31 stycznia 2019 10:51

Korona Pany (i Panie). Boulder Fabrykacja 2019 w relacji Mechaniora

Zima we współczesnym, polskim wspinaniu sportowym nie trwa długo. Nieledwie wczoraj pożegnaliśmy stary rok, a karuzela z zawodami już zabiera nas w kolejny obieg. W minioną sobotę na orbicie pojawił się pradawny gród śląskich Piastów, jedno z najbogatszych miast Rzeczypospolitej jeśli chodzi o ilość ścian wspinaczkowych. Podwoje otworzyła Fabryczna Boulder, organizując zawody, które z założenia mają stać się zarzewiem imprezy corocznej – szczerze życzymy sobie, by tak się stało, zaś poniżej przedstawiamy relację z wydarzenia.

Boulder Fabrykacja 2019 (fot. Michał Stangret / Benga Benga)

***

Eliminacje

Formuła zmagań była ambitnie szeroka – eliminacje składały się z 25 problemów pokonywanych (rzecz jasna) flashem, które miały za zadanie wyłonić finalistów z mistrzowskiej stawki oraz dostarczyć wspinaczkowej uciechy przedstawicielom wszystkich stanów. Ponieważ miałem zaszczyt należeć do grona chwytowych, ocena ich pracy w moim przypadku mogłaby okazać się nieprzesadnie obiektywną. Zarazem, w rundzie kwalifikacyjnej zajmowałem się przede wszystkim kilkoma najtrudniejszymi przystawkami, mogę więc uczciwe pochwalić wrocławski skład (Andrzej Beno, Arkadiusz Dziki-Sereda, Tomasz Niburski i Albert Parys) za sprostanie niełatwemu wyzwaniu; zbiór zaprezentowanych trudności i stylów był odpowiednio gęsty, a przez to satysfakcjonujący. Inna rzecz, nie przeszkadzała “fabryczna” ściana, oferująca kompozytorom liczne możliwości, a przede wszystkim niemałą powierzchnię.

Z punktu widzenia ambicji potencjalnego finalisty eliminacje nie były bułką z masłem. Po pierwsze: czasu dano nie bardzo wiele – 2 godziny wymagają taktycznej sprawności w posługiwaniu się techniką i siłą nawet wówczas, kiedy liczebność grup pozwala uniknąć kolejek (a tak zasadniczo było). Po drugie: dopisała silna wiara, gromadnie przyjeżdżając na Dolny Śląsk zwłaszcza z krakowskiej piwnicy oraz zaprzyjaźnionej Ukrainy.

Krakowska Korona stawiła się licznie – Adrian Chmiała (fot. Michała Stangret / Benga Benga)

Jeśli formuła eliminacji nie zakłada osobnych problemów (ewentualnie chwytów) dla kobiet, układa się je tak, aby hipotetyczny “samiec alfa” pokonał wszystkie, zarazem przewidując, że najmocniejsze z niewiast zatrzymają się odpowiednio wcześniej.

Wrocławskie eliminacje wygrała samotnie Ida Kupś (20 topów), zaś “miszczem pryszczem” pierwszej rundy został Piotr Bunsch (KS Korona), poza którym nikomu nie udało się uciułać kompletu. Wśród panów wyraźna dominacja koroniarzy, imponujących nie tylko przygotowaniem wspinaczkowym, ale też ogólno/fizycznym. Gospodarzom udało się doczekać jednego finałowego awansu (Adam Kowal), nadreprezentacji Krakowa przeciwdziałał również niezawodny Jakub Jodłowski (KW Warszawa); ex-aequo z Adamem 6. miejsce zajął Adrian Chmiała (Korona), co rozszerzyło finał do 7 zawodników. Wśród pań-finalistek trzy Ukrainki oraz, szczęśliwie, Olga Niemiec (Korona), wskakująca na miejsce Eleny Jarowej (Wrocław), która w finale udziału wziąć nie mogła. Oto wyniki-eliminacji z jednym komentarzem:

Autorzy eliminacji zaproponowali 4 problematy wyraźnie trudniejsze od pozostałych. Awans do męskiego finału wymagał pokonania dwóch z nich przy komplecie bonusów i miło nam donieść, że rozmaici mocarze gdzie indziej odnajdywali kres swoich możliwości bądź ambicji.

Finały

Runda finałowa męska raczej nietrudna, zwłaszcza siłowe problemy okazały się wkaszalnymi. Damska potyczka nabrała rumieńców w drugiej części, na pierwszych dwóch propozycjach w sumie jeden top.

Piotrek Bunsch (fot. Michał Stangret / Benga Benga)

Przeczytajcie lakoniczny raport:

1K |  Dachowy problemat po samych paczkach, na którym szybko okazało się, że ani polskie, ani ukraińskie dziewczyny nadal nie umieją ich trzymać. Gniecenie drewnianych trójkątów w mocnej kompresji było samo w sobie nietrudne i w zamierzeniu stanowiło przygrywkę przed koncepcyjną końcówką. Niestety, sił na myślenie starczyło jedynie Idzie Kupś (Korona), a i to zaledwie raz, przez co top został wprawdzie zmacany, lecz nie utrzymany.

1M | Dachowy problemat po samych paczkach, na którym szybko okazało się, że chłopcy znakomicie ich trzymają i biegną po swoje niby kozice po turniach Tater. Jedynie Kajtek Kupś (Korona) i Adam Kowal bawili się tutaj nieco gorzej, co ten ostatni przypłacił brakiem topu. Kuriozalny jest zaś przypadek “Jodłosia”: będąc w stanie przebiec balder może i pięć razy z rzędu, jeden z naszych najlepszych balderowców okazał się całkowicie niezdolny do standardowego, szerokiego whaczenia pięty przy dołożeniu do ostatniego chwytu i haniebnie poległ.

2K | Bardzo trudny kłopot, pokonany jedynie przez Idę i wyłącznie dlatego, że udało się jej zgwałcić wszystkie patenty. Wspinanie młodej krakowianki było zwycięstwem woli nad estetyką, przecząc wszelkim prawidłom wspinaczkowej elegancji.

Ida Kupś (fot. Michał Stangret / Benga Benga)

2M | Trudny połóg, start do którego każdy pokonywał inaczej, zaś końcówka wymagała precyzji i odrobiny szczęścia (wskakiwano na śliską paczkę). Znakomicie wyglądał na nim zawsze techniczny Adrian Chmiała, co wszakże nie przełożyło się na pełen sukces (tylko bonus). Piotr Schab (Korona) wyglądał znacznie gorzej, a rzecz ukończył. Popis Piotrka Bunscha, gość problemat przebiegł (przed owacją publika na chwilę zamarła w zachwycie). Jakub Jodłowski znowu zbyt sztywny, tym razem na starcie.

3K | Bezczelna propozycja chwytowych, dwuruchowiec w pionie, lecz swoją rolę odegrał. Wymęczony top Olgi Niemiec w pełni zasłużony, okupiony trudną walką z własnym, nie zawsze imponującym parametrem. Margarita Zacharowa (Ukraina) włożyła w tę przystawkę równie wiele pracy (4 wymagające pełnego skupienia próby), co przełożyło się na identyczny wynik. Ida Kupś nie znalazła trudności, pokaz ambicji z dwójki uzupełniając popisem techniki.

3M | Nieco zbyt prosty problem o siłowym charakterze. Kto siłę miał, ten fleszował (Schab, Chmiała, Jodłowski, Ferenc, Bunsch), kto nie miał (Kowal, Kupś) – nie robił w ogóle.

4K | Elegancki zielony skok okraszony nieprostą końcówką. Nareszcie top w wykonaniu Mai Rudki, której wszakże nie pomagają legendarne rzęsy (tylko 4. miejsce). Długo skakała tu maleńka Niemcówna, aż wyskakała 2. miejsce (nagroda za komplet bonusów) przed Zacharową (nie doskoczyła). Bald ten dał również jedyny top Oldze Kulisz.

Maja Rudka (fot. (fot. Michał Stangret / Benga Benga)

4M | Elegancki zielony skok okraszony kolejnym skokiem (choć dało się oszukać półstatycznie) i nieprostą końcówką. Wielkim przegranym tej końcówki Kamil Ferenc (Korona) – do 3. miejsca zabrakło litery “u”, która zamienia top trzymany w utrzymany. Podtopowe przestrzenie poznał również Piotr Schab, finalnie bald pozostał niepokonany – chyba również dlatego, że ściany strefy izolacji nigdy nie są wystarczająco grube i Piotr Bunsch zwyczajnie “nie musiał”. Trochę szkoda…

Résumé

Udane zawody na wrocławskiej hali podkreśliła profesjonalna oprawa (światło/dźwięk), która udanie uwidoczniła potencjał Fabrycznej w zakresie produkcji widowisk. Centralna sala balderowni tworzy naturalny, okrągły cyrk, przydający finałom logicznych ram przestrzennych, zarazem umożliwiając publice (ustawiającej się twarzą do wspinania niby słonecznik ku słońcu) komfortowe i intuicyjne zmiany pozycji. Karuzela kręci się dalej, już za kilka dni kolejne wrocławskie spotkanie ze wspinaniem – tym razem na Zerwie, w ramach Boulder Ekstraklasy. Wyraźmy nadzieję, że frekwencja dopisze i tym razem,

z ukłonem dziękuje za uwagę,
Mechanior

PS | O ile rankingowy charakter zawodów nie zmusza mnie do innego zachowania, przez wzgląd na estetykę języka używam całkiem znośnego “bonusa” w miejsce okrutnie raniącej ucho i zmysł logiczny “zony”.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum