9 maja 2020 12:29

30 lat temu Krzysztof Wielicki wspiął się samotnie wschodnią ścianą Dhaulagiri

Dzisiaj, 9 maja, mija 30 lat od pięknego himalajskiego wyczynu Krzysztofa Wielickiego. Tego dnia, w 1990 roku, rozpoczął samotne przejście wschodniej ściany Dhaulagiri. Wspinał się mniej więcej w linii drogi Kurtyka-Wilczyński-Ghilini-MacIntyre z 1980 roku. Ultra szybka wspinaczka Krzyśka – 13 godzin – wpisuje się w największe solowe himalajskie wyczyny wszech czasów. Po dotarciu do grani północno-wschodniej na wysokość ok. 7750 Wielicki zdecydował się na zejście. Szczyt Dhaulagiri zdobył drogą normalną kilkanaście dni wcześniej, 24 kwietnia.

Janusz Kalinowski (organizator cyklu Korona Himalajów i Karakorum) postanowił wrócić do tych wydarzeń i tak opisuje wydarzenia z wyprawy Wielickiego na Dhaulagiri w 1990 roku.

***

Wschodnia ściana Dhaulagiri – z linią zespołu Kurtyka-Wilczyński-Ghilini-MacIntyre (fot. Krzysztof Wielicki)

Przedsmak tego, co go może czekać, Krzysiek zafundował sobie 24 kwietnia. Dzień wcześniej z dwójką uczestników wyprawy założył biwak na wysokości 7000 m. Wykorzystując dobre samopoczucie, w przeciwieństwie do partnerów, bladym świtem wyruszył samotnie w stronę szczytu, na którym stanął o 10.50. Po trzech godzinach był z powrotem w namiocie, zaś na wieczór dotarł do bazy. A potem? Oddajmy głos Krzyśkowi:

Odpoczywając, czekałem na idealne warunki i pełnię księżyca. 8 maja wszedłem na przełęcz, by następnego dnia przed północą rozpocząć samotnie trwająca 13 godzin wspinaczkę centralnym kuluarem wschodniej ściany. W południe za sprawą stromych płyt skalnych, pokrytych śniegiem, osunąłem się kilka razy ze zgrzytem raków i ostrzy czekanów. W pewnym momencie zorientowałem się, że wpadłem w pułapkę. W górze trudna bariera skalna, schodzenie – możliwe, ale nierealne. Po trzech godzinach przeróżnych prób, odwołaniu się do doświadczenia i szczęścia, osiągnąłem grań na wysokości 7750-7800 m (10 maja). Wyczerpany byłem bardziej psychicznie niż fizycznie. Zaczął sypać śnieg, wobec czego zaniechałem kontynuowania wspinaczki do szczytu, na którym byłem 24 kwietnia. W tych warunkach nie należało zwiększać ryzyka.

Krzysztof Wielicki (fot. arch. Krzysztof Wielicki)

A dziś – jak przyznaje – po głowie chodzi mu nadal K2. Czy wyprawa najbliższej zimy jest realna?

Mam więcej wątpliwości niż pewności. Jak na razie nie ma ludzi. Latem mieliśmy wyselekcjonować kilku kolejnych kandydatów, ale pandemia zburzyła nasze plany. Dajemy sobie jeszcze szansę na zimę 2020-21, aby mieć nadzieję, wszak ona umiera ostatnia…

***

13 maja w Warszawie biegiem na Dhaulagiri zainaugurowany zostanie dwuletni cykl zawodów Korona Himalajów i Karakorum, które mają upamiętniać największe osiągnięcia polskich wspinaczy oraz tych, którzy na zawsze zostali na 14 ośmiotysięcznikach. Cykl zakończy się w maju 2022 roku w 30. rocznicę śmierci Wandy Rutkiewicz, którą po raz ostatni widział ją 12 maja 1992 roku meksykański alpinista Carlos Carsolio – 300 m przed wierzchołkiem Kanczendzongi.

Majowa inauguracja biegów od Białej Góry nie jest przypadkowa. Poza sukcesem Wielickiego, 1 maja 2008 roku na szczycie stanęła Kinga Baranowska jako pierwsza Polka, 10 dni po niej Artur Hajzer i Robert Szymczak, 18 maja 1980 roku Wojciech Kurtyka i Ludwik Wilczyński (wraz z , a trzy lata po nich Mirosław Gardzielewski, Jacek Jezierski, Tadeusz Łaukajtys i Wacław Otręba. Jak zawsze osiągnięcia mieszają się z tragicznymi wydarzeniami. 8 kwietnia 2009 roku podczas wyjścia aklimatyzacyjnego na Dhaulagiri, w szczelinie lodowcowej między obozem I a bazą, na wysokości ok. 5750 m pozostał na zawsze Piotr Morawski.

W tym roku w ramach cyklu Korona Himalajów i Karakorum, organizowanego przez Klub Sportowy Polskie Himalaje, planowanych jest jeszcze sześć biegów na dystansie 5 km: 27 maja – Lhotse, 17 czerwca – K2, 8 lipca – Nanga Parbat, 29 lipca – Gaszerbrum II, 23 września – Manaslu i 14 października – Makalu.

Janusz Kalinowski (Klub Sportowy Polskie Himalaje)




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum