11 marca 2019 10:56

Artem Braun o zakończonej wyprawie na K2

Z podziwem obserwowaliśmy ostatnie wyjście Wasilija Piwcowa, Artema Brauna, Tursunali Aubakirowa i Michaiła Daniczkina. Himalaiści spędzili na górze niemal tydzień, docierając ostatecznie na wysokość 7500 m. Biwak na 7000 i kolejne dwa na 7400 m nie tylko potwierdziły wytrwałość alpinistów, ale również zapewniły im świetną aklimatyzację. Spodziewaliśmy się kolejnego wyjścia – ataku szczytowego. Jednak potwierdziły się wcześniejsze informacje o zakończeniu akcji górskiej na K2 przez wyprawę kazachsko-rosyjsko-kirgiską. O powody tej decyzji oraz kilka innych kwestii związanych z wyprawą zapytałem Artema Brauna.

Baza wyprawy kazachsko-rosyjsko-kirgiskiej i K2 (fot. K2 winter climb 2019)

Michał Gurgul: Gratuluję ostatniej akcji, pokazaliście na co Was stać. Tym bardziej dziwi mnie decyzja o zakończeniu wyprawy, przecież podczas następnego wyjścia moglibyście zawalczyć o szczyt?

Artem Braun: Tego nie wiemy… Dzisiaj [rozmowa odbyła się 10 marca – red.] zaczęliśmy składać obóz. Musimy wracać do naszych rodzin, do pracy. Powodów zakończenia wyprawy jest kilka. To było nasze piąte wyjście w górę i byliśmy już bardzo zmęczeni. Nie korzystaliśmy z aparatów tlenowych, Szerpów czy HAPsów. Ostatnia prognoza pogody, jaką otrzymaliśmy na górze, nie była dobra. Jednak decydującym czynnikiem był brak widoczności na drodze. Moglibyśmy kontynuować, ale wtedy naruszylibyśmy priorytet wyprawy, czyli bezpieczeństwo uczestników. Nie używamy żadnych chemicznych czy elektrycznych ogrzewaczy, a nie odmroziliśmy ani jednego palca. Wszyscy są zdrowi. Dlatego pozostaniemy wierni naszym priorytetom. Góra poczeka.

Jeśli doszliście sami do takich wniosków, to jestem przekonany, że jest to słuszna decyzja. Opowiedz mi w takim razie o tegorocznych warunkach na drodze Żebrem Abruzzi. Jak wyglądał teren powyżej obozu 3?

Powyżej trójki sytuacja się zmienia. Jest lód i śnieg oraz szczeliny lodowe. Jednak dla doświadczonego alpinisty to nie jest trudny teren. Niewiele więcej mogę powiedzieć. Widzieliśmy tylko zbocze prowadzące do Ramienia i nic powyżej. Zaczęliśmy się wspinać, twardy lód pokryty był warstwą śniegu, było bardzo dużo szczelin lodowych, a widoczność była słaba.

Co według Ciebie jest największym wyzwaniem zimą na K2?

Najtrudniejsze jest zorganizowanie takiej wyprawy, na której wszystko będzie sprawnie działało. W zasadzie wszystko jest olbrzymim wyzwaniem. Ciągle trochę nie wierzę, że wspinaliśmy się na K2.

Mieliście jakieś trudności organizacyjne?

Popełniliśmy na pewno wiele błędów, ale jeszcze za wcześnie by o tym mówić. Musimy dokładnie przeanalizować te sprawy.

Od lewej: Artem Braun, Tursunali Aubakirow, Michaił Daniczkin i Wasilij Piwcow po powrocie do bazy z ostatniej akcji na K2 (fot. K2 winter climb 2019)

A czy myślisz, że szczyt da się zdobyć zimą bez dodatkowego tlenu z butli? W Polsce opinie na ten temat są podzielone.

Uważam, że jest to jak najbardziej możliwe.

Kolejnym punktem „spornym” jest okres trwania zimy na K2. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?

Bierzemy pod uwagę zimę kalendarzową, ale w naszych krajach [Artem ma na myśli Rosję, Kirgistan, Kazachstan i prawdopodobnie pozostałe kraje byłego ZSRR – red.] istnieje zasada dla przejść górskich, która mówi, że zima trwa od 15 listopada do 15 marca. Dla nas jednak nie jest to sztywna reguła. Ważniejsze jest to, żeby rozumieć, jak prawdziwa zima w górach wygląda.

Wrócisz zimą na K2?

Wszystko jest możliwe.

Artem Braun i Wasilij Piwcow (fot. K2 winter climb 2019)

***

Jak podaje Elena Laletina, dzisiaj himalaiści złożyli już część obozu i czekają na przybycie tragarzy, którzy pomogą im w transporcie sprzętu. Do bazy wrócił Alex Txikon, który uczestniczył w zakończonych już poszukiwaniach zaginionych na Nanga Prabat Toma Ballarda i Daniele Nardiego. Na razie nie wiemy, jakie są dalsze plany Baska, jednak pogoda pod K2 wydaje się być bardzo dobra.

Michał Gurgul





  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum