22 listopada 2019 11:36

„Każdemu jego Everest” – ukazało się nowe wydanie!

W trzydziestą rocznicę tragicznej wyprawy na najwyższy szczyt świata ukazało się wznowione wydanie dzienników Mirosława ”Falco” Dąsala. „Każdemu jego Everest” to opisane niezwykle szczerze i plastycznie przeżycia autora, ale też problemy, z jakimi borykać muszą się himalaiści, czy wreszcie – osobiste relacje wspinacza z wysokimi górami.

„Każdemu jego Everest” (Mirosław Falco Dąsal), 2019

„Każdemu jego Everest” (Mirosław Falco Dąsal), 2019

Mirosław „Falco” Dąsal swój przydomek zawdzięczał sokołom, które zachwyciły go podczas wyprawy w Andy. Wspinał się w Alpach, Kaukazie, Patagonii i Pamirze. W 1984 roku wszedł nową drogą na Fitz Roy, a rok później spełnił swoje marzenie i stanął pod ścianą w Himalajach. Dwukrotnie był uczestnikiem wypraw na Lhotse. W 1986 roku brał udział w próbie przejścia południowej ściany Dhaulagiri. Zimą 1987/88 uczestniczył w wyprawie na K2 w Karakorum.

Zginął w lawinie na przełęczy Lho La, razem z Andrzejem Heinrichem, Eugeniuszem Chrobakiem, Mirosławem Gardzielewskim i Wacławem Otrębą, podczas wyprawy na Mount Everest w 1989 roku. To wydarzenie do dzisiaj nazywane jest największą tragedią polskiego himalaizmu.

Mirosław „Falco” Dąsal -zima na K2 1987/88 (fot. Alek Lwow)

Falco przez kolegów wspominany nie tylko jako profesjonalny himalaista, ale też niezawodny partner i człowiek pełen energii, który w góry nie wychodził bez magnetofonu i nagrań swoich ulubionych wykonawców. „Falco” nie tylko kochał góry, ale także potrafił o nich pięknie mówić i pisać, zarażając swoją alpinistyczną pasją kolejne pokolenia. Jego postać możecie bliżej poznać dzięki tekstowi: Mirosław „Falco” Dąsal – niezastąpiony, pełen poczucia humoru kompan.

Podczas swojej ostatniej wyprawy przeczuwał, że może stać się ona jego pożegnaniem z górami i ze światem:

A tu wieczorem, niestety, znowu jak obuchem wiadomość o zaginięciu jednego z dwóch schodzących już ze szczytu Szerpów. Eż, kurwa, to zaczyna przypominać rosyjską ruletkę, został tylko poniżej Południowego Wierzchołka wbity w stok czekan. Nie, nie, to już nie wstrętny sport, to paranoja. I my wychodzimy jutro, co prawda inaczej chcemy działać, inna jest nasza droga, ale Boże dopomóż wrócić… Noc, śpiwór, świeca, Bob Dylan… Jakoś ciężko mi, duszno. Szukam i szukam w sobie tego przekonania, tej iskry i co tu ukrywać – nie znajduję. Niczego już nie jestem pewien: ani pogody, ani drogi, ani partnera, ani… siebie. Gdzież to wszystko się zatraciło, rozpełzło w trakcie jakże ciężkiej pracy. I żeby chociaż satysfakcja. A tu ciągle jak po grudzie. Gdzieżeś, Gwiazdo moja… Idę, teraz już na pewno po raz ostatni, lecz dokąd, dokąd idę – do końca nie wiem. Chciałbym wiedzieć, a nie wiem! Tak daleko i ten brak pewności. A może właśnie tak to już jest Chociaż nie, to bym wiedział. Więc może to już pora…

Książka jest dostępna w promocyjnej cenie w księgarni wspinanie.pl.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum