey. Na szczyt wchodzimy w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. Śnieżne granie, czyli najbardziej widokowy element drogi pokonujemy już po ciemku.

Wspinanie na Peuterey Integrale – Wadim Jabłoński (fot. Michał Czech)

Rozpoczynamy zjazdy na Col du Peuterey z uciętą liną. Niestety konieczność jeżdżenia przez węzeł znacznie nas spowalnia, a ogromne zmęczenie i zarwana noc dają pierwsze oznaki odrealnienia i przysypiania. Od przełęczy kierujemy się w ścianę Filara Narożnego. Pokonujemy go na żywca w lekko ponad godzinę. Jest już po pierwszej w nocy, do tego zimno i wieje. Pojawiają się halucynacje, ból głowy i nieodparta chęć snu. Siadamy na półce w okolicy wierzchołka Filara i postanawiamy się przespać na siedząco, dopóki nie wybudzi nas chłód. Siadamy, owijamy się jednym cienkim śpiworem i momentalnie odcina nam świadomość. Po ok. pół godziny budzimy się w drgawkach z nadzieją, że krótki reset mózgu pozwoli nam dotrzeć do Vallota – najbliższego schronu znajdującego się w zejściu z Mount Blanc.

Zaczynamy ostatni marsz na szczyt Mont Blanc du Courmayeur. Nie wiążemy się, żeby się nie spowalniać i nie stwarzać pozorów wirtualnej asekuracji. Jest tragicznie – ból głowy i zmęczenie osiągają apogeum, łapiemy się na krótkim przysypianiu w trakcie wspinania w całkiem stromym lodowo-śnieżnym skłonie. Michał słyszy głosy, a ja powtarzam sobie, że jedyną możliwością jest wejście na szczyt Blanca i napieranie cały czas do przodu.

Na grani szczytowej jest prawdziwy „Mordor” – pierwsze oznaki zmiany frontu pogodowego to bardzo silny, przenikliwie zimny wiatr i słaba widoczność. Przy ogromnym huku wiatru, o godzinie 5 rano stajemy na szczycie Mont Blanc. W zasadzie przez niego przechodzimy praktycznie nie zatrzymując się, a o zdjęciach nie ma mowy. Naszym jedynym celem jest schron – w Vallocie czeka na nas możliwość przespania się bez ryzyka zamarznięcia. Docieramy tam po 45 minutach i od razu zasypiamy.

Wspinanie na Peuterey Integrale – Michał Czech (fot. Wadim Jabłoński)

Należałoby jeszcze powiedzieć, że zejście z Blanca zajęło nam więcej czasu, niż wejście na niego. Zmęczenie, dług zaciągnięty wobec organizmu, słaba aklimatyzacja i brak snu spowodowały, że po przespaniu kilku godzin w Vallocie i zejściu do schroniska Gouter byliśmy zmuszeni zostać tam do soboty. W godzinach popołudniowych udało nam się dowlec do Les Houches, gdzie szczęśliwie zakończyliśmy swoją przygodę. Dzięki Kubie Radziejowskiemu za wykarmienie nas i przyjęcie do domu tuż po zejściu z góry!

Łatwo nie było :) (fot. Wadim Jabłoński)

Na Aiguille Noire weszliśmy wcześniej w ramach aklimatyzacji i rozpoznania dolnej części drogi, żeby można było ją sprawnie pokonać po ciemku (większość zdjęć i filmów z Noira które publikujemy pochodzi właśnie z tego wyjścia). Michał znał końcówkę drogi od szczytu Filara Narożnego. Większość drogi przeszliśmy w podejściówkach.

Podsumowanie:

Intégrale de Peuterey TD/ED1, 4500 m, 29 godzin, 9-10.07.2020
Akcja prawie non-stop (2h snu w trakcie przejścia), podejście prosto z parkingu w Val Veny (+1000 m podejścia). Długość drogi łącznie z zejściem to 45 km.

Wadim Jabłoński (Eliteclimb, Apriside, KW Sakwa, Grupa Młodzieżowa PZA)
Michał Czech (Scarpa, Grivel, Apriside, KW Sakwa, Grupa Młodzieżowa PZA)

Horarium:

Środa 8.07
21:00 – Wyjście z parkingu Peuterey w Val Veny

Czwartek 9.07
00:00 – Start w drogę – południowa grań Aiguille Noire
8:30 – Szczyt Aiguille Noire
9:00 – Rozpoczęcie zjazdów
11:00 – Start w Damy Angielskie
15:00 – Biwak Craveri
18:00 – Start w Aiguille Blanche
22:00 – Rozpoczęcie zjazdów na Col du Peuterey

Piątek 10.07
1:30 – półgodzinna drzemka na szczycie Filara Narożnego
5:00 – Szczyt Mont Blanc

***




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum