13 maja 2019 07:58

Denis Urubko i jego absurdy. Czyli o najnowszej książce himalaisty

W najnowszej książce „Absurd Everestu” Denis Urubko opowiada o początkach swojej przygody z górami najwyższymi. Poniżej recenzja.

„Absurd Everestu” Denis Urubko, 2019, Bezdroża

***

Człowiek o zagadkowej osobowości: zdolny do wyrzeczeń sybaryta; smakosz uroków płci pięknej, którego prawdziwą miłością są góry; niepokorny pogromca pionowych ścian górskich, który przez 20 lat akceptował hierarchiczność struktur wojskowych; wytrawny sportowiec, który skupia się przede wszystkim na estetyce; z natury oszczędny, szczodrze obdarza swych przyjaciół prezentami; z zawodu aktor, który nigdy nie udaje; prawdziwy samiec alfa, co „do morza adrenaliny wlewa odrobinę romantyzmu”; realista, który reinterpretuje wykładnię starogreckich mitów.

Człowiek o niestandardowym życiorysie: urodzony jako Kazach, stał się Rosjaninem, by zamieszkać we Włoszech i przyjąć polskie obywatelstwo; pięciokrotnie żonaty ojciec ośmiorga dzieci; zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, pierwsze doświadczenia himalajskie zbierający podczas sportowego wejścia na najwyższy szczyt świata; świetny biegacz wysokogórski, któremu nie przeszkodziła ani astma, ani słabość do wyrobów tytoniowych; autor ambitnych, samotnych przejść i nowych dróg, który sportową emeryturę zamierza spędzić na wspinaczce skalnej, bo to bezpieczne.

Jeśli ktoś taki pisze książkę autobiograficzną, nie można spodziewać się sztampowości i nudy. I faktycznie, „Absurd Everestu”, najnowsza (z wydanych na polskim rynku, nakładem wydawnictwa Bezdroża) książka Denisa Urubko zaskakuje czytelnika już od pierwszych stron.

Nie da się ukryć, że jest to książka bardzo nierówna. Nie może być inaczej, skoro powstawała przez 12 lat. Można wręcz odnieść wrażenie, że stanowi grubymi nićmi szyty konglomerat kilku mniejszych opowieści, które trzeba było – czy to życzeniem autora, czy też na skutek wymogów wydawnictwa – poskładać w jedną całość. Niektórych czytelników owa zmienność może irytować, inni ją odbiorą jako ciekawe urozmaicenie. Książka  jest na swój sposób oryginalna i dobrze obrazuje złożoną osobowość autora, którą próbowałam podsumować we wstępnych kontrapunktach.

Dowiemy się zatem, co Urubko sądzi o swoich rodakach (aktualnych i poprzednich), jak dokładnie przebiegała akcja zdobycia Mount Everestu przez zespół Urubko-Moro i który ze wspinaczy wykazał się lepszymi predyspozycjami, a także – jak to się stało, że Denis w tym samym czasie wspinał się z Simone Moro i uczestniczył w wyprawie kobiecej, a tak naprawdę mieszanej; poprzez precyzyjną i logiczną argumentację autor spróbuje nas przekonać, dlaczego zima w Himalajach i Karakorum zaczyna się 1 grudnia, a kończy 28 (lub 29) lutego; wsłuchamy się wreszcie w wewnętrzny głos biegacza, ścigającego się o palmę pierwszeństwa w biegu na szczyt Amangeldy.

Styl ma Denis Urubko swoisty, nietypowy. Potrafi oczarować czytelnika piękną, głęboką myślą, urzec go szczerością, zaintrygować przemilczeniem, chwilami obruszyć, chwilami rozrzewnić. Chłodna relacja wydarzeń uzupełniana jest tu o filozoficzne rozważania i estetyczne zachwyty, a opowieść o postępach w zdobywaniu szczytu – o analizę historyczną kultury Etrusków. W rzeczywistości „Absurdu Everestu” męska przyjaźń nie chwieje się, lecz konsoliduje pod wpływem kobiecego uroku, a człowiek wypoczywający przed najważniejszym w jego dotychczasowej karierze atakiem szczytowym wdaje się bez chwili wahania w brutalną, karczemną awanturę. Istotne jest to, że autor zuchwale przekracza mdłe granice poprawności politycznej w imię szczerości z samym sobą, mówiąc o niechęci wobec Szerpów, zdradzając pikantne szczegóły damsko – męskich przygód, nie szczędząc cierpkich słów w podsumowaniu swojego życia w Kazachstanie, rozważając zagadnienia etyczne we wspinaczce, obserwując działania górskie innych alpinistów czy klientów wypraw komercyjnych.

Jako autor książki ma Urubko prawo wywierania wpływu na przedstawioną w niej rzeczywistość i, nie da się ukryć, skwapliwie z tego wpływu korzysta, zwłaszcza w najobszerniejszym ustępie, dotyczącym przebiegu wyprawy na Mount Everest. W wyprawie biorą udział: Denis jako adept himalaizmu oraz Simone Moro, mający już wówczas doświadczenie wysokogórskie i rozeznanie w kwestiach organizacyjnych. Podczas awantury w wiosce jeden z nich toczy zaciekłą walkę, odporny na ciosy i ból niczym mityczny berserk, drugi zaś chroni się skwapliwie w ramionach przygodnej piękności. Czy zgadniesz, który?

Brakło zatem autorowi skromności, a nawet pewnego rodzaju dżentelmeńskiej dyskrecji, jednak opisy jego potyczek z różnymi życiowymi perypetiami obfitują w sceny, jakich nie powstydziliby się najlepsi scenarzyści commedia dell’arte, więc jest się z czego pośmiać i nad czym zadumać.

Rozważ zatem, drogi Odbiorco (płci obojga), czy lubisz Denisa Urubkę, czy jego osoba Cię ciekawi, czy wolisz dygresyjną opowieść od chłodnej faktografii, czy nie przeszkadza Ci ten charakterystyczny dla wspinaczy rodzaj egotyzmu. Jeśli odpowiadasz „tak” – ta książka jest dla Ciebie.

Ilona „Księżniczka” Łęcka

„Absurd Everestu” jest dostępny w naszej księgarni w promocyjnej cenie.





  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum