„Lodowy rycerz i inne górskie osobliwości” – wspinanie w krzywym zwierciadle Marka Koneckiego
Ukazała się książka wyjątkowa. 40 lat kariery Marka Koneckiego, znakomitego rysownika i karykaturzysty, zebrane w jednym tomie pt. „Lodowy rycerz i inne górskie osobliwości”.
W środowisku górskim działa przynajmniej kilku powszechnie znanych karykaturzystów. Każdy ma swój własny styl i punkt widzenia. Zazwyczaj wydają niewielkie tomiki lub ilustrują większe książki górskie. Tym razem mamy do czynienia z czymś znacznie poważniejszym. Otóż Marek Konecki pokusił się o wybranie najbardziej reprezentatywnych rysunków ze swojej długiej, bo ponad 40-letniej kariery i opatrzył je odpowiednimi krótkimi historyjkami, które w luźny sposób nawiązują do tematu karykatury.
Marek tak pisze o źródłach inspiracji:
Ludzie pytają, skąd biorę pomysły na rysunki. Ba, rysownik i satyryk, Zbigniew Lengren w czasie posiadów w Muzeum Karykatury w Warszawie zawsze odpowiadał na tego rodzaju indagacje, że z głowy, czyli z niczego. W przypadku gór odpowiednikiem głowy jest powietrzna pustka, na szczęście wypełniona przedstawicielami naszego ambitnego gatunku.
Oprócz odgrzebanych uroczych staroci jest też spora dawka nowości, a chyba najmocniejszym punktem programu jest rozdział poświęcony ostatniej zimowej wyprawie na K2, oczywiście ukazanej w krzywym zwierciadle, choć bez nadmiernej złośliwości.
Książka jest dostępna w księgarni wspinanie.pl.
Marek Konecki, ironista i humorysta rysujący. Jak określił prace zaprzyjaźniony krytyk sztuki – cienka kreska i dosadna puenta. Publikował na różnych poważnych i mniej poważnych łamach. Wystawiał się na krytykę w galeriach i schroniskach górskich, różnej rangi i różnych cenach spania na podłodze. Niefrasobliwie debiutował w „Taterniku” w 1977 roku, nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Podczas działalności artystycznej kilka razy odpadał od ściany, kiedy stępił mu się ołówek.
Wspinał się w Tatrach zwykle w dni pogodne, w niepogodę rysował, co pozytywnie wpłynęło na jego rozwój artystyczny, bo większość czasów górach lało. Rysuje najchętniej solo, bez asekuracji życzliwych kolegów. Co nie przeszkadzało mu wraz z kolegami, na robotach wysokościowych, zarobić fortunę, którą przeznaczył nierozważnie na wyprawy w Góry Wysokie. Skończyło się to zdobyciem kilku dziewiczych szczytów i wystawą autorskich rysunków. Jego prace można znaleźć w zbiorach muzealnych, prywatnych i na strychach budynków dwudziestowiecznych.