16 grudnia 2019 14:19

73 kilo odwagi, 3 godziny i 56 minut do sławy. O książce „Samotność solisty”

We wrześniu br. bieżącego roku ukazała się na polskim rynku „Samotność solisty. Wspinaczka w stylu free solo” Alexa Honnolda i Davida Robertsa. Polski czytelnik zapoznaje się z drugim wydaniem książki, uzupełnionej o ustęp poświęcony solowemu przejściu Freeridera.

„Samotność solisty. Wspinaczka w stylu free solo”, David Roberts, Alex Honnold, 2019

„Samotność solisty. Wspinaczka w stylu free solo”, David Roberts, Alex Honnold, 2019

Wspinanie solowe jest najczystszym i najbardziej wymagającym ze wszystkich wyzwań alpinizmu. Zaś Alex Honnold jest najsłynniejszym obecnie wspinaczem, oddającym się temu ryzykownemu zajęciu. Co ciekawe jednak, jeśli wpiszesz w wyszukiwarkę hasło „Alex Honnold”, jednym z pierwszych wyników będzie „Alex Honnold. Aktor”. I choć Alex jest bohaterem oskarowego „Free solo”, trudno go doprawdy posądzać o aktorstwo rozumiane jako poza, egzaltacja, nieszczerość.

Jeśli posiadam jakikolwiek szczególny dar, to ma on związek ze sferą mentalną: byłaby to zdolność do zapanowania nad sobą w sytuacji, która mogłaby być stresująca.

Jeśli Alex przedstawia swoje dokonania w sposób nieco wypaczony subiektywnym osądem, to raczej je umniejsza. Zupełnie nie ma w nim hałaśliwej, irytującej skłonności do epatowania grozą. Przy tym kieruje się nie tyle skromnością, co wysokimi oczekiwaniami wobec samego siebie i wewnętrznym przymusem, by tymże oczekiwaniom sprostać.

Ani przez moment nie groziło mi, że stracę panowanie nad sytuacją. Jedyną rzeczą świadczącą o tym, że zdaję sobie sprawę z tego, iż wspinam się bez liny lub sprzętu i mam pod sobą sporo powietrza, było to, że podchodziłem nogami nieco wyżej niż podczas dwóch prób na wędkę. Nieznacznie wzmagało to zbułowanie przedramion, ale dawało zarazem większe poczucie bezpieczeństwa.

„Samotność solisty” pisze przede wszystkim Honnold, wspierany przez pisarza i antropologa Davida Robertsa. Autorskie wypowiedzi Honnolda są największym walorem książki, albowiem Alex, znany ze swej niepohamowanej szczerości, w ujmująco bezpretensjonalny sposób odsłania przed czytelnikiem swój sposób myślenia, arkana wewnętrznych przeżyć, złożoność psychicznej struktury – a więc subtelności, których nie zdoła zgłębić i przelać na papier najbardziej nawet empatyczny i uważny biograf. Nie oznacza to, że Roberts jest w procesie powstawania książki nieistotny, wprost przeciwnie: wspomaga on, uzupełnia i dyscyplinuje proces literackiej kreacji, który u każdej wybitnej jednostki, o ile nie jest ona akurat pisarzem, domaga się nadzoru i koordynacji.

Do [ambitnej] wspinaczki muszę podejść z autentyczną ekscytacją. Gdy już oderwę się od ziemi, osiągam całkowite skupienie. Po prostu wiem, że to zrobię. W tym konkretnym momencie jest to najważniejsza rzecz w moim życiu.

Efektem ich współpracy jest lektura potoczysta, o klarownej konstrukcji, elektryzująca, a nawet wywołująca to, nieobce wspinaczom, nieznośnie empatyczne pocenie się rąk. „Samotność…” nie jest typową biografią, chronologicznie systematyzującą losy życiowe bohatera, i całe szczęście! Książka ta, inna niż wszystkie, skoncentrowana jest na najbardziej spektakularnych przejściach solowych bohatera i współautora zarazem, a wszystko to, co się z nimi nie wiąże bezpośrednio, sprowadzone zostaje do roli barwnego, choć rozmytego nieco tła.

Najwięcej miejsca poświęcili obaj autorzy – jeden, budując wypowiedź, drugi – stwarzając do niej odpowiednio przygotowany grunt, stosownie szeroki kadr – pokonaniu bez asekuracji Freeridera, gdyż jest to bez wątpienia największe z dotychczasowych osiągnięć Honnolda. Precyzyjny opis szczegółów przejścia jest tym, co pasjonaci lubią najbardziej, tym, co złośliwi bezpardonowo określają „wspinaczkową pornografią”, tym wreszcie, czego winni unikać ekstremalni puryści, marzący o przejściu drogi OS. Honnold opisuje każdy niemal przechwyt, a z pewnością każdy przechwyt w kruksie, czyli na słynnym Problemie Boulderowym. Ci z nas, którzy mają w pamięci film „Free solo”, mogą dodatkowo w trakcie lektury wizualizować poszczególne sekwencje przechwytów za pomocą nie tyle wyobraźni kinetycznej, co poszczególnych klatek filmu.

To była niezwykle długa droga, a ja czułem ogromną wdzięczność wobec wszystkich przyjaciół i partnerów, którzy pomagali mi w trakcie mojej podróży. Po jakiejś godzinie rozkoszowania się chwilą spakowałem jednak plecak i zacząłem zejście do Doliny. Wciąż było wcześnie. Dzień dopiero się zaczynał.

Jeśli książka jest tak bardzo wspinaczkowa, oznacza to, że jest bardzo hermetyczna. Z pewnością ta nieźle (choć nie bezbłędnie, co może irytować co bardziej skrupulatnych) przetłumaczona, cudownie monotematyczna lektura nie nadaje się na prezent dla kogoś wolnego od wspinaczkozy w jej ostrej, uporczywej postaci. Czytając, doświadcza się bowiem czysto wspinaczkowej, ambiwalentnej w swej naturze, niespokojnej przyjemności i perwersyjnej nieco fascynacji solowaniem. Jest więc „Samotność…”  rodzajem wspinaczkowej homeopatii, ale nade wszystko jest ważnym dokumentem dokonań Alexa Honnolda, pozwalającym zrozumieć jego osobowość, złożoną z ambicji, arogancji, niepewności, racjonalnego szacowania ryzyka i irracjonalnej wiary w swoją nieśmiertelność.

 Ilona Łęcka

Książka jest dostępna w księgarni wspinanie.pl.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum