2 października 2019 12:23

Łukasz Kocewiak solo na Manaslu

Wśród licznych wejść (w cieniu tragedii) tej jesieni na Manaslu (8156 m) miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie warte odnotowania. Łukasz Kocewiak zdobył szczyt tego ośmiotysięcznika solo, „bez tlenu” i bez pomocy z zewnątrz.

Manaslu (fot. Łukasz Kocewiak)

***

Manaslu tej jesieni przeżyło prawdziwe oblężenie. Ten stosunkowo niski ośmiotysięcznik przyciąga wiele osób, zarówno tych doświadczonych, jak i tych pragnących spełnić marzenie. Przeważająca większość (choć oczywiście nie wszyscy) korzysta z pomocy agencji, przewodników, tragarzy, Szerpów, którzy towarzyszą im w drodze do bazy, podczas aklimatyzacji oraz ataku szczytowego. Pomimo iż jest to jeden z niższych ośmiotysięczników, wiele osób korzysta z aparatów tlenowych. Na tym tle wejście Łukasza Kocewiaka warte jest uwagi.

1 października 2019 r. Łukasz napisał:

Dzisiaj dopiero pierwszy raz mam dostęp do Internetu. Właśnie kończę Manaslu Circuit i za trzy dni będę ponownie w Katmandu. Wszystko poszło pomyślnie. 27 września wszedłem na szczyt. Sukces tym bardziej cieszy, bo solo i bez użycia dodatkowego tlenu.

Do bazy pod Manaslu Łukasz dotarł 9 września. Jego plan zakładał trzy rotacje, w celu aklimatyzacji, i atak szczytowy. Akcja odbywała się na drodze normalnej, którą Łukasz poruszał się samotnie, bez pomocy przewodników czy tragarzy, sam również przenosił swój namiot pomiędzy kolejnymi obozami:

Pierwsza rotacja to założenie obozu 1 (5800 m) i nocleg tam. Druga rotacja to przeniesienie namiotu z obozu 1 do obozu 2 (6300 m) i dwa noclegi tam. W międzyczasie wypad aklimatyzacyjny na wysokość obozu 3 (6800 m). Trzecia rotacja to wypad do obozu 2 i nocleg tam. Potem przeniesienie z „dwójki” do „trójki” – nocleg na wysokości 6800 m.

Fragment drogi normalnej na Manaslu (fot. Łukasz Kocewiak)

Fragment drogi normalnej na Manaslu (fot. Łukasz Kocewiak)

Ostateczna rozgrywka rozpoczęła się 24 września. Łukasz doszedł wtedy do obozu 2. Kolejnego dnia przeniósł swój namiot do obozu 3. 26 września pokonał kolejny odcinek – rozstawił namiot w obozie 4 (7400 m). 27 września, kilka minut po 2 w nocy, rozpoczął atak szczytowy. Po 8 godzinach mozolnego – jak pisze – podejścia udało się dotrzeć na szczyt.

Łukasz Kocewiak na szczycie Manaslu (fot. Łukasz Kocewiak)

Łukasz Kocewiak na szczycie Manaslu (fot. Łukasz Kocewiak)

Jeszcze tego samego dnia, już po zachodzie słońca, Łukasz zszedł ze swoim namiotem do obozu 2. Choć wejście odbyło się drogą normalną, zaporęczowaną przez agencje na początku sezonu, samodzielny styl budzi uznanie – Łukasz pokazał, że nadal da się w ten sposób zdobywać ośmiotysięczniki. Gratulujemy!

***

Manaslu to najwyższy szczyt na koncie Łukasza. Do tej pory zdobył m.in. Uszbę, Pik Lenina, Noszak, Denali i Aconcaguę. W swoich wyprawach stawia na samodzielność i niezależność. Jest autorem książki „Aconcagua. W cieniu Śnieżnego Strażnika”.

Michał Gurgul
na podstawie informacji od Łukasza Kocewiaka




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum