15 kwietnia 2020 18:29

Niedokończone historie… Freda Rouhlinga i Bernabé Fernándeza

Na Desnivel ukazał się ciekawy artykuł o znanych, acz niesławnych drogach. Akira i Orujo to linie w jakimś stopniu przeklęte, jak określa je autor tekstu. Obie nie znalazły swojego miejsca w historii, wokół nich wciąż krąży wiele kontrowersji i niejasności. Miały być krokiem milowym w historii sportowego wspinania, są niewiadomą. Od ich powstania minęło ponad 20 lat, a wciąż nie odnotowały żadnych powtórzeń.

Fred Rouhling (fot. Tim Kemple)

***

Akira, Le Périgord

W zestawieniach najtrudniejszych dróg przy Akirze, jeśli w ogóle się ją wspomina, najczęściej widnieje znak zapytania. Fred Rouhling poprowadził ją w 1995 roku i zaanonsował jako pierwsze światowe 9b. W tamtych czasach abstrakcja, poziom, który trudno było sobie w ogóle wyobrazić. Dość powiedzieć, że wówczas nie było jeszcze żadnej 9a+, a dróg 9a zebrałaby się zaledwie garstka. Po ścianie Waldkopf dumnie pięła się Action Directe Wolfganga Güllicha – pierwsze światowe 9a (1991), w Saint Loup pojawiło się Bain de Sang Freda Nicole’a (1993), a sam Rouhling w 1993 roku otworzył Hugh (drogę spreparowaną) w Eaux-Claires – osiem lat później pierwsze powtórzenie zrobił Alessandro „Jolly” Lamberti, kolejny – w 2002 roku – był Dai Koyamada. Osobne miejsce zajmuje kilka dróg, które w latach 90. uchodziły za 8c+, ale dziś mówi się o nich 9a (np. Hubble Bena Moona czy Weiße Rose i Om obie Alexa Hubera)




Czy kiedy po trzech miesiącach pracy Fred Rouhling otworzył Akirę, rzeczywiście miał przekonanie, że zasługuje na tak wysoką wycenę? Czy przejście w ogóle padło? Sceptycy pojawili się błyskawicznie (wśród nich był między innymi wspomniany Huber). Francuz nie mógł przecież zrobić tak trudnej drogi, nie mając wcześniej na koncie niczego podobnie spektakularnego. Według niektórych niemożliwe było, że droga może sięgać 9b. Według innych, nieważne czy 9b czy nie, bo Rouhling i tak jej zrobić nie mógł.

Mówiono też, że ściana, na której biegnie Akira, znajduje się na terenie prywatnym, trudno dostępnym dla wspinaczy, dlatego ciężko ją powtórzyć i tym samym zweryfikować. W rzeczywistości wspinanie jest tu legalne, niemniej sam rejon jest oddalony od innych wspinaczkowych miejscówek (choć akurat niedaleko domu rodzinnego samego Rouhlinga). Do tego dochodzi brak świadków przejścia i brak reakcji samego autora na krytykę.

Faktem pozostaje, że 25 lat po powstaniu droga wciąż nie doczekała się powtórzenia. Inna sprawa, że Akira to tak naprawdę hybryda – połączenie boulderingu z drogą. Przeważająca część biegnie niskim, 20-metrowym dachem, tę partię pokonuje się bez liny. Asekuruje się dopiero po dojściu do krawędzi, końcówka to jakieś pięć metrów pionowego terenu. Taki rodzaj wspinania mógł spodobać się Daniemu Andradzie (jego królestwem jest przecież niziutka jaskinia Ali Baba w Rodellarze), który notabene przystawił się do drogi. Hiszpan nie poprowadził całości, ale ponoć znalazł łatwiejszy patent na kluczowe miejsce w dachu i według niego całość zasługuje na 9a/a+, może 9a+. Andrada miał też twierdzić, że gdy Rouhling robił Akirę, było tam więcej chwytów. Potem ktoś użył młotka…

W swoich późniejszych wypowiedziach Fred Rouhling żałował tak dużej ingerencji w skałę (Akira, mimo że nie w takim stopniu jak Hugh – o tej mówi dziś „dirty”, także nosi ślady preparacji). Miał też powiedzieć, że gdyby mógł cofnąć czas, Akira kończyłaby się na końcu dachu, byłaby boulderem w okolicach 8B lub 8B+.




Patrz też: The Other Side of Fred Rouhling (Climbing)

***

Chilam Balam i Orujo

Akira to nie jedyna linia, wokół której toczono gorące dyskusje i spierano się, czy rzeczywiście została pokonana. Podobne kontrowersje związane były z niektórymi drogami Bernabé Fernándeza. Głośno debatowano nad Chilam Balam z 2003 roku, której Hiszpan przypisał 9b+ (Chilam Balam – historia zaginionego asekuranta, ale nie tylko). Częściowo zagadkę rozwiązał w 2011 roku Adam Ondra, który po powtórzeniu orzekł – słabe 9b (dziś mówi się zgodnie 9a+/b). Później Chilam poprowadzili jeszcze Sébastien BouinDani Andrada, Edu Marin i Sindre Sæther.

Dani Andrada na „Chilam Balam” 9a+/b (fot. theclimb.es)

Bez powtórzenia pozostaje natomiast inna przedziwna i na poły sztuczna realizacja Fernándeza – Orujo w Archidonie. Droga powstawała na dwa etapy. Najpierw, w 1996 roku, Hiszpan poprowadził ją z czterema przykręconymi klamkami –  bo wydawało się, że jedynie tak da się ją zrobić. Dwa lata później odkręcił trzy z nich, przy okazji zakleił kilka istniejących chwytów, z których nie korzystał, tak by nie używali ich również powtarzający. Grunt, że z 9a zrobiło się 9a+. Tyle że to wcale nie o Orujo, ale o pięknej i naturalnej Biographie Chrisa Sharmy w Céüse (2001) mówiło się jako o pierwszym 9a+ na świecie.

„Orujo” (fot. David Munilla)

Open Air

Prawdopodobnie jednak to nie Biographie, a inna spektakularna droga zasługuje na miano pierwszej 9a+. W 1996 roku w Schleierwasserfall powstaje Open Air Alexa Hubera. Ponad 50 metrów, duże przewieszenie, crux na 40 metrze – na wyjściu z krawędzi dachu. Pierwotnie oceniona przez Niemca na 9a, później zdecydowanie podniesiona przez Adama Ondrę na 9a+ [na pierwsze powtórzenie czekała bagatela 12 lat!].

O drogach Alexa Hubera (po latach docenionych) i niesamowitym dorobku Niemca w ogóle pisaliśmy przy okazji jego wizyty na 12. Krakowskim Festiwalu Górskim [artykuł znajdziecie TUTAJ].

Alex Huber na „Open Air” 9a+, Schleierwasserfall (fot. arch. Alex Huber)

***

A wracając do niesławnych, kutych realizacji sprzed lat. Na szczęście czas preparowania dróg minął, miejmy nadzieję bezpowrotnie (choć są i tacy, którzy – jak się wydaje – jeszcze nie do końca się z tym pogodzili). W końcu natura broni się sama. I niech tak zostanie.

Brunka
źródło: Desnivel, Climbing, archiwum wspinanie.pl




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum